Muszę przyznać, że z pewnym zdziwieniem patrzę, jak gładko i bez zająknięcia się część polityków prawicy, ale również i komentatorów mediów prawicowo-liberalnych przypuściła atak na prezydenta Andrzeja Dudę. Jaki jest tego powód? Prezydentowi dostaje się za to, że zaprosił Donalda Tuska do wzięcia udziału w dzisiejszych obchodach 99. rocznicy Święta Niepodległości na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Trzeba koniecznie powiedzieć, że Andrzej Duda wysyłał zaproszenia również w dwóch poprzednich latach do wszystkich poprzednich prezydentów i premierów. To skąd inąd dobry, godny pochwały zwyczaj, świadczący mimo różnic politycznych między kolejnymi prezydentami i premierami o ciągłości państwa. Do dziś „Król Europy” te coroczne zaproszenia ignorował. Być może do tego stopnia, że nawet nie raczył na nie odpowiadać, podobnie jak zrobił to, kiedy został zaproszony na zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudę.
W tym roku przyjął zaproszenie i nie omieszkał natychmiast jako pierwsze medium poinformować o tym zaprzyjaźnioną telewizję TVN. Być może zrobił to nawet przed zawiadomieniem Pałacu Prezydenckiego.
— Jak ten Duda śmiał zapraszać Tuska? – pytali niektórzy. – Co on najlepszego zrobił? – podważali słuszność zaproszenia Tuska inni.
— Co gorsza, nie sprzeciwił się prośbie Tuska, który poprosił prezydenta o możliwość złożenia wieńca na Grobie Nieznanego Żołnierza – komentowali dawni działacze „Solidarności”. Twierdzili zarazem, że poważnym błędem było zaproszenie obecnego przewodniczącego Rady Europy.
Jeden z czynnych polityków PiS ukąsił Prezydenta Dudę złośliwością. Wiedząc, że jego partia Święto Niepodległości będzie obchodzić w Krakowie, powiedział, że on też tam się znajdzie na zaproszenie śp. Lecha Kaczyńskiego ( którego ciało spoczywa na Wawelu), a Andrzej Duda woli Tuska.
Tę linię interpretacji podtrzymała też olbrzymia część internautów, którzy w działaniu prezydenta Andrzeja Dudy dopatrywali się już niemal stworzenia koalicji Dudy z Tuskiem.
Wszyscy podobnie myślący wyłączyli z tego zdarzenia Donalda Tuska. A to przecież nie Andrzeja Dudę trzeba piętnować, lecz Donalda Tuska. Bo to on zasługuje na miano oszusta, który perfidnie wykorzystuje tak ważną datę, aby swoim przyjazdem zepsuć większości Polaków smak wielkiego narodowego święta.
W istocie diabelski to pomysł Tuska. Jak prawdziwy szarlatan próbuje wbić klin między prawicę. Miał ułatwione zadanie, bo pewien ferment między prezydentem a rządem zaczął się już wcześniej. Wychodząc ze szlachetnych pobudek bycia prezydentem wszystkich Polaków, dysonans rozpoczął się od decyzji Andrzeja Dudy o zawetowania dwóch ustaw - o Krajowej Rady Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Dla swych brudnych celów Donald Tusk zamierzał wykorzystać sytuację przedłużających się negocjacji między prezydentem a PiS w sprawie szczegółowych ustaleń ostatecznego kształtu proponowanych ustaw. Ten motyw przestał być aktywem w planach Tusk, bo w przeddzień jego pojawienia się na Placu Piłsudskiego zakończono pomyślnie negocjacje i gotowe projekty ustaw zaczną jeszcze listopadzie być procedowane w Sejmie.
Gdybym w tej sprawie miał kogoś osądzać za to, że w tak ważnym dla Polaków dniu pojawią się jakieś zgrzyty, jako rezultat cynicznej gry politycznej, to jedynego winnego upatrywałbym w makiawelicznym Donaldzie Tusku.
To jego nikczemność sprawi, że podstępny krok, jakim było przyjęcie przez niego zaproszenia może wywołać krótkotrwałe szkody w obozie prawicy. Może też, a częściowo to już się stało, niezasłużenie ściągnąć na głowę prezydenta Andrzeja Dudy bałamutne zarzuty.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366522-diaboliczny-krok-tuska-ze-zdziwieniem-patrze-jak-gladko-czesc-prawicy-przypuscila-atak-na-prezydenta