Kolejny dowód na to jak kłamliwa jest narracja Hanny Gronkiewicz-Waltz i Platformy Obywatelskiej, z której wynika, że afera reprywatyzacyjna to także wina śp. prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Kłam tej ohydnej manipulacji zadał przesłuchiwany dziś przez Komisję Weryfikacyjną Krzysztof Wojciech Ratowski – były Kierownik Działu Nieruchomości Dekretowych i Związków Wyznaniowych w BGN. Ratkowski wprost przyznał, że za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, reprywatyzacja, została zahamowana.
Świadek kluczył dziś w zeznaniach przed komisją w sprawie reprywatyzacji nieruchomości przy Hożej 23/25. Zwalał wszystko na procedury, podpierał się przepisami. Tę taktykę szybko rozbił przewodniczący komisji Patryk Jaki.
Był taki prezydent miasta stołecznego Warszawy, który nazywał się Lech Kaczyński. Za jego czasów nie było presji, zablokowano decyzje reprywatyzacyjne.
– stwierdził Patryk Jaki.
Pracowałem za czasów Lecha Kaczyńskiego. Prezydent podjął działania, z których wynikało, że nie tylko wnikliwie analizował wnioski, ale także ewidentnie za czasów śp. Lecha Kaczyńskiego reprywatyzacja spowolniła.
– odpowiedział Ratowski.
Urzędnik stwierdził, że reprywatyzacja przyspieszyła ze względu na wejście w życie ustawy o odpowiedzialności urzędniczej.
Działaliśmy pod pręgierzem, czuliśmy oddech właścicieli nieruchomości.
– tłumaczył Ratowski.
Z zeznań urzędnika wynika też, że Marek Mossakowski czuł się w gabinetach ratusza jak u siebie.
Marek Mossakowski był częstym interesantem m.st. Warszawy, znaliśmy jego sytuację od 2002 roku. Zasypywał urząd rozmaitymi monitami. Groził nam. Potem pojawiły się informacje prasowe, że w zakresie podejścia do lokatorów dochodzi do konfliktów.(…)Mieliśmy wątpliwości, mając wiedzę o takim, a nie innym traktowaniu lokatorów, to nie mogliśmy nic więcej czynić. Nie było możliwości, by wstrzymać lub zawiesić przekazania dział.
– powiedział Ratowski.
Członkowie Komisji Weryfikacyjnej udowodnili też, że ratusz niejednokrotnie podejmował decyzje tylko na podstawie dokumentów przynoszonych przez handlarzy roszczeń.
Świadek: jeśli dokumenty dostarczone przez osoby z roszczeniami nie budziły wątpliwości - urząd nie podejmował dodatkowych czynności.
– stwierdził świadek.
Oznacza to, że urzędnicy wierzyli we wszystko co przedstawiali im np. handlarze roszczeniami. Podobnie wyglądała sytuacja w kwestii umów indemnizacyjnych. W ramach tych umów PRL „spłaciło” niektóre kraje jeśli chodzi o kwestie roszczeń do nieruchomości. Osobom z obywatelstwem tych krajów nie przysługują już roszczenia.
Kiedy zaczynałem w starostwie nikomu nie śniło się o indemnizacji.Ten problem, w tamtych czasach, nie istniał. Od pewnego momentu sprawdzaliśmy(…).
– stwierdził Ratowski.
Członkowie komisji pytali świadka, czy w ramach ratusza rozmawiano o losie pozbawianych mieszkań lokatorów.
Nie pamiętam konkretnych rozmów na temat losu mieszkańców po reprywatyzacji.(…) Z tyłu głowy mieliśmy to, że burmistrz, w ramach zasobów lokalowych, może realizować politykę lokalową. Nie posiadaliśmy instrumentarium, by zrobić coś dla lokatorów.
– przyznał Ratowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/367359-urzednik-hanny-gronkiewicz-waltz-przyznaje-za-czasow-lecha-kaczynskiego-reprywatyzacja-zostala-ewidentnie-spowolniona