6 listopada w Niemczech miała miejsce premiera książki zatytułowanej „Freiheit von der Pille” („Wolność od pigułki”). Przeważnie publikacje krytyczne wobec środków antykoncepcyjnych są w mediach głównego nurtu przemilczane lub wyśmiewane. Tym razem było jednak inaczej. Książka doczekała się wielu pozytywnych omówień i recenzji w najbardziej opiniotwórczych tytułach. Po części zadecydował o tym fakt, że autorka – niemiecka pisarka Sabine Kray – sama nazywa siebie feministką i z pewnością jest jej bliżej do obozu lewicowo-liberalnego niż konserwatywno-chrześcijańskiego. Ale przyczyny tego zjawiska mogą być znacznie głębsze. Chodzi mianowicie o stopniową zmianę nastawienia opinii publicznej do antykoncepcji hormonalnej.
W wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel” Sabine Kray powiedziała, iż na naszych oczach upada właśnie mit kobiecej emancypacji przez antykoncepcję. Ta ostatnia miała przynieść płci pięknej wolność od ciała, wyzwolenie z więzów biologii, po to, by bez ograniczeń oddawać się nieskrępowanym niczym stosunkom seksualnym. Zdaniem niemieckiej feministki skutki uboczne okazały się jednak gorsze niż oczekiwane korzyści. Pigułki antykoncepcyjne stanowią bowiem brutalną ingerencję w kobiecy organizm, zaburzając w nim równowagę hormonalną, wywołując częste bóle, wysypki, wahania nastroju, a nawet depresje. Badania potwierdziły, że zmniejszają też pociąg seksualny.
Po siedemnastu latach używania antykoncepcji hormonalnej Sabine Kray rozstała się z pigułkami. Zaczęła stosować naturalną metodę regulacji poczęć, opartą na obserwacji cyklu miesiączkowego. Jak sama mówi, czuje, że dzięki temu odżyła, jest o wiele zdrowsza, ma więcej szacunku dla własnego ciała, a seks sprawia jej więcej przyjemności niż kiedyś.
W podobnym duchu opisał sprawę dziennik „Süddeutsche Zeitung” w niedawnym artykule poświęconym naturalnym metodom planowania rodziny. Autorka tekstu Mandy Schielke zauważyła, iż w ostatnich latach w Niemczech znacząco spadła sprzedaż hormonalnych środków antykoncepcyjnych. Jej zdaniem wiąże się to z coraz większą świadomością na temat niepożądanych skutków działania pigułek. Jest to widoczne zwłaszcza w internecie, gdzie znaleźć można wiele materiałów przedstawiających owe środki jako „hormonalne koktajle” rujnujące zdrowie kobiet. Okazuje się np., że zażywanie pigułek tzw. trzeciej i czwartej generacji zwiększa ryzyko zakrzepicy, zatoru tętnicy płucnej, zawału serca lub udaru. Nie mówiąc już o tym, że ich używanie stoi w całkowitej sprzeczności z deklarowanym przez wiele środowisk powrotem do natury.
Coraz popularniejsze są natomiast w Niemczech blogi, fora internetowe oraz media społecznościowe, promujące naturalne metody planowania rodziny. Przestały być, jak do tej pory, niszą katolików i ekologów, zyskując rzesze sympatyczek wśród kobiet o różnym światopoglądzie: od lewicy do prawicy.
No cóż, po raz kolejny okazuje się, że trzeba było przejść długą i bolesną drogę, by w końcu przekonać się, że od początku rację miał Kościół, który mówił, by nie stosować antykoncepcji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/371019-wolnosc-od-pigulki-czyli-powrot-do-natury-zamiast-hormonalnego-koktajlu