Istnieje stałe silne zapotrzebowanie na zrównanie polskiego patriotyzmu z nacjonalizmem. Chodzi przy tym o wyrobienie w zachodniej publiczności przekonania, że Polsce nie należy pomagać. Bo to kraj skrajnych nacjonalistów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Magdalena Gawin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.
wPolityce.pl: Wzięła Pani udział w seminarium „Zjawisko antysemityzmu w Polsce: Diagnoza - Konsekwencje - Metody przeciwdziałania” zorganizowanym przez AJC Central Europe i Centrum Badań nad Uprzedzeniami Uniwersytetu Warszawskiego. Media lewicowe podają, że opowiedziała się tam Pani za delegalizacji ONR. Czy tylko? Co naprawdę Pani powiedziała?
Magdalena Gawin: Zacznijmy od tego, że AJC jest organizacją, która mocno lobbowała za przystąpieniem Polski do NATO. Sprawy związane z bezpieczeństwem Polski uznaje za priorytetowe. Na spotkaniu powiedziałam, że w odniesieniu do ugrupowań skrajnych, które odwołują się do przemocy i agresji jak ONR i Antifa powinno się rozważyć się ich delegalizację.
Czy w pani opinii tego typu - faszyzujące, antysemickie hasła - mogą być elementem prowokacji mającej skompromitować Polskę?
Oczywiście, że tak. Istnieje stałe silne zapotrzebowanie na zrównanie polskiego patriotyzmu z nacjonalizmem. Chodzi przy tym o wyrobienie w zachodniej publiczności przekonania, ze Polsce nie należy pomagać. Bo to kraj skrajnych nacjonalistów. I ekstremiści uliczni doskonale to zapotrzebowanie spełniają. Są absolutnym marginesem, nie ma ich w rządzie, ani parlamencie. Ale są głośni i fotogeniczni.
Polityka nie dzieje się wyłącznie w zaciszu gabinetów. Kto tak myśli popełnia błąd. Polityka w masowym społeczeństwie to także, a może przede wszystkim - opinia publiczna, której nastawienie decyduje o poparciu lub braku poparcia dla pomocy militarnej udzielanej przez jedne państwo - innemu, które jest zagrożone napaścią lub napadnięte.
Jak Pan myśli czy opinia publiczna na Zachodzie po nagłośnionych rasistowskich ekscesach - będzie się solidaryzowała z Polską? Zdjęcia z internetu nie giną. A nich są kominiarki, czarne transparenty z rasistowskimi hasłami. Należy powiedzieć to wyraźnie: ktoś kto niesie baner z napisem: Biała siła - nie jest polskim patriotą.
Na marszu wykrzykiwano także hasła przeciw NATO, biorąc pod uwagę masowe poparcie Polaków dla NATO i sympatie dla Amerykanów - trudno nie zadać sobie pytań o celowe prowokacje.
Niektóre środowiska głoszą tezy, że w Polsce narasta antysemityzm. Jak pani odbiera te tezy?
Proszę popatrzeć na wydarzenia za ostatnie lata w Europie: największa od dekad emigracja, w zasadzie ucieczka Żydów z Francji do Izraela i USA, zamachy terrorystyczne, w których giną, cytuje: „ klienci sklepu koszernego” , zamiast wprost napisać, że giną Żydzi, wejście nacjonalistycznych ugrupowań do Bundestagu i parlamentu austriackiego.
Jeszcze kilkanaście lat temu osoba Heidera spowodowała bojkot Austrii na arenie międzynarodowej.. .
W tle jest poważniejsze pytanie - w jakim stopniu środkami administracyjnymi możemy wpływać na kształt debaty publicznej? Co i kto ma wyznaczać granice? Odwoływanie się do systemów totalitarnych - to brzmi sensownie. Ale jak ktoś będzie chciał to zrobić dalej?
Jesteśmy narodem poranionym zarówno przez niemiecki nazizm i sowiecki komunizm. Dlatego wpisaliśmy sobie do konstytucji zakaz propagowania symboli odwołujących się do którychkolwiek zbrodniczych ideologii. Nie wszędzie takie zakazy istnieją.
Należy nazwać prowokacyjne, szkodliwe działania ekstremistycznych grup po imieniu. Szkodzą Polsce i sprawiają satysfakcje naszym wrogom. Ostatnie wydarzenia to dobitnie udowodniły. Jestem pewna, że większość Polaków chce świętować 11 listopada bez prowokacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370661-nasz-wywiad-gawin-nalezy-nazwac-prowokacyjne-dzialania-ekstremistycznych-grup-po-imieniu-szkodza-polsce-i-sprawiaja-satysfakcje-wrogom