Teraz będziemy mogli ścinać drzewa w lasach jedynie przy ciągach komunikacyjnych. Niestety nie jest w dokumencie zaznaczone, przy których. A jest ich sporo w puszczy sporo - drogi, szlaki, ścieżki edukacyjne. TSUE uważa, że alternatywą dla usuwania drzew są zakazy wstępu do lasu. W naszej sytuacji oznaczałoby to zamknięcie większości obszaru Puszczy
— mówi Anna Malinowska, rzecznik Lasów Państwowych w rozmowie z portalem wPolityce.pl
wPolityce.pl: Unijny Trybunał Sprawiedliwości nakazał natychmiastowe wstrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej. Grozi nam co najmniej 100 tys. euro kary dziennie, jeśli ministerstwo nie zastosuje się do zaleceń TS. Czy naprawdę możemy tyle zapłacić?
Anna Malinowska, rzecznik Lasów Państwowych: Wczorajsze postanowienie nie mówi o żadnej karze nałożonej na Polskę. Trybunał jasno zaznaczył, że jeśli skarżąca Polskę Komisja Europejska uzna, iż wczorajsze postanowienie nie jest przestrzegane w pełni, będzie mogła żądać wznowienia postępowania. Dopiero w jego toku Trybunał będzie rozstrzygał o ewentualnej karze, o ile zostanie dowiedzione, że strona polska nie przestrzega tego postanowienia. Po drugie, Trybunał podtrzymał klauzulę generalną bezpieczeństwa publicznego, dozwalającą usuwać drzewa w Puszczy ze względu na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. W zasadniczych kwestiach nie ma zatem nic nowego w porównaniu do wcześniejszego postanowienia wiceprezesa Trybunału z 27 lipca.
Ministerstwo Środowiska i Lasy Państwowe przestrzegały postanowienia z lipca?
Oczywiście. Usuwaliśmy jedynie martwe, stojące przy różnych szlakach drzewa, ze względu na bezpieczeństwo ludzi odwiedzających Puszczę. Od samego początku strona polska mówiła wyraźnie, że stosuje się do prawa unijnego oraz postanowień Trybunału. Od lipca, od momentu jego wydania, cięliśmy już tylko martwe drzewa, które zagrażały ludziom. W momencie kiedy takie suche drzewo spadnie komuś na głowę, to odpowiada za to nadleśniczy.
Kilka lat temu w Ojcowskim Parku Narodowym drzewo zabiło nastolatkę. Odpowiedzialność spadła na dyrekcję lasu. Doszło do procesu…
Ta sprawa toczyła się długo w sądzie. Skończyła się w końcu uniewinnieniem dyrekcji. Rzecz miała miejsce w parku narodowym, a tam obowiązują inne przepisy i to uschnięte drzewo miało prawa się w tym miejscu znajdować. Puszcza Białowieska jest w części Parkiem Narodowym, to jest teren poza jurysdykcją Lasów Państwowych i tam nie prowadzimy żadnych prac. Tak samo w rezerwacie – o jakiejkolwiek wycince drzew nie ma mowy. Natomiast na terenie lasów państwowych sprawa wygląda inaczej. Tutaj wchodzić może każdy. Wolno mu poruszać się wszędzie - zbierać grzyby, jagody itp. Jest zaledwie kilka miejsc, gdzie turyście nie wolno się zapuszczać - źródliska rzek, potoków, młodniki, rezerwaty, ostoje zwierząt. Usuwaliśmy od lipca tylko te drzewa, które groziły zawaleniem, połamaniem, ponieważ każdy mógł pomiędzy nie wejść. Teraz Unia uznała, że wolno nam wycinać tylko suche drzewa przy drogach.
Doprecyzujmy, od lipca leśnicy usuwali tylko suche drzewa przed laty zaatakowane przez kornika, już martwe i to wyłącznie na terenie lasów państwowych. A wcześniej – wycinali także drzewa jeszcze żyjące, zaatakowane przez kornika, po to aby się on nie rozprzestrzeniał na sąsiednie? Przypomnijmy, jak to było… Zacznijmy od początku, czyli od kornika drukarza..
