Mówiąc bardzo oględnie historia zna sprawniejsze akcje PR-owe, niż rekontrukcja rządu made by PiS. Ale wszystko dobre,co sie dobrze kończy. Tyle, że na razie finału całej operacji nie znamy.
W chwili, gdy piszę te słowa, najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, zgodnie z którym premierem rządu zostanie - i to już w przyszłym tygodniu - Mateusz Morawiecki. Natomiast przemeblowanie całego gabinetu - przesunie się w czasie. Czyli - w przyszłym tygodniu nowy premier stanie na czele starego rządu. A ewentualnych zmian w składzie swojej >>drużyny<< dokona w styczniu.
Czemu ma służyć taki manewr? Ano - tłumaczą politycy PiS - oddaleniu ryzyka, że jakiś zwolennik tego, czy innego „zrekonstruowanego” ministra - zatrzaśnie się w windzie, obłożnie zachoruje, albo spotka go jakaś inna niemożliwa do pokonania przeszkoda w drodze na głosowanie.
Zależy nam na zbudowaniu jak największego poparcia w głosowaniu nad wotum zaufania — większości mocniejszej niż ta dla Beaty Szydło na początku kadencji
— zdradza jeden z polityków PiS.
Dzisiejsze przejście Jarosława Porwicha z Kukiz 15’ do WiS wydaje się ruchem potwierdzającym scenariusz skrupulatnego zliczania głosów. Bo na głosy koła Kornela Morawieckiego PiS może liczyć jak na własne. Na Kukiza - już nie koniecznie.
Tak, czy owak ten plan PiS zakłada wymianę premiera - w przyszłym tygodniu. Tak, że na szczyt do Brukseli mógłby pojechać już Mateusz Morawiecki. Innych ministrów - zrekonstruowano by - po Nowym Roku. Albo i później. I dokonałby tego już bezpośrednio sam premier, bez udziału sejmu. To znacznie prostsze niż negocjowanie składu całego rządu. Daje sporą swobodę.
Tak więc obietnica Joachima Brudzińskiego, że rekonstrukcja rządu dokona się jeszcze przed Świętami spełniłaby się tylko w połowie.
Taki scenariusz ma jednak swoje wady. Po pierwsze - spekulacje kto odchodzi, kto zostaje - nadal będą paraliżować pracę wielu resortów. Po drugie jest wyjątkowo przykry dla Beaty Szydło. Bo przynajmniej w pierwszym etapie daje się interpretować, jakby to właśnie ona i tylko ona się nie sprawdziła. A to stoi w sprzeczności z oficjalnymi deklaracjami kierownictwa PiS i -co ważniejsze - z powszechnym odczuciem wyborców. Wydłużony i momentami upokarzający proces odwoływania lubianej i lojalnej do końca premier - jest już i tak źle odbierane.
Co dalej z Beatą Szydło wciąż pozostaje tajemnicą. Podobno dostała od prezesa Kaczyńskiego dużą swobodę w określeniu swej przyszłości. I to do niej należy decyzja, czy zdecyduje się kandydować na prezydenta Warszawy czy do europarlamentu. Czy wybierze inną ścieżkę kariery.
To wszystko jednak tylko jeden ze scenariuszy. Aktualny w chwili spisywania. Wieczorem może obowiązywać już inny. Bo przecież Komitet Polityczny może się np. na Mateusza Morawieckiego nie zgodzić. Co prawda wedle moich informacji - otwarcie jego kandydaturze - sprzeciwił się w rozmowie z prezesem tylko jeden z wiceministrów. Tajne głosowanie może jednak przynieść inne wyniki. Tak czy owak wieczorem powinno być wiadomo coś więcej. Brak decyzji będzie oznaczał, że realizowane są kolejne, nowe, rekonstrukcyjne scenariusze…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370708-rekonstrukcja-na-raty-o-zmianach-w-rzadzie-mozemy-spekulowac-jeszcze-przez-kilka-tygodni