Przynajmniej od 10 lat sytuacja tej kamienicy jest jasna. Oczywiste jest, że została ona odebrana nieprawnie polskim obywatelom pochodzenia żydowskiego i od tamtej pory pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani jej mąż nie zrobili nic, aby tę sytuację naprawić
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mec. Adam Tomczyński, sędzia w stanie spoczynku.
wPolityce.pl: Wczoraj przed Komisją Weryfikacyjną zeznawał w sprawie Noakowskiego 16 mąż prezydent Warszawy, który twierdził, że nie wiedział iż kamienica, na której się wzbogacił został skradziona faktycznym właścicielom. Andrzej Waltz dodał również, że nigdy nie zaglądał do księgi wieczystej. To chyba mało prawdopodobne?
Mec. Adam Tomczyński: Nie wiem czy zaglądał do księgi wieczystej, czy nie zaglądał. Oczywiście, to jest prawdopodobne dlatego, że księgą wieczystą zajmuje się z reguły notariusz, a nie strona postępowania. Natomiast jest też wiadome, że przynajmniej od 10 lat sytuacja tej kamienicy jest jasna. Oczywiste jest, że została ona odebrana nieprawnie polskim obywatelom pochodzenia żydowskiego i od tamtej pory pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, ani jej mąż nie zrobili nic, aby tę sytuację naprawić. Orzeczenie dotyczące tego, że kamienica została „zakupiona” z naruszeniem prawa pochodzi z roku 1949 czy 1950. Jest dość oczywiste, że wujek, czyli mąż cioci pana Waltza, nie był osobą krystalicznej uczciwości i w sposób nieprawny wszedł we własność tej kamienicy. A to, że kwity dotyczące jego własności nie zostały wykreślone wynikało z tego, że w międzyczasie był dekret Bieruta. Jest więc tutaj różnica między podejściem czysto prawniczym, a tym opartym na prawie naturalnym, czy na moralności.
Waltz twierdzi, że nie rozmawiał z żoną na temat spraw dotyczących kamienicy. Wierzy Pan w to?
Wydaje mi się, że małżeństwo w takich sprawach rozmawia ze sobą i to bardzo dużo. Czy ktoś może uwierzyć w to, że przez 15 lat w ogóle o tym nie rozmawiał z żoną, niczego nie sprawdzał, niczego nie wiedział i niczym się nie interesował? Byłoby wielką naiwnością pokładać wiarę w takich zapewnieniach. Zresztą na czym polegały same działania pani prezydent? Tak naprawdę jakieś czynności podjęła dopiero po upływie 10-letniego okresu przedawnienia, czyli wtedy kiedy już nic nie można było zrobić, bo nie można było wzruszyć decyzji administracyjnej. Jednocześnie było to wtedy, kiedy zrobiło się już głośno na temat kamienic, a tej przy Noakowskiego 16 w szczególności. To wskazuje na to, że wiedzieli dużo więcej niż to, do czego się przyznają, ale postanowili jednak uzyskać korzyść z tego tytułu.
Czy to ewidentnie nie świadczy o ich nieuczciwości?
Gdy lokatorzy kamienicy dotarli do dokumentów i już wszystko stało się jasne na temat Noakowskiego 16 (to był rok 2006 czy 2007) prezydent miasta stołecznego Warszawy- tak jak prezydent jakiegokolwiek innego miasta, dbający o jego majątek- powinien zrobić wszystko, by podważyć wcześniejszą decyzję administracyjną. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zainteresowała się tym dopiero po kolejnych 7 latach, gdy już upłynęły terminy przedawnienia. W dodatku to zainteresowanie było tak naprawdę wymuszone przez prasę.
Andrzej Waltz powiedział, że nie jest prawnikiem, więc nie wie, które dokumenty dotyczące kamienicy są prawdziwe, a które sfałszowane. Dodał, że nikt nie poinformował go o żadnych nieprawidłowościach. Komisja Weryfikacyjna będzie miała podstawę prawną, by domagać się od niego zwrotu pieniędzy za kamienicę?
Wydaje mi się, że w tym stanie faktycznym, który jest, trudno mówić o zwrocie czegokolwiek. I to z bardzo prostego powodu: komu miałby pan Waltz zwrócić w tej chwili te pieniądze? Nie ma bowiem podstawy prawnej, by zwrócić je lokatorom, mógłby zwrócić je jedynie tym, którym ją sprzedał, a przecież nie o to chodzi, żeby firma Fenix je dostała. Oczywiście, że taki gest jak rezygnacja z pieniędzy i oddanie ich lokatorom w sposób bardziej nieoficjalny, jako swego rodzaju rekompensatę, czy zadośćuczynienie byłoby miłym gestem, ale nic wczoraj nie wskazywało na to, że pan Waltz chciałby go wykonać. Natomiast nie bardzo wyobrażam sobie takie orzeczenie, które miałoby zmuszać go do oddania pieniędzy. Być może byłoby to możliwe, gdyby któryś lokator wystąpił z jakimiś roszczeniami. Prawdopodobnie byłyby one jednak też już przedawnione, bo większość z nich przedawnia się po 10 latach. Nie ma więc bezpośrednich stosunków prawnych między panem Waltzem a lokatorami. Stosunek prawny jest między panem Waltzem a firma Fenix.
To znaczy, że prawnie nie można żądać od Waltza zwrotu niesłusznie przejętych przez niego pieniędzy?
Mamy precedens dotyczący pana Mosakowskiego, więc być może udałoby się te pieniądze odebrać na rzecz miasta. Ale, jak już podkreśliłem, nie bardzo sobie wyobrażam taką decyzję KW, która zmuszałaby pana Waltza do czegokolwiek. Tu jest kwestia własnej odpowiedzialności i poczucia tego, czy zachowywało się w sposób przyzwoity, czy w sposób nieprzyzwoity. Jeśli już mówić o odpowiedzialności odszkodowawczej, to nie wiem czy ona dużo bardziej nie powinna dotyczyć pani prezydent, która od 2007 do 2014 roku nie podjęła żadnych kroków zmierzających do ochrony własności miasta. I tutaj jest pole do roszczeń odszkodowawczych. Reasumując, musimy pamiętać, że są dwie warstwy: prawna i ta oparta na moralności. Jeśli prawo niedokładnie zgadza się z moralnością, to mamy takie skutki. Moralnie pan Waltz powinien oddać te pieniądze jak najszybciej i zadośćuczynić lokatorom, natomiast szczerze mówiąc podstawy prawnej do tego nie widzę.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
-
Idealny prezent na Święta - dobra książka!
Zapraszamy do naszej portalowej księgarni „wSklepiku.pl”. Znajdziesz tam szeroką ofertę interesujących wydawnictw, audiobooki oraz gry edukacyjne. Gwarantujemy pewną i szybką wysyłkę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370490-nasz-wywiad-mec-tomczynski-o-zeznaniach-waltza-jesli-prawo-niedokladnie-zgadza-sie-z-moralnoscia-to-mamy-takie-skutki