Z narastającym smutkiem słuchałem na antenie Telewizji wPolsce.pl przeglądu prasy zagranicznej autorstwa Aleksandry Rybińskiej. A konkretnie cytatów z tekstu jaki warszawski korespondent „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Konrad Schuller wysmażył na temat prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
CZYTAJ CAŁOŚĆ: „FAZ” o wpływie Machiavellego na Jarosława Kaczyńskiego: „Okrucieństwo należało od dzieciństwa do jego świata”
I nie warto by poświęcać temu miejsca na cennych łamach naszego portalu, bo to praca intelektualnie infantylna i prymitywna, wskazująca brak solidnego wykształcenia klasycznego, gdyby nie wychodząca z każdego akapitu pogarda.
Weźmy ten fragment:
Kaczyński otoczony był od wczesnych lat przeżytym, opowiadanym w domu rodzinnym, pobudzającym (wyobraźnię) okrucieństwem, które przenikało także świat Machiavellego. Areną jego dzieciństwa była krwawo spustoszona przez Niemców, a potem naznaczona przez stalinowski terror Warszawa. W tych ruinach dorastał razem ze swoim bratem bliźniakiem, który później jako prezydent zginie w katastrofie rządowego samolotu.
Pal licho, że to nieprawda, bo we wspomnieniach Jarosława Kaczyńskiego i śp. Lecha Kaczyńskich (a miałem możliwość wysłuchać ich wraz z Piotrem Zaremba w czasie pracy nad „Alfabetem Kaczyńskich”) dominują tony ciepłe, radosne, serdeczne, pełne miłości do Matki. To był trudny i biedny czas powojenny, wspomnienia wojenne były żywe, ale określanie tego jako „przenikającego okrucieństwa” jest szaloną i nieprawdziwą konfabulacją.
Dużo ważniejsze jest to, że niemiecki dziennikarz pozwala sobie na łamach niemieckiej gazety na bezczelne dywagacje na ile możliwe wspomnienia niemieckich okrucieństw i stworzonych przez Niemców ruin polskiej stolicy, wpłynęły na dorastanie polskiego polityka.
Podobnie, w równie prymitywnym stylu, Schuller opisuje podziemną działalność antykomunistyczną lidera Prawa i Sprawiedliwości, a także całą polską mitologię cierpienia. Przeżywanie polskiej historii to dla niego wyłącznie źródło traum. Swoją droga - skąd my to znamy? Czyją wypowiedź nam to przypomina?
Trudno nie uznać tego za bezczelność. Ale po lekturze tego tekstu ma się nieodparte wrażenie, że oto przedstawiciel kultury wyższej opisuje z troską kulturowo niższą cywilizację. Czyni to w stylu w jakim niemieccy zdobywcy opisywali w czasie wojny mijane po drodze słowiańskie wioski i kaukaskie wzgórza. Wrażenie to powiększa przyjęcie za pewnik, że polscy wyborcy i polscy liderzy kierują się w swoich działaniach, jak ludy prymitywne, jedynie odruchami, traumami, strachami, mitami. Nie rozumieją świata, więc go fetyszyzują. I żadne, ale to żadne, racjonalne przesłanki nie stoją za ich działaniami.
Czy Niemcy wciąż uważają Polaków za kulturę niższą? Niestety, takie wrażenie pozostaje po tej lekturze. Język, styl i metody jakimi niemieccy dziennikarze opisują sytuację w Polsce, jest naprawdę nie do zaakceptowania. Obrażają Polaków, obrażają polityków, któremu Polacy zawdzięczają bardzo dużo, w tym jednego poległego w Smoleńsku. Czuć dobrze znaną pogardę.
Najwyraźniej znowu, jak tyle razy wcześniej w historii, Niemcom puszczają hamulce przyzwoitości, a pycha zalewa im oczy. Jeśli komuś tam w Niemczech naprawdę zależy na dobrych relacjach z Polakami, niech pana Schullera jak najszybciej zawezwie do domu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370233-czy-niemcy-wciaz-uwazaja-polakow-za-kulture-nizsza-znow-czuc-te-pogarde