W mojej ocenie nie ma to nic wspólnego z ograniczaniem wolności słowa. Przeciwnie. Jest to działanie na rzecz wolności słowa. Nie może być tak, że jedna z największych stacji komercyjnych czynnie angażuje się w przeprowadzenie ulicznego puczu i zamiast informowania jest aktywną stroną, która ma uruchomić uliczne działania na rzecz przewrotu w Polsce. Rok temu TVN zapomniał się, pomylił dziennikarstwo, relacjonowanie wydarzeń z walką na ulicach Warszawy
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Lichocka, dopytywana o to, czy nałożenie kary finansowej na TVN nie jest ograniczaniem wolności słowa w Polsce.
Zdaniem posłanki to, do czego posunął się TVN, było czymś nieprawdopodobnym, a Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji miała całkowita rację.
Na pytanie reporterki wPolityce.pl o to, że równie dobrze mogłaby zostać ukarana TVP Info za sposób prowadzenia relacji z protestu rezydentów, Joanna Lichocka stwierdza, że to jest fałszywa symetria.
TVP Info nigdy nie występowało jako strona walcząca, nawołująca do walki, uruchamiająca rokosz. Nawet w najgorszych czasach upadku dziennikarstwa w telewizji publicznej, za czasów Platformy Obywatelskiej, nie posunięto się do tego stopnia w używaniu redakcji do próby uruchamiania rokoszu
— ocenia posłanka.
Dodaje, że krytyków decyzji KRRiT odsyła do ustawy o radiofonii i telewizji, a także do konstytucji, która gwarantuje rzetelną informację w Polsce.
Gwarantuje to, że mamy wolne media, które mają informować, a nie, które są narzędziem do przeprowadzenia akcji politycznej – próby obalenia rządu i wywołania zamieszek na ulicach. Tutaj w sposób absolutnie oczywisty zostały te zasady złamane. Nie ma to nic wspólnego z ograniczaniem niezależności. TVN może sobie spokojnie o tej karze opowiadać, krytykować i się od niej odwoływać. Nie mniej uważam, że kara należała się za ten sposób działania
— podkreśla Joanna Lichocka.
Posłanka przyznała, że chciałaby, żeby kara nałożona na TVN podziałała jak przysłowiowy kubeł zimnej wody również na inne telewizje – szczególnie na grupę trzymającą władze w systemie III RP.
Skończyły się czasy, kiedy państwo nie działało, kiedy przepisy prawa, zapisy ustaw były puste, kiedy wolno było więcej TVN czy Polsatowi. Nadszedł czas, żeby egzekwować prawo Polaków do rzetelnej, pluralistycznej i niezależnej informacji
— mówi polityk.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości zwraca również uwagę na to, że sama nie akceptuje działania TVN od czasów katastrofy smoleńskiej. Przypomina, że wówczas stacja stosowała coś, co Ewa Błasik nazwała „przemocą medialną” - to taki rodzaj przekazu, który atakował ludzi nie mogących się bronić, który ich oczerniał.
Za tamte kłamstwa i manipulacje TVN-u ja do dziś z tą stacją nie rozmawiam. Nie dalej jak wczoraj zaczepiła mnie dziennikarka TVN-u ws. o komentarz i ja jej powiedziałam, że póki nie przeproszą za kłamstwa smoleńskie, ja nie będę z nimi rozmawiać. Wiem, że wiele osób tak reaguje. To nie jest tak, że to jest stacja, która kieruje się rzetelnością i obiektywizmem. Mam bardzo wiele dowodów na to, że tym zasadom się sprzeniewierzyła. A katastrofa smoleńska była dla mnie najbardziej drastycznym tego przykładem, ponieważ dotyczył życia i śmierci – złamania podstawowych zasad etyki humanistycznej
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Joanna Lichocka.
Not. wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371446-joanna-lichocka-dla-wpolitycepl-kara-dla-tvn-to-dzialanie-na-rzecz-wolnosci-slowa-pomylili-dziennikarstwo-z-walka-na-ulicach-warszawy