Nie dajmy się zwieść Grzegorzowi Schetynie, że nagle stał się dobrotliwym przywódcą partyjnym, gotowym do dyskusji i sporów z przeciwnikami politycznymi. Z obecnym obozem rządzącym. Trudno uwierzyć w słowa lidera Platformy potępiające podpalenie biura poselskiego minister Beaty Kempy, jednej z liderek „Solidarnej Polski”, wchodzącej w skład obozu „Dobrej zmiany”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mowa nienawiści opozycji zbiera swoje żniwo? W nocy podpalono biuro poselskie minister Beaty Kempy w Sycowie
Od ponad roku w strategii Grzegorza Schetyny głównym narzędziem ataku na PiS, rząd i wreszcie Jarosława Kaczyńskiego miała być „ulica”, czyli zwykli obywatele, gotowi protestować i demonstrować w charakterystyczny dla dużych zbiorowisk ludzkich sposób. A więc często w sposób niekontrolowany, kiedy tłum działa często pod wpływem świadomie sterującymi nim prowokatorów. Zbiorowisko, które stosunkowo łatwo daje się namówić do nagannych zachowań, naruszających dobre obyczaje, a czasem nawet prawo. Zwykle nie tylko z aplauzem, ale z otwartym poparciem polityków Platformy, w tym samego Grzegorza Schetyny już jako przewodniczącego partii, spotykały się wulgarne okrzyki i niewybredne epitety pod adresem PiS i jego przedstawicieli podczas manifestacji KOD.
Równo rok temu, 13 grudnia w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, Grzegorz Schetyna wezwał sędziów, prokuratorów, policjantów, wojskowych, górników, lekarzy do wypowiedzenie posłuszeństwa rządowi. Nie wiele z tego apelu wyszło, ale dziś Schetyna znowu wraca do tamtego wezwania, mówiąc, że konieczna jest mobilizacja. Jednak nie tylko sama obecność. Dodatkowo coś o wiele ważniejszego. Protestom na polskich ulicach muszą towarzyszyć społeczne emocje. Nie tylko na ulicach Warszawy. Wszędzie w całej Polsce. W każdym mieście i miasteczku kraju – mobilizował Schetyna.
Najszybciej na jego apel zadziałali jacyś nieznani do tej pory przeciwnicy obozu „Dobrej zmiany” z jego matecznika – z Dolnego Śląska, podpalając biuro poselskie Beaty Kempy w Sycowie. Cóż innego pozostało Schetynie, jak tylko rytualnie, zgodnie z logiką hipokryty, potępić ten polityczny akt wandalizmu. Dotąd na szczęście tylko akt wandalizmu. Gdyby jednak ktoś przypadkowo zginął, byłby to akt zbrodni.
Jest oczywiste dla każdego, że Schetyna do zbrodni nikogo nie zachęcał, kiedy grzmiał z mównicy sejmowej do ministra Mariusza Błaszczaka:
Zajmą się tobą ci, którzy powinni się tobą zająć.
Do czego w takim razie zachęcał? Kto i w jaki sposób ma się zająć szefem spraw wewnętrznych? W podobny jak minister Beatą Kempą?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371576-inspirowane-narastanie-przemocy-nie-dajmy-sie-zwiesc-grzegorzowi-schetynie-ze-nagle-stal-sie-dobrotliwym-przywodca-partyjnym
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.