Ryszard Petru przestał być przewodniczącym Nowoczesnej. Delegaci partii wybrali nowego przewodniczącego partii. Stery w Nowoczesnej przejęła Katarzyna Lubnauer, która pokonała Ryszarda, prawie Lwie serce, o zaledwie 9 głosów.
Przykra to porażka człowieka, który jeszcze kilka dni temu zapewniał, że „jak będzie premierem to….”. Przykra nie dla Polski, ale samego Petru, który teraz może jedynie liczyć na zostanie premierem w Święto Sześciu Króli. On będzie jednym królem. Jego ego drugim, a trzecim myszka agresorka. No, ale po co skoro Kaczyński ma atlas kotów?
Forum gazeta.pl, wątek „Moda na Petru wśród wielkomiejskiej burżuazji”. Internautka pisze: „Petru to nasz lokalny JFK. Z tego powodu może liczyć na dużo głosów kobiet (z różnych grup społecznych). A to już ponad połowa sukcesu”. Jak wynika z wielu badań, m.in. prof. Catherine Hakim z London School of Economics, tzw. wysoki kapitał erotyczny (liczony jako atrakcyjność twarzy, urok osobisty, energia witalna, dobra forma fizyczna, ubiór) pomaga w osiągnięciu sukcesu w tej samej mierze co dobre wykształcenie, znajomości i pieniądze.
pisała w wiekopomnym tekście na gazeta.pl wpatrzona w Ryszarda Wybawcę Petru dziennikarka. Był to rok 2015. Grudzień konkretnie. 17 jego dzień. Niedługo przed Wigilią, która tym razem miała mieć ducha nie tylko Zbawiciela z Betlejem, ale zbawiciela z Warszawy. Przystojnego, pełnego seksapilu, inteligencji i wszystkiego czego nawet teflonowy Donald Tusk nie miał.
Projekt Petru wydawał się być dobrze przygotowany. Mocodawcy nie przewidzieli jednego. Przystojny jak prezydent Kennedy wybawca narodu od władzy złego Kaczora okazał się być wydmuszką. Ładną, ale pustą w środku. Gdy otwierał usta okazywało się, że stereotyp o Kenie nie jest zupełnie nietrafny. Dawno nie było w polskiej polityce tak kuriozalnego lidera jak Petru- plastikowego, przezroczystego i doskonale pospolitycznego polityka. Możliwe, że nie trafił w swój czas. Obserwujemy przecież powrót krwistych liderów, którzy rozbijają dyktat niejakich eurokratów. Niemniej jednak nie był on przygotowany do prowadzenia partii, mającej na celu odbicie władzy Kaczyńskiemu.
Postawienie przez establishment na Petru czy jeszcze bardziej obciachowego Kijowskiego dowiodło w jak wielkiej rozsypce są środowiska rządzące przez ćwierćwieku III RP. Mimo medialnej osłony i wsparciu autorytetów liderzy nowej opozycji zostali w kilku ruchach zmieceni przez Grzegorza Schetynę. Przypomnijmy, że chodzi polityka sprawnego w partyjnych grach, ale nie mającego cienia charyzmy Tuska.
Nie minęło dwa lata od cytowanego wyżej tekstu z portalu Gazety Wyborczej, a nowy lider upadł. Obalony przez własnych współpracowników. Przegrał walkę o fotel lidera partii noszącej do niedawna jego imię w nazwie. To pokazuje skalę upadku. Na osłodę przypomnijmy sobie przepyszny tekst, który miał otworzyć modę na Ryszarda Petru. Spieszmy się kochać takich liderów. Tak szybko odchodzą.
Ryszard Petru wtedy i na kolejnych posiedzeniach ostro punktował PiS, zwracał się bezpośrednio do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nie unikając ironii i dowcipu. Gdy posłowie PiS próbowali go zagłuszyć, powiedział: „Pan prezes Kaczyński prosił, żebyście nie krzyczeli”. Zadowolony prezes uśmiechnął się wtedy pod nosem. (…)W wywiadach i sejmowych wystąpieniach Petru ma zwykle uporządkowaną w punkty treść. Najważniejsze myśli podaje w krótkich, prostych, logicznych zdaniach. Jest spokojny i pogodny. Gdy trzeba, powtarza sformułowania. Brzmi przy tym trochę jak menedżer podczas prezentacji, ale słuchaczowi łatwo zrozumieć, co mówi.
Screnshoot z gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/368795-a-taki-fajny-byl-amerykanski-nowoczesny-rychu-jfk-petru-is-out-spieszmy-sie-kochac-takich-liderow