Pałac prezydencki znalazł się pod taką presją prawicowego elektoratu, że musiał wykonać piarowski manewr oswabadzający.
Ostatnia aktywność medialna prezydenta Andrzeja Dudy rozwiewała niedomówienia. Wyglądało na to, że pan prezydent przestał wspierać dobrą zmianę, a skoncentrował się na dopieszczaniu totalnej opozycji. Wymóg pana prezydenta by o wyborze sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa decydowano parlamentarną większością 3/5 był swoistym wotum nieufności dla PiS i ewidentnym korygowaniem wyniku wyborów do sejmu. Nie po to by obywatele chcieli by ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego zajęło się wreszcie naprawą państwa, żeby to sztucznie blokować. Ta niezrozumiała decyzja pana prezydenta wyglądała ewidentnie na sypanie piachu w tryby machiny reformującej Polskę. Co więcej, nawet po karygodnej decyzji KRS w sprawie asesorów, pan prezydent nie zajął konkretnego stanowiska.
Ruszył ochoczo do mediów, żeby obarczyć PiS opóźnieniami we wprowadzeniu reformy sądownictwa, bez której nie da się rozliczyć III RP. Z niezrozumiałych przyczyn ostentacyjnie odmawia także opublikowania aneksu do raportu o WSI.
A gdy dzisiaj gruchnęła wieść, że na zaproszenie prezydenta w obchodach 11 listopada weźmie udział Donald Tusk, na prawicy zawrzało. Tłumaczenia, że takie zaproszenia są wysyłane rutynowo, a tym razem Tusk postanowił je przyjąć, to coś kuriozalnego. Po pierwsze, po co zapraszać kogoś, kto poprzednie zaproszenia lekceważył, a po drugi, po co zapraszać kogoś niegodnego na polskie święto. Nie po to chcieliśmy zmian, by cały czas dowartościowywać i oddawać szacunek postaciom wyjątkowo marnej miary: Wałęsa, Kwaśniewski. Komorowski. Czy oczywiście Tusk. Żaden porządny człowiek nie chciałby w ich towarzystwie świętować rocznicy odzyskania niepodległości.
W Pałacu chyba zrozumiano, że nastąpiła kumulacja zdarzeń nie do zaakceptowania dla wyborców Andrzeja Dudy i chyba na poważnie zaczęto się obawiać wygwizdania albo wybuczenia prezydenta podczas jutrzejszych uroczystości. Ktoś postanowił „spuścić powietrze” i najprawdopodobniej dlatego nastąpiły ustępstwa w kluczowej kwestii wyboru sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa.
I pomyśleć, że mogłoby to się nie wydarzyć, gdyby nie Donald Tusk, który dumnie sobie stanie na trybunie obok prezydenta Andrzeja Dudy.
Niby nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ale jeśli tak ma wyglądać polityka pana prezydenta i jego doradców to dobrze to nie wróży na przyszłość, bo Donald Tusk może nie zawsze mieć czas przyjechać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366504-wyglada-na-to-ze-niespodziewana-wizyta-tuska-z-okazji-swieta-niepodleglosci-wymusila-ustepstwa-palacu-w-kwestii-reformy-sadownictwa