Przez 26 lat Hanna Gronkiewicz-Waltz zawsze spadała na cztery łapy, Po najcięższych porażkach znikała w cieniu, z polityka przedzierzgała się w eksperta finansistę, pozwalała o sobie zapomnieć – i po kilku latach wracała mocniejsza. Jednak afera reprywatyzacyjna to prawdziwy pocałunek śmierci. Platforma rozdział pod tytułem „Nasza prezydent Warszawy” chce zamknąć jak najszybciej
— czytamy na łamach „Gazety Wyborczej”.
Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz jest politycznie skończona? Czy afera reprywatyzacyjna to koniec prezydent Warszawy? Odpowiedź wydaje się być oczywista. Wskazuje na to nie tylko odwrócenie Platformy od swojej wiceprzewodniczącej, ale zmiana nastawienia do warszawskiej prezydent ze strony „salonu”. Dlatego tak ciekawie czyta się takie teksty, jak artykuł Iwony Szpali i Agnieszki Kublik na łamach „Gazety Wyborczej”.
Była ulubienicą nowej klasy średniej, najlepszym samorządowcem w kraju, przyszłym premierem. Jest symbolem dzikiej reprywatyzacji, kulą u nogi opozycji. Jak „Zakochaj się w Warszawie” zamieniło się w „Kac Wawa”
— piszą dziennikarki w swoistej biografii politycznej prezydent stolicy. Biografii osobliwej dla pisma ze środowiska liberalno-lewicowego, bo wraz z góry postawionym wyrokiem.
Jeszcze trzy lata temu była elitą Platformy, warszawską lokomotywą, przykładem merytokracji przywoływanym za każdy razem, gdy trze było wypunktować krótką ławkę PiS. Dziś została zupełnie sama
— czytamy.
Autorki tekstu przypominają ciekawą drogę polityczną Hanny Gronkiewicz-Waltz: począwszy od prezesury Narodowego Banku Polskiego, przez kandydaturę na prezydenta Polski w 1995 r, aż po dołączenie do Platformy Obywatelskiej i wygraną w Warszawie.
Wyjątkowo ciekawie - w zderzeniu z dzisiejszym obrazem wiceszefowej PO – czyta się jej historię, zwłaszcza, gdy „GW przypomina „mistyczne opowieści”. Autorki przenoszą nas do 1995 r. i prezydenckiej kampanii wyborczej…
Chłodna prezes banku centralnego, która dotąd nie obnosiła się z religijnością, opowiada, że o ścieżce jej kariery nie decydują tylko sprawy ziemskie. W sztabie zdradza, że już w 1991 r., podczas papieskiej pielgrzymki, wyczytała z ruchu warg Jana Pawła II: „Hanno, zostaniesz prezydentem”. W finale kampanii upierała się, że wygra, bo przekazał jej to Duch Święty
— piszą Szpala i Kublik.
Przytoczono również, wśród wielu innych anegdot, dającą wiele do myślenia historię, która w pewnym sensie ma wyjaśnić – niezrozumiałą dla wielu jej sympatyków – bierność wobec licznych sygnałów o dzikiej reprywatyzacji, z której przedziera się upór Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Ci, co znają ją z dawnych lat, znają odpowiedź: bo nie lubi zmieniać własnych decyzji, jest lojalna wobec ludzi, na których postawiła
— tłumaczy „Wyborcza”.
Jeden ze współpracowników Wałęsy: - Podczas oficjalnej kolacji pozwoliłem sobie na złośliwy dowcip o Wałęsie. Zaraz zadzwoniła do Belwederu: „Panie prezydencie, pan wie, jakie on dowcipy o panu opowiada?”. Wszystko słyszałem, bo była na głośnomówiącym. Zaskoczyła mnie
— cytują autorki tekstu.
Jednak cały „dorobek” Hanny Gronkiewicz-Waltz i tak nie ma żadnego znaczenia. Reprywatyzacja jest gwoździem do politycznej trumny warszawskiej prezydent. Tym bardziej, że sama z mężem jest jest jej beneficjentem.
Koszmar zaczyna się trzy lata temu, jesienią 2014 r. tygodnik „wSieci” opisuje historię Noakowskiego 16
— czytamy w „GW”, która dokładnie opisuje , jak doszło do tej lawiny, rozpoczętej od wspomnianego materiału tygodnika „wSieci”.
CZYTAJ WIĘCEJ: „wSieci” ujawnia: Perfidne oszustwo, dzięki któremu rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz przejęła pewną kamienicę…
Warto przytoczyć jeden fragment, który tak wiele mówi o stosunku Hanny Gronkiewicz-Waltz do tej złodziejskiej i tragicznej afery (jak również jej arogancji i pysze).
- A przecież nieraz się jej mówiło: Haniu, zrób coś z tymi urzędnikami od reprywatyzacji. Długo przed skandalem. I co wtedy człowiek słyszał? Że się jej politycznie wtrąca w zarządzanie miastem. Jest uprzedzony. Bo ona kierowała NBP, widziała nowoczesne procedury w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Zna się na ludziach i pracuje z najlepszymi – skarży się polityk Platformy. - Krzyczała, że dla niej, menadżera z europejskim doświadczeniem, gadanie o nieprawidłowościach to za mało, by ferować wyroki. Unosiła się, uderzała torebką w blat albo dzwoniła do Tuska. I szło się na dywanik
— opisuje „Wyborcza”.
Co dalej z prezydent stolicy? Autorki artykułu zwracają uwagę na jej nową misję - „obronę praworządności”.
Uważa, że prezydent stolicy to symbol oporu przeciw panoszącej się złej władzy. Dlatego – tłumaczy – umieściła pamiątkową tablicę na placu Defilad, tam gdzie podpalił się Piotr Szczęsny
— czytamy.
Tylko co z tego. Jej partyjni koledzy, lokatorzy, warszawiacy, wszyscy, których dotyka „dobra zmiana”, odpowiadają na te deklaracje: - Tyle ważnych słów, a brakuje jednego: przepraszam, jest mi przykro
— dodają dziennikarki pisma z Czerskiej.
ak/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371052-gronkiewicz-waltz-nie-chciala-slyszec-o-reprywatyzacji-polityk-po-dla-gw-unosila-sie-uderzala-torebka-w-blat-albo-dzwonila-do-tuska