Kiedy w kwietniu tego roku pisałem o pogłębiającym się pęknięciu i narastającym konflikcie między Pałacem Prezydenckim a Ministerstwem Obrony Narodowej wielu pukało się w czoło. Spór bowiem rzadko wychodził poza kuluary i opierał się głównie o frustrację obu stron w codziennych relacjach. A jednak istniał. Pałac zarzucał MON niemal ostentacyjne lekceważenie głosu prezydenta i niedotrzymywanie umów, z kolei resort w kierunku głowy państwa i BBN wysyłał szereg pretensji z lenistwem i brakiem przygotowania włącznie.
Od tamtego czasu spór tylko przybierał na sile, czego efektem był brak porozumienia przy nominacjach generalskich, upubliczniane pisma, zablokowanie jednemu z głównych wojskowych doradców prezydenta dostępu do informacji niejawnych (postępowanie Służby Kontrwywiadu Wojskowego), wzajemne docinki i próby ogrania, wreszcie ogólny brak elementarnego zaufania. Reagowała na ten spór Nowogrodzka, ale poza kruchą i krótkotrwałą poprawą stosunków niewiele się zmieniło.
Teraz spór między Pałacem a MON odżyje na nowo. Wszystko za sprawą słów, jakie zarejestrował jeden z uczestników uroczystości 11 listopada. Prezydent zaczepiony o to, czy dojdzie do porozumienia z „panem Antonim”, odparł w ostrych słowach:
Jak będzie wobec uczciwych oficerów stosował takie ubeckie metody, jak Platforma stosowała wobec niego, to będzie kiepsko.
Gdy sprawa się rypła, a nagranie ujrzało światło dzienne, prezydent tłumaczył swoje słowa w twitterowym wpisie.
Tłumaczenie prezydenta Andrzeja Dudy jednoznacznie wskazuje, że mówiąc o „ubeckich metodach wobec uczciwych oficerów” miał na myśli postępowanie SKW wobec gen. Kraszewskiego (BBN) i zablokowanie mu dostępu do informacji niejawnych. Za kulisami wrze nie od dziś. **Pałac Prezydencki nie doprosił się o jednoznaczne stanowisko służb, w czym konkretnie leży problem z gen. Kraszewskim, człowiekiem niezwykle ważnym w codziennej kontroli Zwierzchnika Sił Zbrojnych (prezydenta) nad armią. Mówiło się o jakichś nieścisłościach w oświadczeniu majątkowym, ale bądźmy poważni: by stwierdzić, czy coś jest nie tak wystarczy 30 minut rozmowy z samym zainteresowanym, a nie postępowanie trwające długie tygodnie i miesiące.
Gen. Kraszewskiego miałem okazję poznać przypadkiem i choć generalnie jest chwalony za fachowość, nie umiem zweryfikować jego kompetencji. Jeszcze 1 marca 2016 roku na wniosek Antoniego Macierewicza prezydent mianował Kraszewskiego na stopień generała brygady. Co zmieniło się przez ten rok, że szef MON utracił zaufanie do doradcy prezydenta? Nie wiemy, bo postępowanie objęte jest aurą tajemniczości. To jasne, że pewnych informacji nie może poznać opinia publiczna. Ale prezydent? Najbliższe otoczenie Pałacu? Tym bardziej, jeśli postępowanie się przeciąga… To kwestia elementarnej współpracy.
Jedno jest pewne - cała sprawa podnosi do sześcianu napięcie między MON a Pałacem Prezydenckim i nie buduje powagi polskiego państwa. Niestety, Andrzej Duda mówiąc o „ubeckich metodach” przypadkowemu przechodniowi nie zachował się profesjonalnie. Mało to było zresztą eleganckie, biorąc pod uwagę życiorys Antoniego Macierewicza czy tragiczne okoliczności śmierci jego ojca.