Ten szkodnik żeruje pod korą świerka. Zazwyczaj owad atakuje drzewa stare lub osłabione, ale obecnie jest go w Puszczy tak dużo, że jego ofiarą padają także drzewa młode, zdrowe i silne. Ataki kornika na większą skalę, zwane gradacjami, zdarzają się co kilka-kilkanaście lat. Kiedyś, gdy pojawiała się gradacja kornika, była natychmiast przez nas likwidowana w zarodku. Nie dopuszczaliśmy do takiego masowego pojawienia się szkodnika, jak to się stało ostatnio. Cały problem zaczął się w 2012 roku, kiedy pojawiła się gradacja i w związku ze zmianą przepisów, nie mogliśmy przeprowadzić cięcia tzw. sanitarnego i zapobiec rozprzestrzenieniu się szkodnika na sąsiednie drzewa.
Czego dotyczyła zmiana przepisów?
W 2012 roku był przygotowany nowy plan urządzania lasu, który określa, co leśnicy mogą robić w lesie przez następne 10 lat. Plan został bardzo ograniczony, drastycznie okrojony we wszystkich puszczańskich nadleśnictwach przez ówczesnego ministra środowiska. Miał ograniczyć wycinkę drzew. Nie można było pozbyć się drzew zaatakowanych przez kornika. Inwazja ruszyła na całego. Takiej sytuacji nigdy wcześniej nie było.
Od wiosny ubiegłego roku próbowaliśmy ratować puszczę. Wycinaliśmy drzewa jeszcze żyjące, nie uschnięte, w których żerował kornik i stanowił zagrożenie dla sąsiednich drzew. Usuwając je i wywożąc ograniczaliśmy możliwość przerzucania się szkodnika na inne drzewa. Ale przyszła decyzja TSUE z lipca i nie pozwolono nam przeprowadzać takich działań. Przestaliśmy już chronić puszczę przed kornikiem, pozwolono nam jedynie chronić turystów przed uschniętymi drzewami. Zastosowaliśmy się do tego zalecenia.
To znaczy, że kornik dalej będzie się rozprzestrzeniał, jeśli te zaatakowane drzewa nie będą ścinane i wywożone?
Teraz na szczęście mamy jesień. Kornik się nie rozmnaża. Ale przyjdzie wiosna, będzie ciepło i problem wróci.
Co się zmieni, gdy ministerstwo dostosuje się do kolejnych zaleceń UE?
Teraz będziemy mogli ścinać drzewa w lasach jedynie przy ciągach komunikacyjnych. Niestety nie jest w dokumencie zaznaczone, przy których. A jest ich sporo w puszczy sporo - drogi, szlaki, ścieżki edukacyjne. TSUE uważa, że alternatywą dla usuwania drzew są zakazy wstępu do lasu. W naszej sytuacji oznaczałoby to zamknięcie większości obszaru Puszczy.
Ekolodzy zarzucają wam, że tniecie drzewo na potęgę…
Lata temu pozyskiwano dużo więcej drewna niż obecnie. Pozyskanie drewna zaplanowane na lata 2012-2021, czyli w okresie obowiązywania aktualnych planów urządzania lasu puszczańskich nadleśnictw, jest najmniejsze w powojennej historii Puszczy Białowieskiej.
Ekolodzy zarzucają nam niestworzone rzeczy. Latem przywiązywali się do pił, drzew, a półtora tygodnia temu przyjechali do nas i zablokowali nam siedzibę. To była grupa kilkudziesięciu osób. Ci sami, którzy protestowali w Puszczy. Wdarli się do środka budynku. W drzwiach ustawili beczkę z betonem. Na kilkanaście godzin przykuli się więc do bramek przy wejściach. Interesanci i współpracownicy nie mogli się dostać do budynku.
