Rok 2017, ogłoszony przez Sejm RP Rokiem Conrada w 160 rocznicę jego urodzin, wypadł raczej skromnie, jeśli idzie o upamiętnienie jego postaci, a też dzieła pisarza, który na początku XX wieku należał do najwybitniejszych pisarzy na świecie. W dzieciństwie Józef Konrad Korzeniowski został zesłany z rodziną po Powstaniu Styczniowym w głąb Rosji (jego ojciec, również pisarz, Apollo Korzeniowski brał udział w konspiracji, a wuj Stefan Bobrowski był jednym z przywódców w Rządzie Narodowym). W młodości wyrwał się Konrad z Rosji na Zachód i przez 20 lat był marynarzem i kapitanem statków. Dopiero po tym doświadczeniu został pisarzem, mistrzem prozy angielskiej, co dla cudzoziemca było nie lada sztuką. Jego najwybitniejsze powieści i opowiadania „Lord Jim”, „Jądro ciemności”, „Tajny agent” czy „W oczach Zachodu” przedstawiają najważniejsze zjawiska i problemy przełomu XIX i XX wieku, sytuację człowieka Zachodu uczestniczącego z jednej strony w ekspansji kolonialnej („Jądro ciemności”), z drugiej zagrożonego nowymi już zjawiskami terroryzmu („Tajny Agent” opowiada o zamachu w Londynie) oraz tendencjami i ideologiami rewolucyjnymi („W oczach Zachodu” to opowieść spiskowcach i rewolucjonistach rosyjskich w Rosji i w Szwajcarii na początku XX wieku).
Nie trzeba mieć złudzeń, że Conrad będzie pisarzem popularnym, bo jego książki są trudne, wnikają głęboko w sytuacją nowoczesnego człowieka, opierającego się tylko na sobie, pozbawionego trwałych kodeksów i drogowskazów, opisują krytyczną sytuację Zachodu, Mimo tych trudności, zwłaszcza w czasach panowania popkultury lub antykultury, trzeba podkreślać wagę i znaczenie dzieła Conrada, który dostrzegał już wcześniej niebezpieczeństwa zagrażające cywilizacji zachodniej. Ponadto dla nas powinien być ważny, bo reprezentował i przedstawiał pewien związek, splot, a nawet kompleks spraw i losów polskich i obcych, swojskich i europejskich, a także stan duchowy świata na krótko przed kataklizmami XX wieku I wojny, rewolucji, totalitaryzmów.
Z przykrością trzeba przyznać, że dla Conrada zrobiono więcej w czasach (schyłkowej, to prawda) PRL niż w czasach III RP. Kilka razy wydano jego dzieła zebrane lub wybory utworów w opracowaniu najbardziej zasłużonego jego znawcy Zdzisława Najdera, który jest też autorem wielu prac o Conradzie, w tym obszernej biografii „Życie Conrada Korzeniowskiego”. Z powodów cenzuralnych do dzieł zbiorowych z lat 70. nie weszły pisma polityczne Conrada, które wydano najpierw na emigracji w Londynie, a w kraju dopiero w latach 90. W Polskim Radiu powstało wtedy wiele słuchowisk według prozy Conrada. Podobnie w teatrach, a w Teatrze Telewizji pamiętna była adaptacja w latach 80. powieści „W oczach Zachodu” pt. „Spiskowcy” w reżyserii Zygmunta Hübnera, dyrektora, a obecnie patrona Teatru Powszechnego w Warszawie (chyba dziś nie poznałby swego teatru). Podobną adaptację pokazano niedawno w Teatrze TV w reżyserii Jana Englerta nie wiadomo dlaczego pod tytułem „Spiskowcy” (wcześniej było to uzasadnione względami cenzury, która dopatrywała się w utworze Conrada aluzji do rewolucji bolszewickiej).
