Zmysłów nie postradał polski rząd, a kilku deputowanych do PE. To niebywałe, czysty Orwell. Chodzi o dokopanie Polsce i pokazanie, kto rządzi w UE - tak Jan Maria Jackowski komentuje debatę o Polsce w europarlamencie. Senator odnosi się też do półmetku rządów Prawa i Sprawiedliwości. Przyznaje, że to pierwszy rząd, który proponuje Polakom aż tak rozbudowany model polityki socjalnej.
Edyta Hołdyńska: Właściwie co godzinę mamy konferencje dotyczące podsumowań w poszczególnych resortach z okazji dwulecia rządów. Jak Pan by podsumował te dwa lata?
Jan Maria Jackowski: Te dwa lata to był okres bardzo dobry dla Polski. Została całkowicie zmieniona filozofia, która w zasadzie dominowała po 1989 roku. Był taki dogmat, że ten model transformacji gospodarczej, który był przyjęty przy Okrągłym Stole, jest najlepszym modelem transformacji ustrojowej. Ten model jednak spowodował, że powstała grupa beneficjentów – mówię w sensie społeczno – gospodarczym, materialnym, ale też i politycznym. Grupa osób, która ewidentnie skorzystała na tych przemianach. Miliony Polaków niekoniecznie odczuły, że te przemiany polepszyły ich sytuację życiową czy ich status społeczny. Z tego powodu nasz rząd od lat, już w warstwie programowej, konsekwentnie zwracał na to uwagę.
E.H.: Czyli od dwóch lat nie mamy juz z tym do czynienia?
J.M.J.: To jest proces. Tak jak 500+, Mieszkanie+, przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego, wprowadzenie stawki godzinowej 13,70 złotych – przypomnę, że kiedyś to było 4 złote – to wszystko pokazuje, że my konsekwentnie działamy, a jednocześnie modernizujemy gospodarkę, zwiekszamy wpływy do budżetu państwa uszczelniając system podatkowy, co umożliwia realizację kosztownych, z punktu widzenia budżetu, programów społecznych, a przede wszystkim prorodzinnych.
E.H.: Jednak na konstytucję dla biznesu trzeba było czekać aż rok…
J.M.J.: Nie można wszystkich zaległości z dwudziestu sześciu lat – bo tyle było w momencie przejęcia rządów przez PiS – odrobić w ciągu roku czy dwóch. Pani premier Beata Szydło wczoraj podczas podsumowania bardzo wyraźnie mówiła, że chodzi o dokończenie tych reform, które zaczęliśmy. To jest program na drugą część kadencji tego parlamentu.
E.H.: Kto będzie kończył te reformy i kto będzie stał na czele polskiego rządu? Czy to będzie nadal pani premier Beata Szydło?
J.M.J.: To będzie rząd obozu Zjednoczonej Prawicy, która wygrała wybory w październiku 2015 roku. Oczywiście nie jest tajemnicą, że w tej chwili trwa ożywiona debata wewnątrz rządu, w ramach obozu Zjednoczonej Prawicy, którą – przypomnę – tworzą trzy środowiska polityczne: ministra Ziobry, pana premiera Gowina no i oczywiście Prawa i Sprawiedliwości.
E.H.: Tu na chwilę się zatrzymamy, bo widać juz rysy w porozumieniu tych trzech obozów Zjednoczonej Prawicy. Pierwszym przykładem jest oczywiście reforma wymiaru sprawiedliwości, gdzie to środowisko Zbigniewa Ziobry starło się mocno ze środowiskiem prezydenckim. Ważne jest też to, jak między innymi Ryszard Terlecki komentował ustawę Jarosława Gowina.
J.M.J.: Jak to w każdej rodzinie, są sytuacje, kiedy następuje pewne podwyższenie emocji, mogą się zdarzyć emocjonalne wypowiedzi. To może tworzyć taki fałszywy obraz, że są jakieś wewnętrzne podziały czy konflikty – nic mi nie wiadomo na ten temat. Nie dostrzegam tego w mojej codziennej pracy parlamentarnej i w okręgu wyborczym w subregionie ciechanowskim.
E.H.: A weta prezydenckie to nie konflikt?
J.M.J.: Weta prezydenckie były uzasadniane. Pan prezydent miał swoje racje, które zaprezentował. Ta decyzja – odpowiem od razu szczerze – była niezrozumiała. Ja miałem bardzo dużo spotkań z wyborcami. Bez względu na to, czy to były osoby, które popierają PiS czy nie – oczekiwania na zmianę w wymiarze sprawiedliwości są powszechne, można powiedzieć. I nie bardzo był zrozumiany ruch pana prezydenta. Teraz może opinia publiczna wie więcej, znamy warianty porozumienia, które są szeroko komentowane, poza tym jest zgoda co do kształtu głębokości tej reformy. Trzeba powiedzieć wprost, że była obawa, że propozycje pana prezydenta mogą zatrzymać się w pół kroku, nie postawić kropki nad „i” oraz mogą doprowadzić do tego, że reforma byłaby pusta – w tym sensie, że nie niosłaby ze sobą tej treści merytorycznej, którą powinna nieść.
E.H.: A jak będzie i czy jest to porozumienie na linii PiS – prezydent?
J.M.J.: Z tego, co wiadomo, to porozumienie jest, jest deklaracja pana prezydenta, który bardzo zachęca do tego, żeby jednak jeszcze w tym roku – a więc mamy niecałe dwa miesiące – prace w parlamencie nad tymi ustawami dobiegły końca. I jest to możliwe.
