Można by spokojnie wyśmiać wniosek Platformy Obywatelskiej o wotum nieufności wobec rządu premier Beaty Szydło, gdyby nie kłamstwa i manipulacje, jakimi Grzegorz Schetyna wsparł ten pomysł. Bo też należy wniosek nie tylko bagatelizować, ale wręcz lekceważyć, gdyż nie ma on nic wspólnego z prawdziwą rzeczową krytyką rządu, a jedynie jest wyrazem politycznej hucpy. Arytmetyka sejmowa wskazuje jasno, że wnioski Platformy nie mają szans powodzenia, a są jedynie chęcią wyjścia z niebytu politycznego, w którym Platforma sama pogrąża się coraz bardziej. Wyrazem słabnięcia partii są bezwzględne, surowe ostrzeżenia w malejącym poparciu w sondażach prognoz wyborczych. Ponieważ partia nie jest w stanie sama zaproponować programu w jakiekolwiek dziedzinie, takiego który zyskałby akceptację społeczną, do maksimum eksploatuje jedna linię działania – podważanie wszystkiego czegokolwiek dotknie się PiS lub co mu się da na siłę, sztucznie przypisać jako rzecz naganną.
Można powiedzieć, że od dwóch lat, a więc od jesiennej porażki wyborczej w 2015 roku, Platforma Obywatelska żyje w świecie fikcji. Ich realną sytuację wiernie odzwierciedla tzw. gabinet cieni. Kiedy „gabinet” w komplecie zbierze się co pewien czas, „cień premiera Grzegorza Schetyny” oraz „cienie ministrów”, żeby przedyskutować ważne dla państwa sprawy oraz podjąć uchwały i decyzje, żyją w tamtym momencie w przeświadczeniu, że oto ich władza jest rzeczywista, realna. Kiedy jednak wstaną od stołu, przy którym obradował „rząd cieni”, jak obuchem w głowę uderza ich fakt, że prawdziwą realną władzę sprawuje PiS.
Nie potrafią się jednak całkowicie wyzwolić z własnych słabości i nadal w wielu obszarach żyją w świecie cieni. Jednym z nich jest zgłaszanie, co jakiś czas wotum nieufności. A to wobec jakichś ministrów, a to wobec rządu. Być może nawet w przeddzień jednej czy drugiej debaty nad takim wnioskiem, niektórzy z nich tak mocno wierzą w świat fikcji, iż wyobrażają sobie, że udaje im się obalić rząd, przeprowadzić nowe wybory i wrócić z powrotem do wymarzonej władzy.
Platformie pozostało jedno zgubne przyzwyczajenie z okresu rządzenia. Kłamstwo jako podstawowe narzędzie władzy. Było ono skuteczne przez blisko osiem lat. Wreszcie część społeczeństwa, w tym ogromna część wyborców zorientowała się na jakich fundamentach zbudowana była tamta władza. Jednakże nawyk pozostał. Jak dawniej kłamstwo pomagało utrzymać się przy władzy, tak teraz kłamstwo i fałsz jest używane jako narzędzie, które ma pomóc wrócić do władzy.
Jak trafnie zauważył szef Klubu Parlamentarnego PiS prof. Ryszard Terlecki, kłamstwem jest, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Jednakże już na to Polacy nie dają się nabierać. Wobec tego Platforma szuka innych „haków” na rząd. Nie może znaleźć dowodów, posługuje się więc insynuacjami. Ale też kłamliwymi. Kłamstwem oczywistym jest rozgłaszanie, że Marsz Niepodległości był pochodem faszystów, ksenofobów i antysemitów. Owszem, były nieliczne grupki i kilka transparentów, o treściach wyrażających napiętnowane przez niemal całe polskie społeczeństwo postawy i poglądy. Ale stanowiły mikroskopijną część 60 – cio tysięcznego Marszu Niepodległości. Kłamliwą insynuacją jest to, że te ekstremistyczne grupki cieszą się akceptacją a nawet poparciem PiS i stąd ich obecność w Marszu.
Platforma świadomie powtarza tu kłamstwa forsowane przez niektórych czołowych polityków Unii Europejskiej. Nafaszerowany przez naszych brukselskich euro deputowanych fałszywym przekazem, do obrzydliwych i obraźliwych sformułowań posuwa się Guy Verhofstadt, określając Marsz Niepodległości „Marszem Faszystów”. Jako polityk powinien niewątpliwie ponieść konsekwencje za nieodpowiedzialne oskarżenie blisko sześćdziesięciu tysięcy Polaków, którzy obchodzili w ten sposób swoje narodowe święto. Mimo tej oczywistej ślepoty, wynikającej z niechęci do Polski, można holenderskiego polityka zrozumieć.
Rzecz jednak w tym, że Platforma znając doskonale polskie realia, powołuje się na echa zagranicznych opinii o Marszu Niepodległości, choć wie dobrze, że tamte oceny są nie tylko przejaskrawione ale fałszywe z gruntu.
I na takiej fałszywej konstrukcji buduje wniosek o wotum nieufności.
To się właśnie nazywa życie fikcją. Jak można takich polityków traktować poważnie? Jak można im ufać? Choćby takiemu Rafałowi Trzaskowskiemu, jednemu z najbardziej zakłamanych ludzi Platformy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/368767-zycie-fikcja-zaklamanej-platformy-jak-mozna-takich-politykow-traktowac-powaznie-jak-mozna-im-ufac