Przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk ćwierknął tweetem, który zakończył jego europejską karierę, więcej całą polityczną karierę, również tę w Polsce.
W UE Donald od dłuższego czasu nie ma czego szukać i usłyszał to wprost od swojego vis-à-vis z Komisji Europejskiej, Jean-Claude Junckera. Nie może też walczyć o swoje przetrwanie, bo KE i PE nie przyjęły corocznego sprawozdania finansowego RE, którą zarządza. Chodzi ponoć o niejasności w kontraktach budowlanych. Coś z czego były premier nie rozliczył się dotąd i w Polsce… Lista przewin i zaniechań Tuska w UE jest bardzo długa i nie warto w tym miejscu do niej wracać. Wystarczy wskazać choćby bierność wobec Brexitu, kuriozalny obraźliwy list o prezydencie USA do przywódców Unii, czy w końcu ostatni ćwierk na Twitterze dotyczący wewnętrznych spraw Polski.
Dlaczego zmuszono Tuska, by popełnił polityczne seppuku zamykając sobie drogę do europejskiej jak i polskiej polityki? Przyczyną był paniczny strach niemieckiego establishmentu i obrona przed możliwym objęciem stanowiska premiera rządu przez Jarosława Kaczyńskiego. Niemcy boją się utraty moralnego prawa do przywództwa w UE. Wiedzą, że Jarosław Kaczyński, jako premier, dopilnuje sprawy reparacji wojennych przywracając pamięć o niemieckich zbrodniach wojennych, a przede wszystkim obnaży obrzydliwą wręcz bieżącą politykę historyczną Republiki Federalnej Niemiec. Co ważne, od lat autoryzowaną przez Angelę Merkel. Finałem całej sprawy prędzej czy później, tak czy siak będą potężne odszkodowania dla Polski i polityczne bezterminowe wakacje dla Pani Kanclerz.
Innymi słowy, Niemcy, posługując się przewodniczącym RE jak pionkiem przeznaczonym na straty, rozpaczliwie blefują, że jeśli Jarosław Kaczyński zostanie premierem, to Tusk stanie do niego w kontrze i wróci do polskiej polityki.
Niemcy popełniają błąd, bo czasy koalicji PO-PSL, w których można było kupczyć polskimi interesami, mamy już na szczęście za sobą. I to se ne vrati…! Obecna ekipa zjednoczonej prawicy pokazała, że można inaczej – zgodnie z dobrem wspólnym, interesem narodowym i dla obywateli. Takimi też kryteriami Polacy będą się posługiwać w przyszłości, niezależnie od barwy politycznej ubiegających się o władzę.
Czasy postkolonialne skończyły się bowiem wraz z wprowadzeniem programów 500+, mieszkanie+ dla obywateli oraz cela+ dla hochsztaplerów. Dla tych, co trwają w błędzie, że może jest inaczej i tak jak było, pozostaje wyłącznie pogarda i hańba… Coś czego Tusk właśnie uczy się kosztować, bo jego niemieckie ćwierkanie spotkało się z dezaprobatą nawet wśród komentatorów liberalnych mediów na całym świecie. Mylą się jednak, że Tusk może wrócić do polskiej polityki.
Został przeznaczony na straty przez Angelę Merkel, a w Polsce nikt po wsze czasy żałować go nie będzie. Takie los targowicy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/368701-zrozumiec-polityke-czyli-tusk-pionkiem-i-przeznaczony-przez-angele-na-straty