„Jak zmienią „moją Beatkę” to na nich nie zagłosuje”- słyszę od kolegi. Nie jest to wyborca kierujący się wyłącznie emocjami. Młody, piekielnie zdolny student z dobrej uczelni racjonalnie ocenia działania władzy. To zdeklarowany zwolennik Dobrej Zmiany, który od jakiegoś czasu nie może wyjść ze zdumienia.
Zdumiewa go absurdalny z pozycji pijarowych niekończący się serial o rekonstrukcji rządu. Jeszcze bardziej zdumiewa go, a nawet frustruje i oburza pomysł zmiany premiera. „Moja Beatka”- tak mój kolega mówi o Beacie Szydło. Opanowanej, zdecydowanej, wyważonej kobiecie, która w jego oczach symbolizuje historyczny sukces polskiej prawicy.
Kandydatka na premiera, która doprowadziła do zwycięstwa Zjednoczoną Prawicę w wyborach parlamentarnych. Szefowa fenomenalnej kampanii Andrzeja Dudy. Po prostu zwyciężczyni. Czy mój kolega nie wie, że mózgiem zwycięstwa PiS jest Jarosław Kaczyński? Oczywiście, że wie. Jednak wie też, że bez twarzy Szydło i Dudy PiS dziś byłby najwyżej moralnym zwycięzcą wyborców.
Nie uważam, że premierostwo Mateusza Morawieckiego znacząco obniży zaufanie do rządu. Jest to polityk na tyle „światowy” i „korporacyjny”, że łatwo go dobrze pijarowo opakować. Nie będzie robił medialnych błędów Jarosława Kaczyńskiego. Lepiej sobie pewnie poradzi w zakulisowych negocjacjach z politykami z Brukseli choćby ze względu na doskonałą znajomość języka angielskiego. Rozumiem też, że ktoś musiał wygrać „resortowe wojny” wewnątrz rządu, nad którymi pewnie nie panowała Beata Szydło.
No dobrze, ja to rozumiem bo jestem komentatorem politycznym i podchodzę do polityki chłodno. Jestem świadom jej wrodzonego cynizmu. Co ma jednak powiedzieć normalny wyborca PIS? Rządowa propaganda mówi o wielkich sukcesach Beaty Szydło. Prorządowe media bombardowały Polaków informacjami o kolejnych sukcesach Beaty Szydło w starciu z totalną opozycją, eurokratami i ulicznymi protestami. Gospodarka jest w świetnym stanie, Polska „wstała z kolan” i zaczyna płynąć nawet miód w mleku po ulicach. Przerysowuję, ale chcę podbić swój argument.
Wyborca łączy te sukcesy ze „swoją Beatką”. Jak go teraz przekonać, że „Beatka” musi odejść? Dlaczego ma odejść, skoro Polska idzie w tak dobrą stronę? Od wczoraj funkcjonuje już narracja o nowym otwarciu. Skupieniu się na gospodarce i ekonomii. No, ale czy superwicepremier Morawiecki już teraz nie był odpowiedzialny za całą gospodarczą politykę rządu? Co zmieni, w oczach zwykłego wyborcy, że ma jeszcze tekę premiera? Chodzi o to, że nie mógł z premier Szydło realizować wszystkich swoich założeń? Ktoś w rządzie sabotował jego działania? To znaczy, że nie było tak dobrze jak mówi rządowa propaganda?
Mój kolega, który do tej pory bronił „swojej Beatki” zadaje sobie te pytania. Zadadzą sobie też inni wyborcy PiS, którzy od dwóch lat utożsamiają sukces partii z twarzą Beaty Szydło. Oni dobrze wiedzą, że nie zmienia się konia podczas gonitwy. Szczególnie, gdy się jest na prowadzeniu. Nie zazdroszczę partyjnym propagandystom najbliższych dni. Jeżeli rzeczywiście dojdzie do zmiany premiera, to będą musieli przygotować naprawdę dobrą narrację by przekonać, że bijąca rekordy popularności „Beatka” zasługiwała na polityczną degradacje
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370430-skoro-wszystko-dziala-to-po-co-zmiana-jak-wytlumaczyc-usuniecie-wielbionej-przez-wyborcow-szydlo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.