E.H.: Ale z jednej strony mamy zapewnienia, a z drugiej mówimy o kolejnym spotkaniu. Może ono nie będzie jeszcze ostatnim?
J.M.J.: Z tego, co wiemy, na najbliższym posiedzeniu Sejmu powinny się już zacząć prace na etapie sejmowym nad tymi projektami. To będzie 24 listopada, więc zostanie to juz odpalone. Dyskusje merytoryczne natomiast na pewno będą. Na pewno totalna opozycja będzie próbowała przeprowadzić destrukcję. Znamy to niestety z tych dwóch lat, że takie elementy były, łącznie z okupowaniem sali sejmowej w grudniu 2016 roku. Jednak determinacja nasza, jako wiekszości parlamentarnej i również wnioskodawcy, jak wynika z deklaracji, czyli pana prezydenta, jest bardzo duża.
E.H.: A nominacje generalnie – nie są konfliktem?
J.M.J.: Trwa dyskusja między Ministerstwem Obrony Narodowej – pan minister prezentował dzisiaj swoje dokonania, ten dorobek jest rzeczywiście imponujący – mówię o tych dwóch latach w MON – a Pałacem Prezydenckim. Mam nadzieję, że te kwestie zostaną rozstrzygnięte. Nie znam szczegółów, trudno mi się na ten temat wypowiadać, nie pracuję merytorycznie w Komisji Obrony Narodowej, także nie siedzę w tej problematyce. Zakładam natomiast, że obie strony kierują się dobrą wolą i znajdą taki sposób rozstrzygnięcia tych potencjalnych różnic zdań czy napięć, które mogły się pojawić, aby było jak najlepiej dla polskiej armii i dla naszego zbiorowego bezpieczeństwa.
E.H.: Bardzo często mówiąc o rekonstrukcji rządu wymienia się ministra spraw zagranicznych i tutaj wrócimy do tematu debaty w Strasburgu na temat praworządności w Polsce. Czy rząd Prawa i Sprawiedliwości postradał zmysły, tak jak usłyszeliśmy?
J.M.J.: Widać wyraźnie, że zmysły to postradali niektórzy deputowani do Parlamentu Europejskiego. Argumenty, które były wypowiadane, są po prostu niebywałe. Cała ta debata jest typowo orwellowska, po prostu jest odwołanie do czegoś, czego nie ma. Dowodem na to chociażby jest fakt, że dyskutowano o ustawach, które nawet nie mają zainicjowanego procesu legislacyjnego w Sejmie, myślę o ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa czy Sądzie Najwyższym. To pokazuje, że tak naprawdę w tej debacie chodzi o to, by dokopać Polsce i pokazać, kto rządzi w Unii Europejskiej. Z tego punktu widzenia ta debata jest żałosna, bo ci państwo, którzy dyskutowali, nie są w stanie rozwiązać ani jednego problemu Unii Europejskiej – ani kryzysu migracyjnego, ani gospodarczego, deficytu demokracji, kryzysu demograficznego, kulturowego i tak dalej. Nie są w stanie, znajdują sobie temat zastępczy i tutaj na ten temat opowiadają bajki. Ja tylko chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Tak naprawdę problem z demokracją mają Niemcy. Tam trzecie miejsce zajęła partia AfD, która jest skrajnie szowinistyczna, ma taki program i jakoś nikt się na ten temat nie wypowiada. Problemem jest chociażby kwestia w Holandii, gdzie również jest partia antyimigrancka. To są realne problemy. I jaki jest wniosek z tego?
E.H.: Czyje to jest zadanie, żeby o tych realnych problemach mówić i żeby to uświadomić Unii Europejskiej, że w Polsce nie dzieje się nic złego? Czy to nie jest trochę niedopatrzenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych?
J.M.J.: Jeżeli chodzi o MSZ, to w warstwie dyplomatycznej niewątpliwie pan minister Witold Waszczykowski ma sukcesy. Myślę tutaj o niestałym członkostwie Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ czy chociażby szczycie NATO, który był w lipcu ubiegłego roku w Warszawie. Trzeba natomiast brać pod uwagę otoczenie polityczne. Proszę zwrócić uwagę, że zideologizowana polityka w większości krajów europejskich powoduje, że mamy wzrost nastrojów ksenofobicznych, rasistowskich. Myślę tu o Francji, Holandii, Niemczech. W Polsce nie ma reprezentacji politycznych tych środowisk. Są to skrajne grupy. Natomiast w tamtych krajach, gdzie jest polityczna poprawność, właśnie następuje wzrost tego. Proszę zauważyć, że nieodpowiedzialna polityka Angeli Merkel, spowodowała sukces wyborczy AfD, czyli Alternatywy dla Niemiec – partii skrajnie ksenofobicznej. I tu należałoby o tym podyskutować. Jeżeli ideolodzy nie potrafią realnie ocenić rzeczywistości, nie biorą pod uwagę faktów – i to jest dramat całej tej debaty, a dramat objawia się w kompletnych sytuacjach kryzysowych, którym poddana jest Unia Europejska, a z których na razie nie widac dobrego wyjścia. Polski rząd proponował szeroką debatę na temat reformy Unii Europejskiej. Nasze pomysły odnośnie kryzysu migracyjnego są brane pod uwagę, bo również inne kraje w tej chwili przynają rację Węgrom i Polsce.
E.H.: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/367161-jan-maria-jackowski-dla-telewizji-wpolscepl-zmyslow-nie-postradal-polski-rzad-a-kilku-deputowanych-do-pe
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.