Gen. bryg. Jarosław Kraszewski został po raz trzeci wezwany do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego na przesłuchanie. Może to oznaczać, że postępowanie sprawdzające, które ma na celu stwierdzić możliwość dostępu oficera do informacji niejawnych, zmierza ku końcowi, jak zresztą zapowiadał MON. Jednocześnie resort przedstawił zmodyfikowaną koncepcje Systemu Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP, która ma otworzyć drogę złagodzenia sporu z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego.
Sprawa gen. Kraszewskiego i reforma struktury dowodzenia to przysłowiowe kości niezgody pomiędzy Pałacem Prezydenckim, a MON. Postępowanie sprawdzające wobec gen. Kraszewskiego rozpoczęło się w czerwcu tego roku. Samo SKW sugerowało, że powodem uruchomienia procedury były nieścisłości w ankiecie bezpieczeństwa. Chodzi o bardzo szczegółowy zestaw pytań, na który musi odpowiedzieć starający się o dostęp do tajemnic państwowych o najwyższym stopniu poufności, zwany postanowieniem o dostępie do informacji niejawnych bądź kolokwialnie certyfikatem bezpieczeństwa. Ankieta jest bardzo wnikliwa od przysłowiowego numeru butów począwszy, a na emocjonalnych kontaktach towarzyskich skończywszy. Jest jeden podstawowy warunek – nie można w niej napisać nieprawdy. Wykryte kłamstwo eliminuje ostatecznie kandydata z dostępu do wiedzy „tajne przez poufne”.
Po drugim przesłuchaniu gen. Kraszewskiego portal onet.pl stwierdził, że powodem kłopotów mogły być kontakty oficera z rosyjskimi motocyklistami oraz sprawa butelki wódki, którą wręczył mu ukraiński kolega. Jednak informacje te nie zostały potwierdzone i pozostają tylko jako rozważania w fazie spekulacji. Natomiast sprawdzano kontakty gen. Kraszewskiego z oficerami, których objęła reforma ministra obrony i zostali zdymisjonowani z zajmowanych stanowisk. Kraszewski, jak wiadomo, przyjaźni się z byłym dowódcą generalnym gen. Mirosławem Różańskim i podobnie jak on jest motocyklistą. BBN wraz z dużym pałacem wręcz murem stoją za swoim oficerem. Jako przykład lojalności wobec swego zwierzchnika media, a także sam szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch podają służbę gen. Kraszewskiego w BBN w czasie kadencji prez. Lecha Kaczyńskiego na stanowisku doradcy dyrektora Departamentu Systemu Obronnego. Ale ten fakt nie do końca pokrywa się z prawdą. W rzeczywistości ówczesny szef BBN-u Aleksander Szczygło faktycznie zwrócił się 23 stycznia 2009 r. do ministra obrony, prosząc Bogdana Klicha o zgodę na wyznaczenie Kraszewskiego na doradcę dyrektora Departamentu Systemu Obronnego płk Mirosława Wiklika. Ten szybko zgodę wydał, a po trzech dniach pracy Kraszewski, wtedy jeszcze pułkownik, wysyła pismo do przełożonego z rezygnacją z zajmowanego stanowiska oraz o przeniesienie go do rezerwy kadrowej. 11 marca Szczygło informuje resort obrony o decyzji płk. Kraszewskiego, a ten zgadza się ze stanowiskiem BBN. Po de facto 12 dniach pracy gen. Kraszewski kończy swoją służbę w BBN i przechodzi do rezerwy kadrowej. Powodem dziwnego zachowania oficera była propozycja wzięcia udziału w kursie organizowanym przez Amerykanów w Centrum Marshalla w Garmisch-Partenkirchen. Ukończenie szkolenia uprawniało żołnierza do mianowania go na stopień generalski. Według informacji podanych przez Kraszewskiego koszt szkolenia miała ponieść strona amerykańska. Kiedy okazało się, że za to ma płacić MON, zarówno resort obrony jak i BBN nie zgodzili się Kraszewskiemu wydać zgody na wyjazd. Jednoznaczna reakcja obu przełożonych była odpowiedzią na niezbyt lojalne i poważne potraktowanie swej pracy w BBN przez oficera.
Drugim ważkim punktem różnic zdań pomiędzy resortem obrony a prezydentem jest projektowana reforma systemu dowodzenia. Ma ona zastąpić skomplikowany i dysfunkcyjny schemat kierowania wojskiem, jaki obowiązuje do tej pory, wdrożony za czasów prezydentury Bronisława Komorowskiego, autorstwa gen. Stanisława Kozieja. W dużym skrócie MON chciałoby dowódców pięciu rodzajów sił zbrojnych podporządkować bezpośrednio szefowi sztabu generalnego, a według koncepcji oficerów skupionych przy głowie państwa należałoby powołać jeszcze dodatkowy szczebel tzw. dowództwo sił połączonych. Krytycy tej koncepcji zwracają uwagę, na niepotrzebne dublowanie się roli szefa sztabu i dowództwa sił połączonych oraz na niepotrzebną komplikację wynikającą z takiego schematu, przypominającego w duchu „reformę gen. Kozieja”.
W sposób jaśniejszy zostają zarysowane relacje szefa Sztabu Generalnego WP z podlegającymi mu Inspektoratem Szkolenia i Dowodzenia i Inspektoratem Wsparcia, które mają być kierowane przez zastępców szefa Sztabu Generalnego WP, przecinając spekulacje na temat odrębności tych organów
— wyjaśnia MON.
Nowa propozycja MON dotycząca Systemu Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP to pewien kompromis, który ma otworzyć drogę do szybkiego rozwiązania tej sprawy z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego
— powiedział wiceszef resortu obrony Tomasz Szatkowski. Czy propozycja ta zadowoli prezydenta nie wiadomo, ale jest to kolejny krok (po wycofaniu nominacji na stopnie generalskie) w kierunku porozumienia w wykonaniu min. Antoniego Macierewicza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370462-kolejny-krok-ministerstwa-obrony-narodowej-w-kierunku-porozumienia-z-prezydentem