Konrad Kołodziejski opisał ostatnie wynurzenia prof. Jana Hartmana ( ten człowiek naprawdę prowadzi zajęcia ze studentami) na temat zdrady Żydów, którzy ośmielili się podać rękę o. Rydzykowi. Felieton jak felieton. Hartman nie raz zdumiewał swoimi wynurzeniami. Teraz zrobił coś nowego.W jego kolejnym śmieszno-strasznym felietonie dostaje się nie tylko polskiemu kołtunowi i katolikom, ale nawet państwu Izrael, które nie protestowało przeciwko wspólnych występów Żydów i o. Rydzyka.
Gdzie był Izrael? Ach, Izrael… Izrael, rządzony przez takich samych religianckich nacjonalistów jak PiS, był właśnie tam – na posterunku zdrady
napisał Hartman. Szok? Nie. Banalna prawda o samonienawidzących się Żydach. Pełno jest takich postaci w komediach Woody Allena i robionej przez Żydów amerykańskiej satyrze. Hartman jest intelektualistą wyprutym z jakiejkolwiek oryginalności. Nie szokuje, ale żenuje. Kołodziejski pisze, że jest on naszą zaściankową wersja markiza de Sade. Nie do końca się zgadzam. Najsłynniejszy libertyn w historii był zabawny i momentami błyskotliwy. Hartman jest zaś wyłącznie Palikotem świata polskiej nauki.
Po co więc przypominam jego kuriozalny tekst? Z tego samego powodu, z którego cytuję w środowy poranek tekst prof. Magdaleny Środy z Gazety Wyborczej. Środa bywa wersją Hartmana w spódnicy, choć pani profesor jest przynajmniej ciekawa jako etyk. Jest też konsekwentna w walce z diabolicznymi mężczyznami i ich „fallicznymi karabinami”, zaś Hartman bez ładu i składu odbija się od jednej ściany do drugiej.
Łączy ich jedno. Mówią głośno to, czego inny nie mają cojones ( przepraszam Pani profesor, to tylko przenośnia!) powiedzieć głośno. Dlatego warto ich czytać. Harcownicy jak Środa i Hartman wykrzykują rzeczy skrywane przez innych w czterech ścianach. Takie osoby są głównie obciążeniem dla własnego środowiska, ale bywają też przydatne, by wprowadzić do przestrzeni publicznej szokujące tezy, z którymi trzeba powoli oswajać społeczeństwo. Hartman swoim wpisem pokazał, że nienawiść i pogarda do „moherowej Polski” jest na tyle silna, że potrafi wywołać hejt do własnych etnicznych korzeni. Teksty o wiele bardziej zrównoważonej emocjonalnie Pani Środy mogą odsłaniać tlące się zamiary dzisiejszej opozycji.
Rozumiem, że piętnem jest należenie do PiS. Gdy to ugrupowanie będzie już zdelegalizowane z powodu łamania konstytucji, faszyzacji kraju i zastępowania demokracji innym ustrojem, przyznanie się do niego będzie prawdziwym wstydem. Ale dlaczego to odium dotyka inne partie?
pisze Środa w tekście o tytule „Rozumiem wstyd, że należy się do PiS. Ale dlaczego wstydzicie się Platformy? Dlaczego Nowoczesnej?”. Czy Środa w dzisiejszej GW ujawniła plan części opozycji po przejęciu przez nią władzy? To prawdopodobne. Słyszeliśmy już głosy z ust polityków, że ministrów PiS czekają wyroki. Taką narrację sączyli też niektórzy publicyści. Nikt jednak tak wprost nie powiedział, że PiS zostanie zdelegalizowany. Skoro zaś partia ta będzie nielegalna, to czy za przynależność do niej będzie groziło więzienie? Taka jest konsekwencja wywodu pani Środy.
Prof. Środa nie jest reprezentatywna dla swojego środowiska. Niemniej jednak jest to osoba szczera i niewyrachowana politycznie. Trzeba wsłuchiwać się w głos zarówno jej, jak i histeryka Hartmana. Warto wiedzieć, co myśli część opozycji, ale nie może tego głośno mówić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/369342-delegalizacja-pis-magdalena-sroda-i-jan-hartman-mowia-glosno-to-co-inni-w-czterech-scianach