Przysłuchując się wypowiedziom polityków Platformy Obywatelskiej et consortes można odnieść wrażenie, że najgorszą karą dla Polaków jest cenzura wystawiona przez bliżej niezidentyfikowany „Zachód”. Niczym w brytyjskiej komedii „Co ludzie powiedzą” - nieważne, co robisz, grunt żeby sąsiad zza płotu nie patrzył na ciebie spod byka. Słowa Radosława Sikorskiego są tego najlepszym dowodem.
To jest kompromitujące i rujnujące dla naszego wizerunku międzynarodowego;
To jest oburzające, mnie jest po prostu dogłębnie wstyd, na przykład przed moją żoną, która jest z rodziny żydowskiej.
Między innymi takie frazy wyrzucił z siebie były szef MSZ podczas krótkiego występu w TVN24. Dla Sikorskiego rzekomy wzrost nastrojów ksenofobicznych jest godny potępienia głównie ze względu na opinię Zachodu. Nic więcej się nie liczy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kuriozalne słowa Sikorskiego o sytuacji w Polsce: „Mnie jest po prostu dogłębnie wstyd, na przykład przed moją żoną”
W jego wypowiedziach pobrzmiewa typowy dla osób z jego pokolenia kompleks. Kompleks zagubionego prowincjusza z odległej, bidnej Polszy, który wstydzi się przed rówieśnikami z państw zachodnich swojego nieobycia, braku dżinsów, białych skarpetek i nieznajomości smaku coca-coli. Ale wystarczy już kęs hamburgera, by poczuć się jak prawdziwy hamerykanin. Czasy się zmieniły, status społeczny zdecydowanie wzrósł, ale kompleks pozostał. Dalej jedynym kryterium oceny działań pozostaje zaklęcie „a zagranico”.
Dla mojego pokolenia ten lęk pozostaje nieznany. Nic więc dziwnego, że stawianie Polski pod pręgierzem opinii Zachodu nie robi aż takiego wrażenia, jak jeszcze 10 czy 15 lat temu na młodziakach z wypiekami na twarzy oczekujących „dołączenia Polski na europejskiej rodziny narodów”. Najlepszym przykładem jest swoista moda na patriotyzm (i to często ten spod znaku NSZ) i popularność prawicy wszelkich odcieni wśród młodych. Również ci „wykształceni i z wielkich ośrodków” nie mają problemów z podkreślaniem swojej tożsamości.
Czasy, w których emblematy Platformy Obywatelskiej, „Gazety Wyborczej” i TVN były symbolem powiewu świeżości bezpowrotnie minęły. Dziś to pożółkłe zdjęcia w albumie pokolenia, które nie zauważyło, jak szybko się zestarzało.
Sikorski powinien o tym pamiętać. Nawet jeśli dalej przedstawia się jako „Radek”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/369131-sikorski-czyli-a-zagranico-powiedza-staruszkom-zakochanym-w-coca-coli-i-bialych-skarpetach-mowimy-dobranoc