Wiem, że marudzę. Jestem świadom tego jaką farsą są działania obecnej opozycji. „Nie bo nie”- przedszkolny foch unosi się nad jej działaniami od początku tej kadencji Sejmu. Niemniej jednak miałem nadzieję ( malutką- przyznaję), że przy drugiej odsłonie debaty o reformie sądownictwa pojawią się próby merytorycznego odniesienia się do projektu ustawy, jaki przygotował Pałac Prezydencki. Jest natomiast gorzej niż w lipcu.
Co dostaliśmy zamiast tego? Rzucanie papierami przez posła Szczerbę. Grzegorz Schetyna przeprosił za cyrkowe zachowanie, pragnącego odgrzewanej sławy bohatera zeszłorocznego ciamajdanu. Rozumiem, że weta i długa debata prezydenta Dudy z prezesem Kaczyńskim na temat reformy sądownictwa spuściła powietrze z totalnej opozycji. Jednak tocząca się sejmowa „debata” pokazuje, że opozycja nie ma absolutnie żadnego pomysłu na walkę z rządem o kształt reformy. Senator Bogdan Klich rzekł wczoraj, że potrzebna jest mobilizacja w Sejmie. Schetyna mówi o mobilizacji na ulicach. Nie ma ani jednego, ani drugiego. Nie tylko przez pogodę rzekomo oddolny (ha ha ha) protest przeciwko „zamachowi PiS na sądy” będzie znikomy.
Polacy chcący w większość jakiejś formy całościowej przebudowy wymiaru sprawiedliwości nie podążą za posłami rzucającymi papierami. Podejrzewam, że dla większości Polaków jedyną racjonalną opozycją wobec radykalnych zmian rządu jest prezydent Duda. Ba, to Pałac jawi się obecnie jako jedyna realna opozycja wobec rządu. Na tle kilkumiesięcznej debaty Duda-rząd na temat reformy działania „nadzwyczajnej kasty” opozycja może wyłącznie żenować i wprawiać w osłupienie. Będący psychiatrą Bogdan Klich zamiast mobilizacji ulicy, powinien raczej oczekiwać mobilizacji specjalistów badających jego kolegów z totalnej opozycji.
Słuchając zresztą polityków opozycji, którzy wciąż powtarzają nonsensowne, ale dogmatyczne w III RP frazesy, że „wyroków sądowych nie można komentować i trzeba je szanować”, trudno oczekiwać by mający świadomość patologii w polskim wymiarze sprawiedliwości Polacy za nimi podążyli.
Niemniej jednak nie mam żadnych wątpliwości, że wczorajsze błaznowanie (mam też nadzieję, że PiS do medialnych rozmów o reformie sprawiedliwości przestanie wysyłać swoich kreskówkowych harcowników jak Tarczyński i Pawłowicz) opozycji to dopiero początek zawstydzającego poziomu debaty na jeden z najważniejszych dla naszego ustroju tematów.
Urodziłem się w nocy, ale nie wczorajszej nocy. Rozumiem więc jak opłacalne i pożądane jest upajanie się rozgrzaną do czerwoności debatą mobilizującą plemienną wojenkę. Opłacalne jest to jednak tylko na krótką metę. Cena za upadek debaty publicznej w tak fundamentalnej sprawie jak kształt trójpodziału władzy będzie wysoka. Bardzo wysoka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/368365-przygnebiajace-deja-vu-latajace-papiery-i-cyrkowiec-szczerba-gdzie-minimum-powagi