Mam wrażenie, że expose premiera Mateusza Morawieckiego otworzyło nowy etap w polskim sporze politycznym. Nowy szef rządu swoim wystąpieniem przerzucił piłkę na inne pole gry niż do tej pory: na konkret. Priorytetami w expose Morawieckiego były służba zdrowia, walka ze smogiem (tutaj podziękowano nawet ruchom miejskim!), polityka energetyczna, budowa mieszkań, odcięcie się od ideologicznych skrajności, no i oczywiście postawienie na gospodarkę. A więc nie wielkie i ekscytujące bitwy, ale - jak mówił szef rządu - romantyzm celów i pozytywizm środków.
To przerzucenie piłki sprawi, że rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie jeszcze bardziej trudny do obrania na cel, a ataki opozycji - nawet te rytualne, wpisane w istotę politycznego sporu - będą jeszcze trudniejsze do realizacji. Trzeba bowiem pamiętać, że jedynym paliwem opozycji w ciągu tych dwóch lat były emocje, często skrajnie negatywne emocje. Emocje wywoływane głębokimi, często rewolucyjnymi zmianami. Wydaje się, że ten etap dobiega końca. Premier Morawiecki zapowiedział odcięcie się od ideologicznych skrajności, a swoimi tezami dał wyraźny sygnał, że jego rząd będzie chciał wyciszyć emocje. Hasło o „rządzie Zjednoczonej Polski, nie tylko Zjednoczonej Prawicy” może i było banalne, ale jednak zawierało istotę rzeczy. Wspomnijmy choćby o tym, że Morawiecki niemal słowem nie nawiązał do ośmiu lat rządów Platformy i PSL, a to był przecież powracający nieustannie motyw w wystąpieniach ważnych polityków PiS.
Wystąpienie wtorkowe Morawieckiego było przemówienie w dużej mierze technokratyczne, skupione na konkretnych zobowiązaniach, powołaniu nowych instytutów (czy wszystkie konieczne - to inne pytanie, ale znów - pytanie okraszone konkretem), ale niemal wyłącznie opartych o chęć rozwoju gospodarczego Polski. Expose było nieco kwadratowe w wymiarze nawiązań historycznych, momentami toporne (porównanie do piłkarskiej kariery Miroslava Klosego i Roberta Lewandowskiego), widać było wyraźnie, w których zakresach Morawiecki czuje się lepiej i bardziej swobodnie, a gdzie kluczy, szuka punktów zaczepienia. Nieporadny jest (jeszcze?) Morawiecki w utarczkach politycznych, ale i Beata Szydło nie od razu miała „gadane”, wyrabiała się z czasem. Może i tak będzie tym razem.
Oczywiście, otwartym pozostaje pytanie, na jak długo uda się przerzucić spór polityczny w Polsce na chłodne konkrety, a nie gorące emocje. Przed nami maraton kampanii wyborczych, gdzie będzie trudno zwrócić uwagę opinii publicznej na mało emocjonujące tematy gospodarczych wyzwań, a nie gorącą walkę z opozycją i wielkie hasła „końca demokracji” i „podnoszeniu z kolan”. Są też tego scenariusza potencjalne skutki uboczne: ewentualne zmniejszenie entuzjazmu wśród „swoich” wyborców, mniejsze zaangażowanie w kampanię, no i same wybory wreszcie. Ale to zagrożenia potencjalne; zobaczymy, jak premier Morawiecki sprawdzi się w próbie pogodzenia tych dwóch - sprzecznych na pierwszy rzut oka - tendencji.
Jeśli dobrze czytam sygnały wysyłane przez Morawieckiego w expose, to o swoje posady powinni obawiać się ministrowie Szyszko, Jurgiel, Adamczyk i Radziwiłł. Nie wprost, ale premier Morawiecki skrytykował ich dotychczasową politykę w resortach. Zapewne na początku roku stracą posady.
Dalej upieram się, że cała zmiana na stanowisku premiera nie została odpowiednio opakowana, umiejętnie sprzedana i zakomunikowana, a przedłużające się negocjacje w sprawach personalnych utrudnią szarpnięcie do przodu na początku funkcjonowania tego rządu. Niemniej jednak i ten wymiar gry będzie dla nowego premiera bardzo ciekawym polem do sprawdzenia się: już nie jako technokratyczny szef resortu finansów, ale pełnokrwisty polityk, walczący o poparcie Polaków, umiejętnie pląsający między interesami frakcji.
Z innych rzeczy: nieco zabrakło mi nakreślenia szerszej wizji polityki zagranicznej, tego jak nowy premier widzi zadania dla nowej (?) dyplomacji. Kilka ogólnych szkiców to za mało, zwłaszcza w kontekście wyzwań, przed jakimi stoi Unia Europejska, a my wraz z nią. Mało, zdecydowanie za mało - zwłaszcza w kontekście sporu MON z Pałacem Prezydenckim - padło zdań o wyzwaniach stojących przed armią, o ocenie dotychczasowych zmian w wojsku. Ale może taki to urok expose, że nie da się wszystkiego upchnąć. Choć fakt, że nie zmieścił się akurat ten wątek może być pewnym sygnałem. Zobaczymy też, jak ułoży się współpraca we wciąż dwuinstancyjnym rządem (KPRM i Nowogrodzka), bo nie padły słowa o klinczu wewnątrz rządu, o Polsce resortowej, o trudnościach, o których było ostatnio głośno. Zniknęły też głośne do tej pory hasła i postulaty polityki społecznej i socjalnej, co może być utrudnić przekaz premiera Morawieckiego, bo zabrakło konkretów dla wyborcy, dla tzw. zwykłych Polaków. Na jak długo te tematy zniknęły? Do czasu kampanii? Trudno prognozować na dziś.
Warto za to odnotować bardzo ładny gest nowego premiera i ukłon podziękowania wobec Beaty Szydło.
Po expose nowego premiera wiemy jedno: wchodzimy w bardzo ciekawy etap polskiej polityki. Mateusz Morawiecki w roli premiera ma przed sobą szereg wyzwań i problemów (niektóre do rozwiązania na już - jak choćby odwołanie gen. Kraszewskiego od decyzji SKW), ale po dzisiejszym expose widać dobrze, że będzie to bardzo interesujący czas. Interesujący również ze względu na ambicje i umiejętności premiera Morawieckiego, ale także na nowe fundamenty i priorytety premiera.
Niech wigilijny stół nie będzie jak barykada. Polska jest naszym wspólnym dobrem. Spór tak - wojna nie
— zapowiedział nowy szef rządu.
Już najbliższe tygodnie będą weryfikacją tego apelu. Momentów do pokusy potencjalnego podgrzania emocji nie zabraknie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371521-po-expose-premier-morawiecki-przerzuca-pilke-na-inne-pole-gry-bedzie-trudnym-przeciwnikiem-do-atakowania-nawet-tego-rytualnego