Mieszkańcy wiosek wokół Puszczy Białowieskiej sugerowali, że ekolodzy są opłacani, że dostają dniówki za te protesty…
Do nas takie plotki dochodziły, ale nie mamy dowodów, więc nie powtarzamy tych rewelacji. Nikt tego jeszcze nie udowodnił.
Ekolodzy znają się na lasach lepiej niż leśnicy? Przecież Lasy państwowe to instytucja zajmująca się ochroną przyrody od lat. Polska ma najwięcej i najlepiej zachowanych lasów w całej Unii.
Z ekologami jest tak jak z naukowcami, którzy protestują. Wystosowują listy w sprawie Puszczy. Często są to wybitni fachowcy, specjaliści w jednej konkretnej wąskiej dziedzinie, ale nie związanej wcale z lasem. Np. naukowiec ornitolog zwraca uwagę jedynie na ptaki. Cała reszta lasu go nie interesuje. Listy wystosowali np. rektorzy uczelni - rektor Uniwersytetu Warszawskiego, Akademii Medycznej, Politechniki Warszawskiej. To nie są specjaliści od lasu. Żaden leśnik nie śmiałby doradzać inżynierowi, jak ma zaprojektować silnik samochodu. Zaprosiliśmy władze tych uczelni. Chcieliśmy ich oprowadzić po lesie, przedstawić problem i nasze argumenty. Żaden z rektorów nie odpowiedział na to zaproszenie.
Ekolodzy zarzucają wam, że wycinacie drzewa dla pieniędzy.
Nieprawda. Prowadzone w Puszczy Białowieskiej cięcia są prowadzone dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, a nie w celach komercyjnych – nie ma tu żadnych „zasłon”. Trzy puszczańskie nadleśnictwa są nastawione przede wszystkim na ochronę przyrody i udostępnianie lasu, a nie na pozyskanie drewna. Jest to zresztą oczywiste, biorąc pod uwagę mnogość form biernej ochrony przyrody występujących na ich terenie, powiększonych dodatkowo o tzw. obszar referencyjny. Nadleśnictwa Białowieża, Browsk i Hajnówka są od wielu lat deficytowe - na ich utrzymanie składają się nadleśnictwa z całej Polski, w 2016 r. przeznaczyły na to aż 23 mln zł. Wielkość pozyskania w puszczańskich nadleśnictwach w roku 2016 lub 2017 ma się nijak do stwierdzeń o „eksploatacji”, „intensywnej wycince”, o „największych cięciach w historii Puszczy” nie mówiąc. Nigdy po ostatniej wojnie Puszcza nie była użytkowana w stopniu tak małym jak obecnie, a już kompletnie nieporównywalnym z istotnie rabunkową działalnością Niemców i Rosjan w czasie obu wojen światowych lub brytyjskiej kompanii The Century w międzywojniu.
Ministerstwo i Lasy Państwowe stosują się do zaleceń UE, a mimo to protesty nie cichną. Sędziowie Trybunału z Luksemburga, wysyłają kolejne pismo. Dlaczego?
Organizacje pozarządowe, ekolodzy i aktywiści cały czas informują Komisję Europejską, że nie przestrzegamy tych zaleceń, mimo iż strona polska wielokrotnie informowała, że stosuje się do przepisów unijnych i postanowień TSUE. W tej sprawie jest spór prawny między Komisją Europejską, a rządem reprezentowanym przez ministra środowiska, którego TSUE jeszcze nie rozstrzygnął.
CZYTAJ WIĘCEJ: Minister Szyszko: W 100 proc. będziemy spełniali sugestie zawarte we wniosku KE ws. Puszczy Białowieskiej. Nie grożą nam żadne kary
Rozmawiała Katarzyna Jabłonowska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/368133-nasz-wywiad-rzecznik-lasow-panstwowych-po-zaleceniach-ue-bedziemy-mogli-scinac-drzewa-w-lasach-jedynie-przy-ciagach-komunikacyjnych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.