Klasyk literatury młodzieżowej Edmund Niziurski w jednej ze swoich powieści stworzył pojęcie „Wielkiej Kołomyi Elementarnej”. Nie wchodząc w to, co konkretnie oznaczało to u Niziurskiego, sama ta barwna fraza bardzo dobrze pasuje do wstrząsów, periodycznie dotykających polskiego życia publicznego.
Te „Wielkie Kołomyje Elementarne” mają to do siebie, że generują gigantyczne emocje, produkują erupcje oskarżeń, potępień i insynuacji. Zszokowani dziennikarze miotają się jak wściekli po Warszawie. A po paru tygodniach wszyscy mają trudności z przypomnieniem sobie bodaj w zarysie, o co konkretnie w tym wydaniu „elementarnej” chodziło. Zostają tylko zszargane nerwy tych, którzy „elementarną” traktują na serio.
Powyższe oczywiście dotyczy „afery” z zaproszeniem Donalda Tuska do udziału w uroczystościach Święta Niepodległości. Nie będę rozpisywał się na ten temat; zgadzam się z oceną wyartykułowaną na łamach wPolityce.pl przez Marzenę Nykiel. Do jej oceny („część prawicy tak dalece pogrążyła się w emocjonalnej nieufności wobec prezydenta Andrzeja Dudy, że niemal każdy jego gest odbiera jako atak”, „czy dla części prawicy nawet przyzwoitość jest skandalem?”) dodałbym tylko dwa grosze.
Otóż to nie Andrzej Duda zapoczątkował zwyczaj zapraszania byłych prezydentów i premierów na te uroczystości. Tak czynili również jego poprzednicy, tak czynił również Bronisław Komorowski. Zaproszeni, którzy przecież nie wszyscy należeli do klasy politycznych emerytów, z zaproszeń korzystali albo nie.
A więc prezydent Duda zachował się zgodnie nie tylko z praktyką, wyznaczoną w latach 2015 i 2016 przez samego siebie. Zachował się zgodnie ze standardem, przyjętym na jego urzędzie od wielu lat. Żadnej zaskakującej zmiany nie uczynił. Odwrotnie - gdyby odszedł od tego zwyczaju, albo z jakiegokolwiek powodu czy pod jakimkolwiek pretekstem uczynił w nim negatywny wyłom dla expremiera Tuska, złamałby standardy istniejące i dokonał znaczącej manifestacji. Manifestacji rewolucyjnej, pogłębiającej polskie podziały (czego zwłaszcza prezydent czynić nie powinien) i bardzo niekorzystnej piarowsko (bo właśnie wtedy stałby się wyjątkowo wdzięcznym obiektem propagandowych ataków obozu III RP jako „partyjny prezydent nie wszystkich Polaków”).
To wydaje się oczywiste. Ale nie w myśl prawideł Wielkiej Kołomyji Elementarnej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366491-standardy-w-dobie-wielkiej-kolomyi-elementarnej-jeszcze-pare-slow-o-zaproszeniu-tuska