Palestyńczycy nie mogą powiedzieć tej decyzji „tak”. To znaczy, że administracja Trumpa psuje sobie ważne miejsce negocjatora między nami, a Palestyńczykami. Z tego powodu nie mogę zrozumieć tej decyzji
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa o tym, aby uznać stolicę Izraela w Jerozolimie i przenieść do tego miasta ambasadę USA?
Prof. Szewach Weiss: To co powiem, to nie jest odpowiedź w imieniu państwa Izrael, to jest moja myśl. Dla mnie, jako osoby, która interesuje się izraelską polityką i ją zna, była to niespodzianka z kilku powodów. Trump wykonuje swoją obietnicę z kampanii wyborczej, ale jednak takie obietnice składali także inni prezydenci USA. Wtedy uważano to za deklarację przyjaźni w stosunku do Izraela. Zadaję sobie kilka pytań politycznych: Komu to pomaga, komu to przeszkadza w tym czasie? Nie wiem komu to pomaga. Przeszkadza światowi arabskiemu, który jest bardzo skonfliktowany między sobą, walczy ze sobą, jednak jest pojednany religijnie, tożsamościowo, co do Jerozolimy jako ich świętej stolicy. Nie dotyczy to konkretnego państwa muzułmańskiego, tylko wszystkich muzułmanów. Nie widzę jakiegokolwiek państwa arabskiego, które na taką deklarację może być obojętne lub ją popierać. Odwrotnie – musi być przeciwko. Stany Zjednoczone są związane z przyszłą koalicją na Bliskim Wschodzie, bardzo ważną, to Egipt, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jordania i może takie są plany polityczne, w przyszłości Izrael. Taka deklaracja może przeszkodzić takiemu planowi.
Państwa europejskie także solidarnie nie podchodzą entuzjastycznie do decyzji Donalda Trumpa.
Wiadomo, że takiej deklaracji nie będzie popierała Europa, bo dla Europy, a także Chin i Rosji, sprawa pokoju między Izraelem i Palestyńczykami nie może być załatwiona jednostronnie. A Jerozolima jest w dalszym ciągu głównym problemem na drodze do realizacji pokoju. Z jednej strony ona jest pojednana według prawa izraelskiego, ale żadne państwo na świecie nie uznaje tego pojednania. I dlatego nie ma żadnej ambasady w Jerozolimie, chociaż cały rząd izraelski i wszystkie instytuty państwowe są w Jerozolimie. Palestyńczycy nie mogą powiedzieć tej decyzji „tak”. To znaczy, że administracja Trumpa psuje sobie ważne miejsce negocjatora między nami, a Palestyńczykami. Z tego powodu nie mogę zrozumieć tej decyzji. Nie powiedziano tam dokładnie, że pojednana Jerozolima będzie stolicą Izraela. Także za tydzień czy dwa może pojawić się deklaracja, że Jerozolima zachodnia, ta która była stolicą Izraela jeszcze przed wojną sześciodniową, będzie stolicą. To nie znaczy, że jak powstanie państwo palestyńskie, że Jerozolima arabska nie będzie stolicą państwa arabskiego. Rząd izraelski na pewno nie może powiedzieć, że decyzja Trumpa nam przeszkadza. Nie jestem nawet pewien, czy ta deklaracja była na podstawie jakiejś umowy z premierem Netanjahu i Trumpem, czy to była jednostronna deklaracja Trumpa.
W Berlinie 1200 osób przemaszerowało pod ambasadę USA protestować przeciwko tej decyzji, spalili dwie flagi Izraela…
Jest na świecie bardzo dużo muzułmanów. Są też osoby, które nie są muzułmanami i popierają tę ideę palestyńską, że im się należy samodzielne państwo w Judei, Samarii, Strefie Gazy itd. Na takich demonstracjach mogą się pojawić nie tylko muzułmanie. Trump powinien wziąć zatem pod uwagę, że jego decyzja doprowadzi do niepokojów. Zatem mogę powiedzieć, że ja nie bardzo rozumiem dlaczego Trump podjął taką decyzję. Podsumowując ogólnie rok rządzenia Trumpa, nie zawsze jest związek między jego deklaracjami, a ich realizacją. Politycznie on się zachowuje dość ostrożnie, nawet z stosunku do Korei Północnej. Warto śledzić co Trump robi, a nie zawsze co mówi.
Właśnie decyzja o uznaniu przez USA stolicy Izraela w Jerozolimie było powodem tej demonstracji w Berlinie…
Nie tylko w Berlinie, taka demonstracja może mieć miejsce nie tylko w arabskich krajach. To może mieć miejsce w Paryżu, w Londynie. To nie pierwszy raz, że są demonstracje przeciwko USA czy Izraelowi. My jesteśmy przyzwyczajeni do tego.
Jednak pojawiają się także akty agresji w stosunku do Żydów, na przykład w szwedzkim Gotteborgu wczoraj kilkadziesiąt osób obrzuciło koktajlami Mołotowa synagogę, wewnątrz której znajdowali się ludzie.
Niestety. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego. We Francji w ostatnich latach zamordowano kilku Żydów na tle konfliktu izraelsko-palestyńskiego, tak było też w Brukseli. Burzą czasami synagogi w różnych miejscach, w Niemczech, nawet w Rosji czasami, ale z innych powodów. My jeszcze nie jesteśmy w stabilnym stanie.
W tym kontekście, oskarżenia Polski o rasizm czy antysemityzm, wysuwane przez Unię Europejską i niektóre zagraniczne media w kontekście Marszu Niepodległości, wydają się chyba nie na miejscu?
Nie chcę tego porównywać. To są różne sprawy. Proszę ich nie mieszać. Słyszałem, że już tymi, którzy byli z tymi plakatami antysemickimi i faszystowskimi, zajmuje się polska prokuratura i to bardzo w porządku. Czuję, że cała Polska potępia te plakaty faszystowskie.
Jeszcze nawiążę do kwestii reakcji społeczności międzynarodowej na takie zdarzenia, jak miały miejsce w szwedzkim Gotteborgu. Czy państwa i takie organizacje, jak Unia Europejska, powinny zareagować bardziej zdecydowanie?
To zawsze jest obowiązek. To obowiązek każdego państwa, organizacji międzynarodowej, żeby bronić mniejszości etnicznej, religijnej po tym, co się stało w Europie w XX wieku, po tym doświadczeniu. Walczyć zawsze przeciwko rasizmowi, ksenofobii i antysemityzmowi, to jest obowiązek każdego rządu na świecie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
-
Zrób bliskim prezent na święta!
Zamów roczną prenumeratę tygodnika „Sieci” i miesięcznika „wSieci Historii” - teraz aż 40% taniej!
Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371271-nasz-wywiad-prof-szewach-weiss-administracja-trumpa-psuje-sobie-wazne-miejsce-negocjatora-miedzy-nami-a-palestynczykami