Wszyscy podniecają się tym, że prezydent Duda zaprosił pod Grób Nieznanego Żołnierza Donalda Tuska, i jakie to pojednawcze sygnały zawierały jego wystąpienia. A tymczasem Jarosław Kaczyński powiedział dzień wcześniej o 11 listopada 1918:

„To moment, w którym wróciliśmy na mapę Europy i moment, w którym ten powrót okazał się trwały. To nie oznacza, że w ciągu tych 99 lat przez cały czas byliśmy niepodlegli. Niestety tylko około połowa tego czasu to czas niepodległości”.

I prawie nikt nie zwrócił na to uwagi.

A niesłusznie. Bo jakby nie liczyć, oczywiste jest iż prezes PiS zaliczył w ten sposob do czasów niepodległości cały okres po ‘89 roku. 21 lat IIRP plus 28 lat IIIRP daje właśnie to „prawie połowa 99 lat”, o których mówił Kaczyński. Czyli IIIRP to było niepodległe państwo polskie, niepodobna słów Kaczyńskiego zinterpretować inaczej. I znając go, nie sposób również założyć, żeby nie zdawał sobie sprawy z implikacji tego, co mówi.

A to, co powiedział, pozostaje w sprzecznosci z narracją nie tyle prezesa osobiście, ile tą artykułowaną przez radykalniejsze kręgi formacji IVRP. Chyba dominującą zarówno w przekazie PiS, jak i - zdaje się - w duszach większości ludzi tej partii.

Nie piszę tego by sugerować, że za tym nieoczekiwanym akcentem pójdą jakieś realne zmiany w politycznej praktyce formacji rządzącej, czy wręcz w wyznawanej przez nią filozofii. Ta filozofia jest zbyt politycznie przydatna, by ją pochopnie zmieniać; wielu ludziom formacji rządowej, pozbawionym poczucia absolutnej własnej słuszności i równie absolutnej podłości przeciwników, groziłoby kompletne zagubienie. Większych zmian więc raczej nie będzie.

Warto jednak odnotować te słowa Jarosława Kaczyńskiego. Choćby po to, by wiedzieć - a spora część jego politycznych wielbicieli nie zdaje sobie z tego sprawy - że w wielu sprawach tak naprawdę myśli on i głębiej, i - często - zupełnie inaczej, niż jego najbardziej gorliwi czciciele.