W rankingu osób skutecznie kompromitujących antypisowską opozycję Mateusz Kijowski zajmuje miejsce poczesne. Aż dziwne, że nikt nie oskarżył go jeszcze o to, że jest zamaskowanym „kretem” Jarosława Kaczyńskiego, którego zadaniem jest ośmieszanie przeciwników prawicy.
Publiczna zbiórka pieniędzy na utrzymanie Mateusza Kijowskiego jest tak groteskowym przedsięwzięciem, że można pomyśleć, iż wymyślili ją spin-doktorzy PiS. Jej inicjatorką jest wprawdzie Elżbieta Pawłowicz – siostra znanej posłanki PiS – ale obie panie dzieli polityczna przepaść. Żenada na określenie tej zrzutki to najwłaściwsze słowo. Nic dziwnego, że od akcji pomocy Kijowskiemu odcięła się przytłaczająca większość liberalnych mediów.
Kijowski bardzo zasmakował w życiu na cudzy rachunek. Ze zrzutek uczynił sobie stałe źródło dochodu, za które – jeśli wierzyć mediom – kupował sobie elektroniczne gadżety i fundował wycieczki do Ameryki. Nie gardził też brytyjskimi funtami, które miały pójść na wydanie za granicą jego biografii (zagraniczne wydanie miało uchronić książkę przed „pisowską cenzurą”. Kto uwierzył, ten wpłacił, oczywiście książka dotąd się nie ukazała). Cudzych pieniędzy nie wystarczało jednak na spłatę alimentów, a dziś – jak przekonuje były lider KOD – nie ma już ich nawet na zakupy czy bilety na tramwaj. Zamiast iść do pracy Kijowski woli jednak – jak można domniemywać – wylegiwać się od rana do wieczora i tłumaczyć, że jego bezrobocie jest skutkiem antyrządowej aktywności. Że nie może znaleźć pracy, bo ma wilczy bilet.
Bzdura goni tu bzdurę. Można powiedzieć, że mężczyźnie – zwłaszcza jeśli ma dzieci – takie dyrdymały nie przystoją. Ale – z drugiej strony – cóż to za mężczyna, który robił sobie kiedyś zdjęcia w spódnicy? Dlatego nawet nie warto z tymi opowieściami polemizować, tym bardziej że Kijowskiemu oferowano już pracę. Zignorował ofertę, bo chodziło o restaurację. Zapewne wolałby posadę kierowniczą, ale kto ją da człowiekowi, który nigdy nie dojrzał do dorosłego życia? Prawda jest taka, że każdy leń znajdzie sobie wytłumaczenie własnego nieróbstwa. Gorzej, że są ludzie, którzy są nieuleczalnie naiwni lub mają tak przeprane mózgi antypisowską propagandą, że wierzą w bajeczki Kijowskiego, nawet wtedy, gdy ten opowiada je kolejny raz. I wpłacają na jego rzecz pieniądze.
Oczywiście każdy sam decyduje, co zrobić z własnymi pieniędzmi. Szkoda jednak, że sponsorzy Kijowskiego, nie są tak samo hojni wobec ludzi naprawdę potrzebujących wsparcia. W internecie jest mnóstwo zbiórek na rzecz nieuleczalnie chorych dzieci, rozpaczliwie szukających ratunku. Kijowski zebrał ponad 10 tys. złotych w kilka dni (i pewnie wyda je na nowy smartfon), podczas gdy wiele chorych dzieci ciągle czeka na uratowanie życia (o ile się w ogóle doczeka). To smutna prawda o tym, co polityczna histeria może zrobić z umysłami i sumieniami niektórych ludzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/369484-zrzutka-na-nowy-smartfon-dla-kijowskiego-czyli-meczenstwa-w-walce-z-rezimem-ciag-dalszy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.