Przypomnę, że w tym czasie, kiedy ta notatka złożona przez ABW do pięciu najważniejszych osób w państwie leżała, Polacy wpłacili najwięcej pieniędzy do firmy Amber Gold. Gdyby wtedy skutecznie zadziałało państwo polskie, wiele tych oszczędności Polaków można byłoby uratować. Takich czynności niestety nie podjęto. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego doszło do takiego opóźnienia w sprawie zapoznania się z tą notatką
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl Joanna Kopcińska, posłanka PiS.
wPolityce.pl: Wczoraj dowiedzieliśmy się, że notatka ABW z maja 2012, w której służba ta ostrzegała przed działaniami Marcina P. i jego piramidy finansowej Amber Gold, przez miesiąc przeleżała nieodczytana w szufladzie kancelarii Bronisława Komorowskiego. O czym to świadczy?
Joanna Kopcińska: Będziemy pytać o to, dlaczego tak się stało. Być może będzie trzeba poszerzyć listę świadków, bo jest rzeczą skandaliczną, że notatka ABW leżała tak długo w kancelarii prezydenta. Nie wykluczam, że przed obliczem komisji powinien stanąć szef kancelarii prezydenta, a być może i sam prezydent.
Przypomnę, że w tym czasie, kiedy ta notatka złożona przez ABW do pięciu najważniejszych osób w państwie leżała, Polacy wpłacili najwięcej pieniędzy do firmy Amber Gold. Gdyby wtedy skutecznie zadziałało państwo polskie, wiele tych oszczędności Polaków można byłoby uratować. Takich czynności niestety nie podjęto. Nie potrafię sobie wytłumaczyć, dlaczego doszło do takiego opóźnienia w sprawie zapoznania się z tą notatką. Nie wiem, czy paraliżowała panów świadomość, że z firmą Marcina P. współpracował syn ówczesnego premiera.
Jednak na podstawie dotychczasowych przesłuchań wydaje się, że można już wyciągnąć pewne wnioski w tej sprawie.
Mamy tutaj dużo sprzeczności. Z jednej strony duża grupa świadków mówi tak jak np. były prezes NBP Marek Belka, że wszyscy wiedzieli, iż to przekręt. Syn ówczesnego premiera mówi: „obaj z ojcem wiedzieliśmy, że to lipa”. Z drugiej strony są świadkowie, którzy na pytanie komisji śledczej, czy wiedzieli o przeszłości Marcina P., mówią: „nie przypominam sobie”, „być może”, „nie korzystałem z internetu”. Jest to dosyć mocno zastanawiające. My sobie z tym poradzimy, bo oprócz przesłuchania świadków, mamy także obszerną i ciekawą dokumentację. mała Ostatnio dobitnie udowodnili państwo, że w sprawie Amber Gold zawiodła także policja.
Funkcjonariuszka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku przez 15 miesięcy „pracy” sporządziła dosłownie kilka notatek służbowych ws. Amber Gold.
Ma pani wrażenie, że celowo służby tak nieudolnie podchodziły do tej sprawy?
Sam Marcin P. powiedział, że dało się odczuć, że on miał swego rodzaju parasol ochronny. Dzisiaj nie chce mówić, czy był parasol i kto go stworzył, ale proszę przypomnieć sobie zeznania dziennikarzy, panów Latkowskiego i Majewskiego, którzy nazwali Gdańsk „małą Sycylią”. Mówili, że świat biznesu, przestępczy, policji, sądów, prokuratury głęboko się przeplata. Trudno tutaj mówić o typowym zbiegu okoliczności i cały czas ta sprawa jest przez nas wyjaśniana. Myślę, że niebawem dojdziemy do prawdy.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366465-nasz-wywiad-joanna-kopcinska-nie-wykluczam-ze-przed-obliczem-komisji-sledczej-ds-amber-gold-powinien-stanac-bronislaw-komorowski