Prawu i Sprawiedliwości należy się mocna opozycja, jak każdej partii rządzącej. Mocna i mająca solidny program działania. Taki, który może nie tylko przekonać wyborców, lecz także zmusić rządzących do pilnowania się na każdym kroku. Przyglądając się dzisiejszej scenie politycznej i oceniając ją, można tylko westchnąć i … czekać. Obecni przywódcy opozycyjnych sił nie dorośli do sprawowania jakichkolwiek funkcji w państwie, potrafią tylko urządzać awantury, a widząc beznadziejność swych postaw, błagają zagranicznych o wsparcie. Gdyby w Unii u steru władzy byli ludzie, którym naprawdę zależy na przestrzeganiu zasad i kontynuacji myśli założycieli Wspólnoty, partacze i łgarze znad Wisły zostaliby odesłani do domu i zapędzeni do roboty. Tymczasem w Brukseli za najważniejszymi biurkami zasiedli podobni w sukcesach umysłu do osiągnięć Tuska, Schetyny, Petru, a pewnie i Kijowskiego, choć na razie nikt z tamtejszych jeszcze nie wpadł na pomysł, by lud wrzucał im do czapki na spłacanie alimentów. Prawda, są w dużo lepszej sytuacji od Kijowskiego, albowiem sami wrzucają sobie do czapek ile dusza zapragnie, a lud – jak na razie – musi wszystko znosić. Są jednak pierwsze objawy przebudzania, więc i czas rozliczeń się przybliża.
Słusznie zatem czyni Jarosław Kaczyński, ogłaszając trochę serio, a trochę krotochwilnie, że musi być w swej partii i koalicją i opozycją, i komisją etyki i kontrolą jakości. Czyli wszystkim tym, czym bywa w normalnych warunkach opozycja. Ale jakże słuchać z poważną miną dąsów Schetyny, albo lawiny kompromitujących wyznań Petru, lub umysłowych wypocin Szczerby i jego kolegów? Jak może funkcjonować główna partia opozycyjna mając w swym zespole, jako wiceprzewodniczącą osobę zamieszaną w ogromną aferę? Która, na dodatek, przybliżyła sobie w trakcie jej trwania 5 milionów? Oczywiście trudno tak wprost, bez objaśnienia, wpisać na listę opozycjonistów panią prezes, prof. Małgorzatę Gersdorf z Sądu Najwyższego. Jeśli jednak ktoś bierze udział w antyrządowej manifestacji, pali okolicznościową świecę będącą wspólnym płomieniem nienawiści, nie można tego nie widzieć. A potem jeszcze te krętactwa. Nie byłam, nie paliłam. Jak na sędzię w ogóle, a na tym stanowisku w szczególności – o dwa szachrajstwa za dużo. Równie dobrze mogła wyznać, że szła z gromnicą do pobliskiego kościoła, ale pomyliła marszrutę i prosi o rozgrzeszenie. Jakież to wszystko mizerne, pełne krętactw i umysłowej swawoli.
O Niesiołowskich, śpiewających Muchach, zakłamanych Arłukowiczach i dziesiątkach ich wspólnikach nie wspominam, bo szkoda klawiatury.
W związku z tym, co powyżej należy tym bardziej współczuć prezesowi PiS, bo chyba pierwszy raz musi być równocześnie opozycjonistą. Tusk tego czynić nie musiał, ale prawdziwą opozycję lekceważył do ostatnich swych chwil. Gdy było za późno, musiał w popłochu wiać. Z własnej woli został banitą. Bo nic tu po nim.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/370009-hgw-przyblizyla-sobie-5-milionow-prezes-sn-klamie-jak-z-nut-glowny-kodziarz-poszedl-na-zebry-oto-obraz-opozycji