Jak do tej pory miałem do czynienia z kilkoma przedstawicielami Komisji Europejskiej w trakcie wizyt na terenie Puszczy i trudno było dyskutować merytorycznie z ludźmi, którzy mają tylko i wyłącznie wizję jakiejś ideologii – ochrona, a co poza tym, to nie wiadomo. Ma być tak, a nie inaczej, tak jakby to były osoby wszechwiedzące, nie uwzględniające w ogóle różnorodności przyrodniczej i tego, z czego ona wynika na terenie Puszczy Białowieskiej, jak i ludzi, którzy tu mieszkają, ich aspiracji, potrzeb
— powiedział portalowi wPolityce.pl mgr inż. Andrzej Antczak, Inżynier Nadzoru w nadleśnictwie Białowieża, wcześniej wieloletni pracownik Białowieskiego Parku Narodowego, autor przewodników turystycznych po Puszczy Białowieskiej.
wPolityce.pl: Jutro będzie miała miejsce już trzecia rozprawa TS UE dotycząca Puszczy Białowieskiej. Wciąż wisi nad Polską widmo wysokich kar finansowych za niewstrzymanie działań ochronny czynnej na terenie Puszczy. Co pan, jako leśnik sądzi na ten temat? Najwyraźniej argumenty polskiej strony w tym temacie wciąż nie przekonują Komisji Europejskiej.
Andrzej Antczak: Mówiąc szczerze, zaczynam się powoli gubić w tym, o co tutaj naprawdę skarżącym chodzi. Postrzegam ich działania jako działania polityczne. Z ich strony pojawiają się różne bardzo dziwne głosy, które właściwie pokazują, że oni chyba sami nie do końca się orientują o co im chodzi, poza tym że mają jedną jedyną ideę, żeby cała Puszcza Białowieska była parkiem narodowym. Żeby to zrobić, wcale nie trzeba odwoływać się do TS UE, tylko są drogi w naszym polskim prawie do tego. Jeżeli ktoś chce o coś takiego zawnioskować, to niech to zrobi.
A gdyby cała Puszcza Białowieska teoretycznie w całości stała się parkiem narodowym, to byłoby to szkodliwe z przyrodniczego punktu widzenia?
Dla mnie, jako leśnika, to jest rzecz drugorzędna, czy Puszcza będzie zarządzana tak czy inaczej. Natomiast najważniejsze jest to, jakie postawimy cele dla takiego obiektu, jakim jest Puszcza Białowieska. Z inicjatywy Lasów Państwowych i świata nauki park narodowy na tym terenie został w ogóle powołany do życia. Leśnicy pod koniec lat 20 XX-wieku doprowadzili do tego, że restytuowany został tutaj żubr. To Lasy Państwowe po drugiej wojnie światowej tak modyfikowały gospodarkę leśną w Puszczy Białowieskiej, żeby doprowadzić do tego, aby znaczna jej część, ponad 50 proc. areału, w tej chwili jest to blisko 75 proc. areału, podlegało różnym formom ochrony przyrody. Jednocześnie leśnicy stosowali równocześnie takie metody, żeby zapewnić możliwość trwałości wielu gatunków i siedlisk, które są ważne z punktu widzenia UE, a jednocześnie Lasy Państwowe zapewniały i starają się zapewnić wypełnianie różnych innych funkcji społecznych. Wykonywanie tej działalności innymi metodami, będzie działało w różnych wypadkach na niekorzyść tego, co de facto chcemy chronić.
To znaczy?
Mamy takie przykłady z terenu Puszczy Białowieskiej, że po podaniu ochronie ścisłej miejsc, gdzie występowały rzadkie gatunki, na przykład chronione motyle, takie jak przeplatka maturna, bez ingerencji człowieka ten gatunek po kilku latach praktycznie rzecz biorąc w tym miejscu ściśle chronionym nie przetrwał. Naprawdę ważniejsze jest postawienie odpowiednich celów i zastosowanie odpowiednich metod i narzędzi, a nie jakieś nazwy typu park narodowy, rezerwat przyrody itd. To cel jest najważniejszy, a nie forma.
Dlaczego zatem Komisja Europejska wciąż nie rozumie tego, że taka ochrona czynna w Puszczy jest potrzebna i twierdzi, że Polska niszczy Puszczę?
Nie wiem. Jak do tej pory miałem do czynienia z kilkoma przedstawicielami Komisji Europejskiej w trakcie wizyt na terenie Puszczy i trudno było dyskutować merytorycznie z ludźmi, którzy mają tylko i wyłącznie wizję jakiejś ideologii – ochrona, a co poza tym, to nie wiadomo. Ma być tak, a nie inaczej, tak jakby to były osoby wszechwiedzące, nie uwzględniające w ogóle różnorodności przyrodniczej i tego, z czego ona wynika na terenie Puszczy Białowieskiej, jak i ludzi, którzy tu mieszkają, ich aspiracji, potrzeb. Nie chodzi tutaj o żadne merytoryczne rozwiązania. Wiem, że w wyniku tych procesów zwiększania reżimów ochronnych na terenie Puszczy Białowieskiej społeczeństwo jako takie traci.
A jak ta sytuacja wokół Puszczy Białowieskiej wpływa na ludność, która tam żyje?
Coraz więcej ludzi musi kupować drewno poza Puszczą Białowieską, aczkolwiek mamy go tutaj w bród. To drewno, które jest dostępne dla nas, mieszkańców, to jest drewno świerkowe, z którego wielkiego pożytku w tej chwili nie ma. Druga sprawa, i to się znalazło w orzeczeniu TS UE o te kary, że jeżeli zajdzie potrzeba i nie da się zapewnić bezpieczeństwa na terenie Puszczy, to trzeba zamykać dostęp do lasu. Czyli ludzie mieszkający tutaj będą mieli las zamknięty. Kiedy myśmy próbowali jako nadleśnictwa zasygnalizować ten problem, z uwagi na sytuację w lesie, wprowadzać ograniczenia wstępu, to nie kto inny jak organizacja pozarządowe podniosły olbrzymie larum, że leśnicy chcą jakoby ukryć to co robią w lesie. Natomiast w tej chwili te organizacje zgłaszają poprzez Komisję Europejską i TS UE, że jak czegoś nie można robić, to trzeba zamknąć las. To przepraszam, ktoś tutaj cierpi na schizofrenię. Przecież to jest czysta hipokryzja.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371334-nasz-wywiad-lesnik-z-puszczy-bialowieskiej-spotkalem-sie-z-przedstawicielami-ke-w-puszczy-nie-dalo-sie-z-nimi-merytorycznie-dyskutowac