Przez dwa lata UE na szczęście dla nas, nie była w stanie podjąć żadnych działań przeciwko Polsce.
Jeszcze kilka miesięcy temu straszono nas, że odbiorą Polsce fundusze europejskie. Okazało się, że to niemożliwe. Badania pokazują, że Polska i Polacy należą do najbardziej proeuropejskich i prounijnych narodów. Jeżeli Polska jest pod obstrzałem parlamentarzystów, którzy nie są zainteresowani debatą, a mienią się być reprezentantami europejskiego demosu, to pokazuje, że Polska jest bardziej europejska niż Parlament Europejski i Komisja Europejska razem wzięte. Kiedy popatrzymy na zaangażowanie polskich parlamentarzystów w PE, włącznie z przeciwnikami rządu PiS, widać, że Polakom bardziej zależy na tej debacie niż tym, którzy nas oskarżają.
Guy Verhofstadt podczas dzisiejszej debaty stwierdził, że „ulicami Warszawy przeszło tysiące faszystów”.
Może warto przypomnieć historię II wojny światowej i zadać pytanie, kto kolaborował otwarcie z nazistami i III Rzeszą Niemiecką. M.in. licznie kolaborowali rodacy pana Verhofstadta. I próżno by szukać jakichś uczciwych rozliczeń historycznych z tego okresu. Warto zapytać, dlaczego marsze neonazistów odbywają się regularnie w Niemczech? Dlaczego nie ma w PE debat o marszach niemieckich neonazistów? Bo Niemcy nie dopuszczają do takich dyskusji na forum europejskim i czynią to w swoim dobrze pojętym interesie. Dużo łatwiej dyskutować o Polsce, gdy tymczasem kilka ulic od siedzib unijnych instytucji rzesza marokańskich imigrantów demoluje połowę dzielnicy i gdy we Francji niemal od dwóch lat trwa stan wyjątkowy, a Bożonarodzeniowy jarmark w Paryżu odwołuje się w obawie przed atakami terrorystycznymi pod pretekstem niskiej jakości towarów i usług oferowanych w jego trakcie. Mierzy się nas nierówną miarą. To, że nie jest to sprawiedliwe traktowanie, to truizm.
Z czego wynika takie traktowanie Polski?
Z tego, kto rządzi mediami. Niemcy odgrywają dużą rolę w europejskim ładzie medialnym. Niektóre rzeczy nagłaśniają, inne wyciszają. Widać to choćby po strukturze mediów w Polsce. Część polskich polityków, także obecnie, wiele zawdzięcza wsparciu ze strony niemieckich fundacji politycznych, różnego rodzaju NGOs formalnie apolitycznych i wielu innych instytucji żywo zainteresowanych tym, aby Polska i Polacy uwierzyli w to, że suwerenność i podmiotowość są pieśnią przeszłości, podczas gdy obecnie liczy się wspólna Europa. Problem w tym, że ta wspólna Europa też ma swoja radę nadzorczą, a tu każdy głos jest na wagę złota. Myślę, że od kilkunastu miesięcy obserwujemy zażartą walkę o pakiet kontrolny nad Unią Europejską.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przez dwa lata UE na szczęście dla nas, nie była w stanie podjąć żadnych działań przeciwko Polsce.
Jeszcze kilka miesięcy temu straszono nas, że odbiorą Polsce fundusze europejskie. Okazało się, że to niemożliwe. Badania pokazują, że Polska i Polacy należą do najbardziej proeuropejskich i prounijnych narodów. Jeżeli Polska jest pod obstrzałem parlamentarzystów, którzy nie są zainteresowani debatą, a mienią się być reprezentantami europejskiego demosu, to pokazuje, że Polska jest bardziej europejska niż Parlament Europejski i Komisja Europejska razem wzięte. Kiedy popatrzymy na zaangażowanie polskich parlamentarzystów w PE, włącznie z przeciwnikami rządu PiS, widać, że Polakom bardziej zależy na tej debacie niż tym, którzy nas oskarżają.
Guy Verhofstadt podczas dzisiejszej debaty stwierdził, że „ulicami Warszawy przeszło tysiące faszystów”.
Może warto przypomnieć historię II wojny światowej i zadać pytanie, kto kolaborował otwarcie z nazistami i III Rzeszą Niemiecką. M.in. licznie kolaborowali rodacy pana Verhofstadta. I próżno by szukać jakichś uczciwych rozliczeń historycznych z tego okresu. Warto zapytać, dlaczego marsze neonazistów odbywają się regularnie w Niemczech? Dlaczego nie ma w PE debat o marszach niemieckich neonazistów? Bo Niemcy nie dopuszczają do takich dyskusji na forum europejskim i czynią to w swoim dobrze pojętym interesie. Dużo łatwiej dyskutować o Polsce, gdy tymczasem kilka ulic od siedzib unijnych instytucji rzesza marokańskich imigrantów demoluje połowę dzielnicy i gdy we Francji niemal od dwóch lat trwa stan wyjątkowy, a Bożonarodzeniowy jarmark w Paryżu odwołuje się w obawie przed atakami terrorystycznymi pod pretekstem niskiej jakości towarów i usług oferowanych w jego trakcie. Mierzy się nas nierówną miarą. To, że nie jest to sprawiedliwe traktowanie, to truizm.
Z czego wynika takie traktowanie Polski?
Z tego, kto rządzi mediami. Niemcy odgrywają dużą rolę w europejskim ładzie medialnym. Niektóre rzeczy nagłaśniają, inne wyciszają. Widać to choćby po strukturze mediów w Polsce. Część polskich polityków, także obecnie, wiele zawdzięcza wsparciu ze strony niemieckich fundacji politycznych, różnego rodzaju NGOs formalnie apolitycznych i wielu innych instytucji żywo zainteresowanych tym, aby Polska i Polacy uwierzyli w to, że suwerenność i podmiotowość są pieśnią przeszłości, podczas gdy obecnie liczy się wspólna Europa. Problem w tym, że ta wspólna Europa też ma swoja radę nadzorczą, a tu każdy głos jest na wagę złota. Myślę, że od kilkunastu miesięcy obserwujemy zażartą walkę o pakiet kontrolny nad Unią Europejską.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/367224-nasz-wywiad-prof-zenderowski-debata-w-strasburgu-pokazala-ze-polska-jest-bardziej-europejska-niz-pe-i-ke-razem-wziete?strona=2