Kończący się Rok Conrada wypadł więc, jak już zaznaczyłem, dużo skromniej niż postać i dzieło Conrada na to zasługiwały. Doroczny Festiwal im. Conrada, który odbywa się w Krakowie, niewiele ma, prawdę mówiąc, wspólnego z Conradem. Pisarze, którzy tam najczęściej występują wyglądają nieraz na jego przeciwieństwo, ale chętnie lansują się pod hasłem „Conrad”. Dużo poważniej wypadł Festiwal Conrada w Muzeum Powstania Warszawskiego zorganizowany w październiku przez środowisko „Teologii Politycznej”. Prócz rzeczowych i wnikliwych prelekcji i dyskusji o niektórych utworach Conrada pokazano ich adaptacje filmowe, w tym ekranizację „Smugi cienia” z 1976 roku w reżyserii Andrzeja Wajdy. W Polskim Radiu nadano kilka dawnych i nowych słuchowisk według prozy Conrada, a także parę audycji mu poświęconych, obecnie można wysłuchać lektury nowego przekładu „Jądra ciemności”. Do okolicznościowych imprez można zaliczyć kilka koncertów słowno-muzycznych opartych na niektórych wątkach prozy Conrada, w tym koncert przekazywany przez TVP Kultura, który w duchu dzisiejszej popkultury miał propagować, przybliżyć postać pisarza, a stał się raczej niezmierzoną parodią jego postaci.
Najgorzej jednak było w tym roku z książkami Conrada. O ile wiem, to poza jednym nowym przekładem „Jądra ciemności”, nie było żadnych wznowień utworów Conrada, nie mówiąc już o dziełach zebranych albo chociaż o wyborze powieści czy opowiadań lub wspomnień. Conrad podzieli, być może, los innego wielkiego nieobecnego pisarza Józefa Mackiewicza, którego książki były częściej wydawane w podziemiu w latach 80. niż w III RP. Niby ich książki gdzieś są, gdzieś można je (z trudem) nabyć, ale nie ma ich w ofercie wydawniczej dla czytelników, prawie nie istnieją w życiu publicznym. W tej sytuacji honor wydawców ratuje poniekąd książka o Conradzie wydana przez Narodowe Centrum Kultury pt. „Oddać sprawiedliwość widzialnemu światu. Eseje o twórczości Josepha Conrada”.
Jest to zbiór studiów i szkiców o twórczości Conrada, o wybranych utworach i o charakterystycznych wątkach jego prozy, o takich kategoriach i wartościach, które już w jego czasach były zagrożone, jak odpowiedzialność i honor, wierność samemu sobie, a zarazem pewnej wspólnocie, ludzka solidarność i człowieczeństwo, czym są, jeśli jeszcze są. Autorami zebranych w tym tomie prac są pracownicy naukowi różnych dziedzin humanistyki, badacze literatury i kultury, książka ma więc charakter dość akademicki, „uczony”, trudniejszy dla zwykłego czytelnika. Na szczęście, uniknęła ona wszelkich panujących dzisiaj w humanistyce (jeśli ta jeszcze istnieje) prądów i tendencji postmodernistycznych, które już brały Conrada na warsztat. Na Zachodzie, gdzie Conrad jest bardziej popularny niż u nas, poddawano go różnym rewolucyjnym dekonstrukcjom w duchu poprawności politycznej i multikulturowej, z których wynikało, że Conrad to oczywiście wstecznik, reprezentant patriarchatu (rzeczywiście, na statkach trudno o kobiety), a nawet rasista, chociaż nie pochwalał on wcale kolonializmu.
W Roku Conrada badawcza książka o jego twórczości, wydana przez NCK, mogłaby być, by tak rzec, książką drugą w kolejności, pierwszą zaś powinna być jakaś popularna biografia Conrada lub zbiór wspomnień o nim, czego nie brakuje, trzeba je tylko przypomnieć i wydać. Jedna prawda wynika z mijającego Roku Conrada, że najważniejsza jest obecność jego dzieła literackiego i żadne adaptacje filmowe, teatralne, radiowe, nie mówiąc już o popkulturowych komiksach, nie zastąpią lektury jego utworów. Literatura jest bowiem czymś odrębnym i swoistym, polega na sztuce słowa, myśli, znaczenia i wyobraźni, także czytelnika, czego nie da się w pełni przełożyć na inne środki wyrazu, inne sztuki i umiejętności.
Więcej o Conradzie i jego twórczości można dowiedzieć się z artykułu „Conrad, nasz współczesny” w bieżącym numerze tygodnika „sieci prawdy”. Powyższe uwagi są jego aktualnym uzupełnieniem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371769-rok-conrada-bez-conrada