Dla liberalnych intelektualistów popieranie masowej imigracji muzułmanów do Europy jest czymś w rodzaju wyznania wiary. Dlatego każdy głos w tym środowisku, który brzmi inaczej, wart jest odnotowania. Tak mocnej wypowiedzi, jaka ukazała się w wydanej niedawno w Stanach Zjednoczonych książce, do tej pory jeszcze nie było.
Jej autor to Iwan Krastew – najbardziej rozpoznawalny na świecie współczesny intelektualista bułgarski. Znany ze swych liberalnych poglądów, związany jest m.in. z Instytutem Nauk o Człowieku w Wiedniu. W Polsce jego książki wydawała m.in. Fundacja Batorego i Krytyka Polityczna.
W wydawnictwie University Pennsylvania Press ukazała się właśnie praca Krastewa pod znamiennym tytułem „After Europe”, dotycząca destrukcyjnych procesów dziejących się dziś na naszym kontynencie. Autor nie wyklucza czekającego nas rozpadu Unii Europejskiej. Przywołuje przy tym historię Związku Sowieckiego i Układu Warszawskiego, przypominając, że jeszcze w 1988 roku niemal wszyscy sowietolodzy i politycy na Zachodzie byli pewni trwałości „żelaznej kurtyny” i „muru berlińskiego”. W krótkim czasie nastąpił jednak upadek komunizmu i rozpad imperium, który zaskoczył wszystkich.
Jakie mogą być przyczyny przyszłego rozkładu Unii? Wśród kilku czynników Krastew wymienia m.in. masową imigrację. Napływ ponad miliona imigrantów, którzy w 2015 roku przybyli na nasz kontynent, nazywa wprost „europejskim 11 września”. Pisze:
„Migracja to nowa rewolucja – nie jest to rewolucja XX wieku, rewolucja mas, ale rewolucja jednostek i rodzin, których gna pragnienie ucieczki. Jest ona inspirowana nie ideologicznie odmalowanymi obrazami wspaniałej przyszłości, lecz fotografiami z Google Maps po drugiej stronie granicy.”
Jego zdaniem imigranci są „historycznymi aktorami dziejów, którzy zadecydują o losie europejskiego liberalizmu”. Szkoda, że Krastew nie pociągnął tego wątku, ponieważ muzułmańscy imigranci mogą zadecydować o losach nie tylko liberalizmu, lecz całej Europy.
Krastew nie jest jedyny. W obozie lewicowo-liberalnym widzimy już pewne zmiany w tym kierunku. Przykładem może być sukces wyborczy Petera Pilza podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych w Austrii. Chodzi o byłego działacza trockistowskiego i jednego z założycieli Partii Zielonych, który rozstał się ze swoim ugrupowaniem z powodu odmiennego stanowiska właśnie w sprawie masowej imigracji. Jego zdaniem polityczny islam jest dziś największym wrogiem demokracji liberalnej, dlatego nie można godzić się na niekontrolowany napływ muzułmanów do Europy.
Polityk stworzył własny komitet wyborczy pod nazwą Lista Petera Pilza, z którym przekroczył 4-procentowy próg i dostał się do parlamentu, choć nikt z publicystów nie wróżył mu powodzenia. Jakby tego było mało, Partia Zielonych, która w poprzednich wyborach w 2013 roku uzyskała ok. 12,5 proc. głosów, tym razem (ze swym proimigracyjnym programem) nie przekroczyła nawet progu wyborczego i nie dostała się do parlamentu. Okazało się więc, że nawet wśród lewicowo-liberalnego elektoratu większość sprzeciwia się „Wilkommenpolitik”.
Czyżby były to zwiastuny poważniejszych przewartościowań?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/368750-masowa-imigracja-to-europejski-11-wrzesnia-i-kto-to-mowi-liberal