Nie wchodząc w istotę problemu: panie prezydencie, nie to miejsce, nie ten czas, nie ten tryb, nie ten styl. To zresztą autoryzacja najbardziej ostrych słów opozycji - tak jak w przypadku oceny Zbigniewa Ziobry (i porównania do czasów komunizmu przy wecie). Szkodzi to całemu obozowi. Trudno też, by mogła pomóc rozwiązać konflikt. No chyba, że wypowiedź była celowo wypowiedziana tak, by została nagrana i wrzucona, ale nawet gdyby tak było - są od tego inne kanały przepływu informacji niż nagranie internauty.
Niemniej jednak problem napięcia między MON a Pałacem pozostaje. Zamieszanie wokół gen. Kraszewskiego to zresztą tylko wierzchołek góry lodowej innych, mniejszych i większych niesnasek. Zaryzykuję stwierdzenie, że tego nie da się rozwiązać za pomocą zwykłych metod: próśb o zmianę nastawienia czy zaproszenie do kolejnych rozmów. Poziom nieufności jest dziś bardzo duży i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić.
W tle sporu między Pałacem a MON jest książka Juliusza Ćwielucha „Generałowie”, która niedawno ukazała się na rynku. To rozmowy z wojskowymi, którzy stracili stanowiska już w czasach urzędowania ministra Antoniego Macierewicza. Część z tych słów to zwykły żal po tym, że odeszli z wojska. Ale nawet jeśli tylko niektóre z relacji są prawdziwe, to mamy spory problem.
29 listopada 2016 roku to był ten pierwszy moment, kiedy prezydent miał wątpliwości. Nawet nie on sam z siebie, tylko jego personel uzmysłowił mu, że tam są ludzie, którzy nie spełniają wymogów formalnych. Departament Prawa w BBN wskazał, co jest nie tak. Odbyły się jakieś negocjacje i zawarto kompromis. Nie wiem, czy prezydent nie zapłacił zbyt wysokiej ceny, bo przeforsował zaledwie jednego swojego kandydata, a minister słowa nie dotrzymał, skoro rok później prezydent nie zdecydował się na wręczenie nominacji
— mówi gen. Mirosław Różański.
Trudno nie wrócić do tych słów, patrząc przez pryzmat dzisiejszego sporu między Macierewiczem a Dudą. To zresztą w wielu miejscach książka dziwna - mająca uderzyć w dzisiejsze kierownictwo MON i wojska, trafia jak bumerang w ekipę Platformy i jej poprzedników, bo to przecież oni byli odpowiedzialni przez lata za to, jak wygląda nasza armia. Nie wiem też, czy zdradzanie wrażliwych danych (jak choćby w sprawie gier wojennych i stanu polskiego lotnictwa) jest zwyczajnie propaństwowe. Rosjanie też umieją czytać książki. No, ale to temat na inne zagadnienie. Tło działalności Antoniego Macierewicza w wojsku nie jest zarysowane pozytywnie - i to delikatnie mówiąc. Trudno też wrzucić wszystkie te głosy i postaci do jednego worka z napisem WSI i „komunistycznych trepów” - to często wojskowi ze skończonymi amerykańskimi, zachodnimi szkołami, znani i cenieni w NATO.
Ważne jest jedno - dzisiejszy konflikt między Pałacem a MON nie służy nikomu: ani polskiemu państwu, ani wojsku, ani żołnierzom, ani nawet samym zainteresowanym. To spór zły i choć oparty o przesłanki merytoryczne (sposób reformy armii i dowodzenia), to jednak w dużej mierze ambicjonalny i toksyczny. Byłoby dobrze, gdyby rekonstrukcja sposobu funkcjonowania rządu objęła - jak chce tego Jarosław Kaczyński - również relacje z prezydentem. Niekoniecznie mam tutaj na myśli zmianę w fotelu szefa MON. Ale wymuszenie poprawy stosunków jest konieczne, jeśli chcemy mieć instytucje państwa, które potrafią współpracować ze sobą choćby tylko na podstawowym poziomie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/367492-slowa-prezydenta-o-ubeckich-metodach-byly-nieprofesjonalne-istota-problemu-jest-jednak-sprawa-gen-kraszewskiego-i-relacji-mon-palac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.