Jak można było się spodziewać, po decyzji wojewody mazowieckiego zmieniającego nazwy ulic w Warszawie podniósł się lament PO. Szczególną złość wzbudziło u działaczy warszawskiej Platformy przemianowanie Al. Armii Ludowej na Al. Lecha Kaczyńskiego. Wypowiedzi, jakie tej zmianie towarzyszą, zdecydowanie przekraczają zwykłą dawkę hipokryzji i cynizmu, do której PO zdążyła nas już przyzwyczaić.
Mówi się na przykład, że Lech Kaczyński nie życzyłby sobie, aby honorować jego pamięć w trybie administracyjnym. Pewnie, że wolałby inaczej. Ale rządząca Warszawą PO zrobiła wszystko, aby nie dopuścić do jakiegokolwiek uhonorowania zmarłego tragicznie prezydenta (który – przypomnijmy – zanim został prezydentem RP był prezydentem Warszawy), nie poświęciła jego pamięci nawet najkrótszej alejki, najmniejszego skwerka.
Lamenty PO trudno oceniać inaczej jak próbę wywołania kolejnego konfliktu przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz doskonale przecież wiedziała o ustawie dekomunizującej przestrzeń publiczną. Platforma mogła przeprowadzić zmiany na własnych warunkach, miała równo rok, ale nie zrobiła tego. Dzisiaj słyszymy od działaczy PO, że Al. Armii Ludowej powinna upamiętniać Władysława Bartoszewskiego. No to jeszcze raz trzeba zapytać: czemu tego wcześniej nie zrobiliście, gdy ruch należał do was?
Odpowiedź wydaje się oczywista. PO nie dokonała zmian, ponieważ potrzebuje nowego pola bitwy z prawicą. Nazwisko Bartoszewskiego, które z uwagi na ogromne zaangażowanie byłego ministra po stronie PO, wciąż działa na prawicowego wyborcę jak czerwona płachta na byka, też pojawiło się nieprzypadkowo. Chodzi o to, aby maksymalnie zaostrzyć spór i sprowadzić go do symbolicznego pojedynku Lech Kaczyński kontra Władysław Bartoszewski. Gdyby bowiem naprawdę chodziło o upamiętnienie byłego ministra, a nie o rozpalanie przedwyborczych emocji, to Bartoszewski mógłby w każdej chwili zostać patronem jednej z nowowybudowanych warszawskich ulic. Takich ulic, i to szerokich, naprawdę w Warszawie nie brakuje (choćby łącznik między autostradą A2 i Marynarską czy też niedawno oddany do użytku praski fragment Trasy Świętokrzyskiej).
W szykującej się bitwie o Warszawę Platforma chce postawić na symboliczne spory, które zagwarantują silne emocje społeczne. Nic dziwnego. Jedynym – jak dotąd – znanym i zrealizowanym pomysłem PO na Warszawę, było przecież rozdawnictwo kamienic.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366736-atakujac-pamiec-lecha-kaczynskiego-po-chce-wywolac-kolejny-konflikt-spoleczny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.