To Polska jest krajem, który powinien być szczególnie uprzywilejowany w kwestii dochodzenia odszkodowań wojennych z uwagi na te wszystkie okoliczności, które wymieniłem: Polska jako pierwsza stawiła zbrojny opór III Rzeszy Niemieckiej, była najdłużej okupowana, dotknął nas największy rozmiar zbrodni, największe straty osobowe i materialne, a siły zbrojne najdłużej walczyły na wszystkich frontach II wojny światowej. (…) Te wszystkie elementy pokazują, że to właśnie Polska powinna kształtować praktykę międzynarodową w zakresie dochodzenia roszczeń od Niemiec
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS i przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej.
wPolityce.pl:Panie Pośle, przedstawił Pan ostatnio dokument, z którego wynika, że Polska uzyskała od NRD ponad 74 mln zł z tytułu umowy reparacyjnej, ale na rzecz ZSRR straciła 836 mln USD z tytułu dopłat do klauzuli węglowej. Jakie znaczenie w walce o reparacje wojenne ma przedstawiony przez Pana dokument?
Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS: Przedstawiona w nim kwota ponad 74 mln zł, to nie była kwota w gotówce, ale wynikała z dostarczonych towarów, produktów spożywczych, maszyn rolniczych czy innych sprzętów – najczęściej starych i nieprzydatnych Rosjanom. W tym czasie pod presją sowiecką te reparacje Polsce jeszcze dwukrotnie zmniejszano. Była to więc bardzo niewielka kwota, jaką potencjalnie mieliśmy dostać. Z drugiej strony, mamy tę klauzę węglową, związaną z umową reparacyjną. Ten dokument jest na tyle istotny, że pokazuje, iż Polska praktycznie nic nie uzyskała z tych reparacji, wynikających z traktatu poczdamskiego, a co więcej, nie tylko na tej transakcji nic nie zarobiliśmy, to jeszcze żeśmy stracili. Stad funkcjonują w polskiej literaturze takie opracowania prawników, które mówią wyraźnie, że Polska w 1953 roku zrzekła się reparacji pod przymusem, ponieważ Rosjanie wymusili rozwiązanie klauzuli węglowej właśnie od tego pozornego zrzeczenia się roszczeń wojennych.
Ta cała historia świadczy o jednym. Polska nie dostała żadnych reparacji. Mieliśmy je otrzymywać za pośrednictwem Związku Radzieckiego, a nie tylko żeśmy ich nie dostali, to jeszcze byliśmy eksploatowani. Ewidentnie traktowani nas jak państwo kolonialne.
Czy pod względem prawnym ma również znaczenie to, że umowa dotyczyła NRD? Jednak właściwym „spadkobiercą” Niemiec była wtedy - i jest po zjednoczeniu obu państw – RFN.
Rzeczywiście, można powiedzieć, że późniejszy podział kraju spowodował, że to zrzeczenie się przez Polskę reparacji w 1953 r., nie mogło dotyczyć właśnie całych Niemiec, o których mowa traktacie poczdamskim. Tym bardziej, że PRL nie miał relacji z RFN. Pokazuje to, że teza, mówiąca o tym, że zrzeczenie się roszczeń jest wiążące, jest w związku z tym absurdalna.
Napisał Pan Poseł na Twitterze, że Polska jest w uprzywilejowanej pozycji ws. reparacji, wskazując na takie fakty z historii, jak np. największe straty osobowe i materialne i największy rozmiar zbrodni. Czy to ma również ma znaczenie? Jak silne są to argumenty?
Zdecydowanie ma to znaczenie. Obserwujemy dzisiaj, co się dzieje w tej sprawie we Włoszech i Grecji, wiemy, co jeszcze inne kraje starały się realizować w tym obszarze. Ale tak naprawdę to Polska jest krajem, który powinien być szczególnie uprzywilejowany w kwestii dochodzenia odszkodowań wojennych z uwagi na te wszystkie okoliczności, które wymieniłem: Polska jako pierwsza stawiła zbrojny opór III Rzeszy Niemieckiej, była najdłużej okupowana, dotknął nas największy rozmiar zbrodni, największe straty osobowe i materialne, a nasze siły zbrojne najdłużej walczyły na wszystkich frontach II wojny światowej.
Można też przypomnieć pewien precedens po I wojnie światowej, na który możemy się teraz powoływać. Jest on związany z uprzywilejowaną pozycją Belgii w traktacie wersalskim, jako państwa, które było pierwszą ofiarą niemieckiej agresji.
Te wszystkie elementy pokazują, że to właśnie Polska powinna kształtować praktykę międzynarodową w zakresie dochodzenia roszczeń od Niemiec. Ale oczywiście, wszystkie inne wyroki i praktyki prawa międzynarodowego – wyroki Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości dotyczące Włoch, czy spraw żydowskich - to wszystko musi mieć charakter wyłącznie pomocniczy. Polska ma szczególne prawo do tych roszczeń, a w związku z upływem czasu i upadkiem systemu komunistycznego, nasze możliwości i uprawnienia są w moje ocenie znacznie większe. Uważam, że na razie powinniśmy dochodzić roszczeń na drodze dyplomatycznej, a jeśli nie będzie takiej akceptacji ze strony Niemiec, to również inicjować kolejne postępowania.
Czy nie obawia się Pan Poseł, że te argumenty pozostaną jedynie w sferze publicystki politycznej, bez żadnego znaczenia dla ewentualnych procesów?
Chciałbym podkreślić, że jesteśmy na początku naszej drogi, a ten temat funkcjonuje w sferze publicznej od trzech miesięcy. Przygotowanie dokumentacji, dokonanie obliczeń i oszacowań, zebranie całości materiału, jest procesem długim i żmudnym. Nie zostanie więc to zakończone w przeciągu trzech czy czterech miesięcy.
Dla mnie są tutaj niezwykle istotne dwa elementy. Pierwszy, to przygotowanie w Sejmie raportu o stratach wojennych i przedstawienie całości kwoty we współczesnej walucie. I ten dokument powinien być podstawą dla późniejszych działań ze strony rządu, oczywiście w sferze dyplomatycznej. Drugi element to wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia, otworzyłby przed naszymi obywatelami, poszkodowanymi przez zbrodnie wojenne, dochodzenia odszkodowań przed polskimi sądami. Oczywiście, ważne jest również zbudowanie pewnego porozumienia z krajami, które potencjalnie również będą takie roszczenia wysuwać, czy stawiać tę sprawę publicznie. Myślimy tu przede wszystkim o Grecji i Włoszech, ale wiemy, że są także inne państwa, które rozważają takie działania.
Czyli nie są to kroki podejmowane na bieżąco, ale plan działania jest w jakiś sposób przygotowany?
Oczywiście, że tak, ale nie mogę przedstawiać mediom całej strategii. Myślę, że krok po kroku będziemy pewne działania podejmować. Ale przestrzegałbym tutaj przed takim hurraoptymizmem, że już za tydzień, za dwa tygodnie dokonamy wyliczeń. Te dokumenty powoli powstają, trwa kwerenda w archiwach, pojawia się coraz więcej analiz i z perspektywy czasu łatwiej jest dokonać pewnych ocen. Wymaga to spokojnej pracy i przygotowania. Jestem jednak przekonany, że w tej kadencji parlamentu zostaną podjęte konkretne działania.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/367668-nasz-wywiad-arkadiusz-mularczyk-jestem-przekonany-ze-w-tej-kadencji-zostana-podjete-konkretne-dzialania-ws-reparacji