„Wolne sądy” - skandowały bywsze elity pod Pałacem Prezydenckim. „Wolne sądy” - popiskiwały kilkuosobowe demonstracje pod jakimiś sądami w miastach i miasteczkach Rzeczypospolitej. Tak się zmobilizowały, że w godzinach opozycyjnego szczytu policja naliczyła jakieś 11 000 przeciwników rządu Prawa i Sprawiedliwości w całej Polsce, a w stolicy aż 1500.
Żeby było śmieszniej, te 11 tysięcy złożyło się na 123 miasta i wsie. Nie pomogły apele, nawoływania aktywistów „totalnej opozycji” i jej przywódców, a także sędziów od tych „wolnych sądów”, z rzecznikiem KRS - u Waldemarem Żurkiem na czele. Tak się nadął ten nasz establishment, aż się skompromitował, a „góra urodziła mysz”.
Jakąś taką podobną do niepokonanej myszki z partii Nowoczesna, Kamili Gasiuk - Pihowicz. To by było na tyle, gdyby niezrozumiałe dla człowieka myślącego nie liczenie się z opinią publiczną, która nie tylko nie popiera tych „wolnych sądów” Żurka i jego „nadzwyczajnej kasty”, ale wręcz przeciwnie, wiąże z reformą sądownictwa nadzieję na sprawiedliwe i niezależne wyroki sądowe, na sądy wolne od postkomunistycznych złogów.
No więc jaka jest rzeczywistość, z którą establishment czyli polityczna wiocha nie umie się pogodzić? I dlaczego z takim trudem przychodzi tym ludziom myślenie i wyciąganie wniosków? Czy liberalizm, który ponoć reprezentują, poczynił w ich mózgach tak straszne spustoszenie, że nawet ich czołowe głowy o autorytecie światowym próbują rozwikłać tajemnicę, jaką jest podnoszenie głowy przez społeczną większość.
Choć w ostatnim czasie widać wysiłek tych autorytetów w kierunku wyjaśnienia przyczyn spadku popularności lewackiego liberalizmu w Europie, zwłaszcza w Polsce. W „Gazecie Wyborczej” ukazał się wywiad ze znanym amerykańskim politologiem i jednym z czołowych wyznawców liberalizmu, twórcą firmy o nazwie Stratfor, uważanej za cień CIA - Georgem Friedmanem. Zbiegiem okoliczności Friedman jest z pochodzenia węgierskim Żydem, tak jak George Soros. Wbrew obiegowym opiniom o „marginalizacji” Polski, zwrócił uwagę na rosnącą pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej, co już należy uznać za przebłysk rozsądku. Powiedział m.in. :
Polska jest regionalną potęgą. Robi co chce, ustanawia własną agendę, mówi „nie” innym potężnym graczom. Unia was upomina, a wy nic z tego nie robicie (…) Unia nic wam nie może zrobić. Tylko gada, a Polacy robią swoje.
Elity chcą mieć monopol na władzę - zauważa politolog, więc przedstawiają wyborców strony przeciwnej jako głupich, niewykształconych, nie wiedzących co jest dla nich dobre.
Sam fakt, że wywiad ten ukazał się na łamach gazety zawziętego wroga „dobrej zmiany”, Adama Michnika jest sygnałem dochodzenia do rozumu tzw. elit, a jednocześnie przyznaniem, że postliberalizm jest w odwrocie i coś z tym trzeba zrobić. Tylko co? Skoro Friedman oceniając sytuację nie ma żadnej recepty na jej poprawę, na utrwalenie się dyktatu „poprawności politycznej”, która miała integrować a tymczasem coraz bardziej dezintegruje europejską wspólnotę. Czy możliwe jest, że te elity zmienią zdanie o ludziach, którzy ciężko pracują na ich luksusy, przyznają choć z bólem serca, że wśród nich jest wiele wybitnych osobowości, ludzi mądrych, wykształconych i kulturalnych. Obawiam się, żę nie, bo to by oznaczało nie tylko ich klęskę w życiu politycznym , ale również powrót do wartości, którymi pogardzają i których nienawidzą. Do wartości chrześcijańskich. Na to nie ma co liczyć, oni - poza oczywiście cynicznymi karierowiczami - zostali wychowani i wykształceni w wierze w wyższość kłamstwa, mamony i hipokryzji nad ciemnym ludem, tą masą frajerów, którzy nie wiedzą co jest dla nich dobre i wbrew logice żyją uczciwie.
Warto w tym miejscu zacytować Czepca z „Wesela” Wyspiańskiego, genialnego dramatu elit sprzed ponad stu lat: „Chłop potęgą jest i basta”. Między tamtejszym ludem i jego zdrowym rozsądkiem a dzisiejszym jest tylko jedna różnica, obieg informacji. Dziś ten chłop jest nie tylko tradycyjnie wyposażony w zdrowy rozsądek, on ma błyskawiczny wręcz dostęp do wiadomości z całego świata i na dodatek posługuje się językami o obcymi. On nie jest głupi, głupi jest establishment, tylko jeszcze o tym nie wie. Ale się dowie przy wyborczej urnie.
Ale czy przyjmie tę oczywistość do wiadomości? Wątpię, pokolenie „dzieci kwiatów” musi wymrzeć, ale zanim to nastąpi, będzie się jeszcze rzucać. Już się rzuca, wystarczy posłuchać Balcerowicza, Lewandowskiego i im podobnych „liberałów”, specjalistów od demolującej państwo „kuracji wstrząsowej” i robienia wody z mózgu człowieka poczciwego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/368763-establishment-sie-nadal-i-gora-urodzila-mysz-a-chlop-potega-jest-i-basta