Myślę, że to jest kwestia wyborców lub reprezentacji, która będąc w Parlamencie Europejskim powinna wsłuchiwać się w oczekiwania Polaków. Bez wątpienia głosujący „za” rezolucją europosłowie zostaną zweryfikowani w wyborach
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Andrzej Halicki, poseł Platformy Obywatelskiej.
wPolityce.pl: Panie pośle, odezwało się sumienie, po tym jak szóstka europosłów Platformy Obywatelskiej zagłosowała „za” rezolucją przeciwko Polsce?
Andrzej Halicki: Rezolucja nie dotyka Polaków, a polski rząd.
Ewentualne sankcje dotknął już jednak wszystkich.
Nie mogą dotknąć Polaków, bo jedyną konsekwencją art. 7 jest brak udziału w posiedzeniach Rady Europejskiej, czyli coś, co premier Beata Szydło realizuje z powodzeniem od dłuższego czasu.
Kierownictwo Platformy Obywatelskiej wyciągnie konsekwencje wobec szóstki posłów, którzy wyłamali się z dyscypliny partyjnej?
Jeżeli chodzi o głosowanie tego rodzaju, to w moim odczuciu jest to bardziej etyka, a nie zasada. Nie głosuje się nad tematami, które dotyczą pewnego sądu nad sobą. Jeżeli rzeczywiście rezolucja dotyczy Polski, to polska delegacja raczej nie powinna uczestniczyć aktywnie w głosowaniu, tylko poczekać na werdykt. Mówimy o zasadach, które dotyczą nas wszystkich. Parlament Europejski jest parlamentem nas wszystkich. Gdzie z zewnątrz oceniane są zasady jakim powinniśmy hołdować i respektować. Obecny rząd tego nie robi.
Skoro jednak polska delegacja uczestniczyła aktywnie w głosowaniu, to konsekwencje powinny być. Będą?
Myślę, że to jest kwestia wyborców lub reprezentacji, która będąc w Parlamencie Europejskim powinna wsłuchiwać się w oczekiwania Polaków. Bez wątpienia głosujący „za” rezolucją europosłowie zostaną zweryfikowani w wyborach.
Koledzy z .Nowoczesną mają żal, że wywołaliście debatę, a później nie głosowaliście „za”.
Nie wywołaliśmy żadnej debaty. Jedyną debatą, która została wywołana przez polską delegację, była próba przyjęcia dezyderatu w 2014 roku, podpisana przez kilkunastu posłów Prawa i Sprawiedliwości, łącznie z obecnym prezydentem Andrzejem Dudą.
Prawo i Sprawiedliwość złożyło wtedy wniosek o debatę w sprawię przebiegu wyborów samorządowych, które według wielu były zafałszowane, było wiele wątpliwości. Do debaty i tak nie doszło. Z kolei Pańscy koledzy z Platformy Obywatelskiej od początku rządów Zjednoczonej Prawicy przekonują, że w Polsce prezes Kaczyński próbuje wprowadzić dyktaturę.
My mówimy głośno o tym, że taką debatę uzasadnia, to co się dzieję w Polsce, ale nie wywoływaliśmy takiej debaty. Nie wywołujemy tej debaty wbrew fałszywym oskarżeniom. Jednym prawdziwym działaniem dotyczącym zdrady dyplomatycznej i zdrady związanej z interesem Polski, było działanie premier Szydło przeciwko Donaldowi Tuskowi.
Polska strona wystawiła swojego kandydata, był nim Jacek Saryusz-Wolski.
To nie był poważny kandydat. To było żenujące. Gra przeciwko własnemu przedstawicielowi w najwyższych gremiach Wspólnoty, której jesteśmy częścią można z pewnością nazwać zdradą dyplomatyczną.
Pytaniem jest, czy rząd powinien poprzeć Donalda Tuska, skoro nie troszczy się on o polskie interesy?
Oczywiście, że dba. Dowodem na to, że Tusk dba o interesy Polski jest nasza reputacja, wielkość środków finansowych, które otrzymaliśmy. Walczył również o tzw. pracowników delegowanych, a dziś nie będą mogli pracować, bo Prawo i Sprawiedliwość nie interesuje interes narodowy.
Nie interesuje? Przecież polska delegacja była obecna w Luksemburgu, gdzie rzeczywiście, przyjęto przepisy, które nie są do końca dla nas korzystne, ale udało się polskiemu rządowi, wynegocjować korzystniejsze warunki, niż miały one być pierwotnie.
To była pełna dezercja, podobnie jak w przypadku polskich rolników, o dopłaty dla których nie walczy polski rząd, czy kwestia pakietu emisyjnego CO2. Jednym słowem rząd dezerteruje.
Mówi Pan o dezercji, ale minister Szyszko wrócił ostatnio ze szczytu w Bonn, gdzie zdecydowano, że COP24 odbędzie się w Katowicach i tam będziemy walczyć o konsensus w ramach Porozumienia paryskiego. Polska przedstawiła przecież swoje rozwiązania związane z redukcją emisji CO2 do atmosfery.
Minister Szyszko nie walczy o polskie interesy, go nie interesują wspólne zasady. Obrażanie wszystkich partnerów, to nie jest obrona. Ostatnio obraził się prof. Legutko, który wyszedł podczas debaty w Parlamencie Europejskim, mówiąc, że nie chce z tymi ludźmi mieć nic do czynienia. To oznacza Polexit.
Polexit? Myślę, że to niepotrzebna histeria. Żaden rząd nie wyprowadzi przecież Polski z Unii Europejskiej.
Mam nadzieję, że formalnie nie. Nasza skuteczność jest jednak skutecznie ograniczana.
Trudno jednak nie zrozumieć prof. Legutko, którzy wyszedł z debaty po słowach jakie usłyszeliśmy z ust Guy’a Verhofstadta, który stwierdził, że „przez Warszawę przeszło 60 tys. faszystów”. Jak Pan ocenia te słowa?
Oczywiście, że oceniam je źle. Nie można w ten sposób mówić. Źle oceniam udział w takim głosowaniu jakie miało miejsce w Parlamencie Europejskim, źle oceniam słowa Verhofstadta, źle oceniam sam fakt, że ta debata miała miejsce. Mogę zapewnić, że Platforma Obywatelska zrobi wszystko, aby tego rodzaju debat nie było i nie było żadnych konsekwencji, chociażby w postaci sankcji.
Tylko, że debaty są…
Jesteśmy jako jedyni wstanie reprezentować polski interes na arenie międzynarodowej. PiS zdezerterowało. Nie widzi się w rodzinie państw europejskich, ani w rodzinie poważnych polityków, którzy stanowią o polityce europejskiej. W imię czego? W imię wydumanej polityki szukania wroga.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/367771-nasz-wywiad-co-z-szostka-europoslow-platformy-obywatelskiej-glosujacych-za-rezolucja-pe-halicki-zostana-zweryfikowani-w-wyborach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.