Nie dam sobie uciąć ręki, że prezydent nie zawetuje projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Coraz bardziej jednak widzimy, jak źle się dzieje w naszym wymiarze sprawiedliwości i jak bardzo bronią go sami sędziowie. Musimy mieć kraj, w którym zwykły obywatel może iść do sądu po sprawiedliwość, bo do tej pory nie zawsze tak było. A ci, którzy rozporządzali polskim sądownictwem często się bali nawet ujawnienia własnego majątku, co może oznaczać, że chyba nie byliby w stanie wyjaśnić, jak weszli w posiadanie takich majątków. Dlatego dla uczciwości i dla obywateli reforma sądownictwa jest potrzebna
—powiedział Marek Suski, poseł PiS i członek komisji Amber Gold w rozmowie z Maciejem Wolnym w telewizji wPolsce.pl
Poseł powiedział również, co dokładnie dla obywateli będzie oznaczała reforma sądownictwa.
To będzie oddanie pewnej kontroli nad wymiarem sprawiedliwości w ręce społeczeństwa. Przywrócenie przejrzystości procesów, wyłaniania sędziów i ich majątków. Nie ingerujemy w kwestię orzecznictwa, więc nie wiem, dlaczego jest taki wielki krzyk, że prezesi sądów od spraw technicznych i finansowych nie będą wybierani przez korporację sędziowską. To nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwymi lub niesprawiedliwymi sądami. Dzięki temu po prostu może nie być takich afer, jak w Krakowie. A i tak słyszymy, że Kraków nie jest jeszcze najgorszy
—mówił poseł.
Podkreślił również, że wymiar sprawiedliwości powinien być ostateczną instancją wyznaczania norm prawnych i etycznych.
Jeżeli sędziowie sami są nieuczciwi, to trudno mówić o uczciwości w państwie. A być może był proceder kupowania wyroków - kto miał pieniądze, to sobie załatwiał wyrok lub uniewinnienie
—powiedział.
Poseł poruszył również kwestię najbliższego posiedzenia komisji do spraw Amber Gold, do którego dojdzie już 5 grudnia. Będzie to posiedzenie zamknięte, a zostanie przesłuchany między innymi Przemysław Zycha, były naczelnik zarządu Centralnego Biura Śledczego w Gdańsku.
Służby niestety działały na korzyść przestępców. Co więcej, z dotychczasowych przesłuchań wynika, że nawet zakwalifikowanie działalności Amber Gold jako zorganizowanej grupy przestępczej zostało zdezawuowane i ograniczono je tylko do działalności dwóch słupów, w gruncie rzeczy, bo tym byli państwo P. Jeżeli wydział do walki z przestępczością gospodarczą bada Amber Gold i stwierdza, że pan P. był karany za oszustwa, że jest w zarządzie prezesem spółki, mimo że jest zakaz pełnienia takich funkcji przez osoby skazane i wreszcie ma doniesienia, że jest to piramida finansowa - to pani, która tę sprawę bada w 2012 roku pisze, że w wyniku czynności operacyjnych - choć faktycznie ich nie podjęła - nie dostrzega się znamion przestępstwa w działalności Amber Gold. Funkcjonariuszka ta jest na chyba niezasłużonej emeryturze, a zaczynała w SB
—wyjaśnił poseł.
Dodał jeszcze, że jeżeli jest tak, że informacje z policji przeciekały, to parasol ochronny niewątpliwie był.
Ten parasol sięga wysoko. Docierano - nie wiem jeszcze, czy skutecznie - do Jacka Cichockiego, który był szefem nadzorującym służby. W gdańsku był układ, który pozwalał na funkcjonowanie takiej grupy przestępczej, a później zawężono oskarżenie tylko do dwóch osób. Wynikało to pewnie z dużego powiązania z wpływowymi ludźmi świata i sądowniczego i prokuratury, policji, polityki i tego, że pewnie zarzuty musiałby mieć postawione syn premiera
—zaznaczył poseł.
Zapytany o zeznania Michała Deskura, byłego wiceministra MSWiA, którego przesłuchanie będzie już 6 grudnia, poseł odpowiedział, że podchodzi do nich sceptycznie.
Obawiam się, że były pan minister będzie miał „byłą” pamięć. Jeżeli to nadzorował, a był w tej grupie trzymającej władzę w poprzedniej ekipie i jeżeli miałaby stać się krzywda byłemu premierowi, to podejrzewam, że będzie miał słabą pamięć. Skala zaniechań czy celowych, czy wynikających z lenistwa, niewiedzy, braku chęci do pracy jest tak ogromna, że lepiej jest nie pamiętać
—mówił.
Powiedział też, kiedy możemy się spodziewać zamknięcia wątku związanego ze służbami w kontekście Amber Gold.
Nie wiem czy zajmie to kilka miesięcy, ale być może. Jest tu natomiast jakiś klucz w służbach. Nie wszystko mogę powiedzieć, bo część mojej wiedzy wynika z dokumentów i o tym mogę mówić, ale część jest w trybie niejawnym. Mogę jedynie powiedzieć, że jedna ze służb zaczęła się brać za to intensywnie, a druga jej to zabrała i powiedziała: „nie wchodźcie nam w drogę, do widzenia” - i sprawa się zakończyła tym, że sam pan P. ogłosił upadłość swojej firmy. Tak intensywnie wymiar sprawiedliwości działał, że wyprowadzono pieniądze, ogłoszono upadłość i dwoje państwa siedzi już kilka lat bez wyroku, a sprawa cię ciągnie
—powiedział poseł.
mk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/369764-marek-suski-dla-wpolscepl-do-tej-pory-mowiono-ze-zwykly-obywatel-nie-moze-w-sadach-szukac-sprawiedliwosci-wideo