Po obchodach Święta Niepodległości w całej Polsce, od Warszawy po Białą Podlaską 11 listopada, coraz lepiej widać, że idzie nowych ludzi plemię, które odmieni naszą, polską ziemię i ojczyznę przodków naszych może znów uczynić znaczącą w Europie. Bo, jesteśmy wielkim, europejskim narodem i z pewnością zasługujemy na szacunek i należny nam status. Polska staje się dziś liderem odrodzenia moralnego, prawdziwych elit w Europie. To słowa Metropolity Krakowskiego M. Jędraszewskiego z ostatnich dni dotykają sedna polskiej sprawy:
Przyszłość Polski zaczyna się od wsłuchiwania się w głos narodu - najwyższego suwerena tej ziemi.
Na pewno polskość, to nie to samo co europejskość, jakby tego chciał były prezydent B.Komorowski, ale jak to powiedział były premier J.Kaczyński „Być Polakiem, to znaczy być kimś ważnym…., kto w Europie coś znaczy, kto wyznacza chorej Europie drogę do uzdrowienia, drogę do powrotu, do fundamentalnych wartości, umocnienia Europy, opartej na chrześcijańskiej cywilizacji.
Nie ma dziś żadnej, fałszywej alternatywy w Polsce: nowy pragmatyzm czy stary nacjonalizm, bo to właśnie My-Polacy, a szczególnie młode pokolenie staramy się jako wspólnota narodowa przywrócić właśnie te tradycyjne wartości, które rozbite, zdezorientowane i zdechrystianizowane narody europejskie w większości już zatraciły, a zwłaszcza ich elity, z wyjątkiem właśnie Węgier i Polski. I to, za to są tak bezwzględnie atakowane, pomawiane i oskarżane o faszyzm, bo właśnie dziś potrafimy godnie podnieść z kolan i przekuć w rzeczywistość hasło św.p. prezydenta L.Kaczyńskiego, że „Warto być Polakiem”.
To hasło nabiera dziś szczególnej wagi i normalności, w kontrze do tych, którzy jak były premier D.Tusk uznawali „Polskość, za nienormalność”, a którzy w sercu tak naprawdę mieli pogardę dla Polaków. Dziś niczym Judasze, za wszelką cenę chcą być obecni w Wieczerniku, tym narodowym, bo czują ogromną presję społeczną i idący wiatr zmian - miejmy nadzieję, nieodwracalnych zmian.
Już Arystoteles mawiał
Kto zaś nie potrafi żyć we wspólnocie, albo jej wcale nie potrzebuje, będąc samowystarczalnym, bynajmniej nie jest człowiekiem państwa, a zatem jest albo zwierzęciem, albo Bogiem.
To co dziś dzieje się w Polsce czy na Węgrzech, to ważne przesłanie, do tzw. europejskich i brukselskich elit, tak bardzo zdemoralizowanych, gnuśnych, bezideowych, wrogich wszelkiemu Sacrum i idei narodowej. Dobry pasterz nigdy nie wpuszcza wilków do owczarni i wbrew kanclerz Niemiec to właśnie Węgrzy i Polacy pierwsi to zrozumieli i podjęli skuteczne działania wobec ogromnej skali zagrożeń ze strony muzułmańskiej migracji. To właśnie ci młodzi Polacy idący pod biało-czerwonym sztandarem i deklarujący „My chcemy Boga” najskuteczniej kładą kres zdradzie, kłamstwu i tzw. poprawności politycznej, a to oznacza, że Polska może znów realnie współkształtować europejskie dzieje, ideową, ale i polityczno-gospodarczą rzeczywistość naszego kontynentu.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie odmawia Polakom o innych poglądach niż obecna rządowa większość i miliony ich zwolenników, prawa do patriotyzmu, czego tak bardzo domaga się szef PO G.Schetyna. Ale z pewnością patriotyzm to nie jest knowanie przeciwko Polsce w niemieckiej ambasadzie, pisanie donosów na własną Ojczyznę do Brukseli, domaganie się w Berlinie i Brukseli nałożenia sankcji i kar na własny kraj i własny naród. To z pewnością nie jest oddanie śledztwa w sprawie Katastrofy Smoleńskiej obcemu państwu, patriotyzm, to nie jest plugawienie i wyszydzanie wielkich, polskich bohaterów czy propagowanie przemysłu pogardy.
To nie jest żaden „Nowoczesny patriotyzm”, podobnie jak sprzątanie ogródka czy finansowanie teatralnej szmiry w rodzaju Klątwy, a na pewno nie jest owym „Nowoczesnym patriotyzmem” protestowanie i ośmieszanie polskiego prawa domagania się należnych Polakom reparacji wojennych za niemieckie zbrodnie wojenne, a jednocześnie przyjmowanie pełnymi garściami pieniędzy od zagranicznych sponsorów pokroju G.Sorosa czy niemieckich fundacji. A taki przecież dzisiaj wymiar ma ów „Nowoczesny patriotyzm” tzw. totalnej opozycji w Polsce. To raczej zwykłe judaszowe srebrniki, za które i dziś wielu byłoby gotowych bez wahania sprzedać, nie tylko Boga, ale i Ojczyznę. Najpierw trzeba by było też przeprosić Polaków, nie tylko za złodziejską reprywatyzację, ale i też za złodziejską prywatyzację i budowę półkolonialnej formy polskiego państwa. Potrzebna jest nam narodowa konsolidacja, ale niektórzy powinni ją zacząć od słowa przepraszam Polsko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366731-czy-polska-pojdzie-ku-wielkosci-a-zdrada-ku-smiesznosci-po-obchodach-swieta-niepodleglosci-widac-ze-idzie-nowych-ludzi-plemie