Parlament Europejski przygotowuje kampanię, która ma skłonić Europejczyków do głosowania na partie proeuropejskie zamiast eurosceptycznych – twierdzi unijny portal „Politico”. W 2019 r. odbędą się wybory do tego zacnego gremium, a jak wiadomo poziom zainteresowania eurowyborami wśród zwykłych obywateli jest dość niski.
Eurowybory są dla większości ludzi mniej więcej tak samo istotne jak Konkurs Piosenki Eurowizji. Dla przeciętnego Europejczyka PE to coś pomiędzy zjazdem KC PZPR a dobrze płatną terapią zajęciową dla rytualnych gęgaczy. W skrócie: instytucja zbędna. Eurokraci obawiają się więc, że frekwencja i tym razem będzie niska i że zadziała to na korzyść ugrupowań eurosceptycznych.
Jak wynika z projektu kampanii propagandowej, przygotowywanej przez sekretarza generalnego PE Klausa Welle, ma ona nie tylko skłonić ludzi do głosowania w eurowyborach ale także do tego, by „poparli w nich europejski projekt”. To znaczy partie mainstreamowe. Kampania ma być finansowana z kieszeni europejskich podatników i celować głównie w młodych ludzi, którzy nie głosują zazwyczaj w eurowyborach. Projekt kampanii – jak twierdzi „Politico” - ma zostać zatwierdzony jeszcze dziś przez prezydium PE. Eurokratom nie przeszkadza przy tym, że łamią zasadę neutralności, mówiąc ludziom co mają myśleć i na kogo głosować, zamiast zwyczajnie wezwać ich do uczestnictwa w demokratycznym procesie.
Nie tylko im to nie przeszkadza, uważają wręcz, że uruchomienie takiej machiny propagandowej jest jak najbardziej wskazane. W końcu wróg, w postaci eurokrosceptyków, czyha u bram. „Parlament Europejski powinien zająć wyraźne i jednoznaczne stanowisko na korzyść Unii Europejskiej” - czytamy w projekcie Wellego. Mało tego. Welle przekonuje, że w ramach obrony Unii Europejskiej należy w czasie kampanii do eurowyborów „namawiać dziennikarzy do tego, by pozytywnie pisali o europejskim projekcie”. „Media nie potrzebują gotowych materiałów ale pozytywnych opowieści i wskazówek. Media są kluczowymi sprzymierzeńcami w budowaniu pozytywnej opowieści o UE” - czytamy w notatce Welle.
Uroczo. Europoseł Szwedzkich Demokratów Peter Lundgren ma rację, gdy mówi, że każdy prawdziwy demokrata powinien być oburzony pomysłami Wellego, polityka niemieckiej chadecji, któremu według „Frankfurter Allgemeine Zeitung” szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w dużej mierze zawdzięcza swoje stanowisko. Najwyraźniej eurokraci popadli w panikę po wyborach parlamentarnych w Austrii i Czechach. Chcą mieć pewność, że w wyborach do PE w 2019 r. wygrają ci co trzeba. Krytyczne głosy należy więc uciszyć.
To, że Welle, jak twierdzi, w tworzeniu swojej propagandowej kampanii zainspirował się hasłem Trumpa „Make America Great Again”, brzmi jak kpina i może się okazać złym omen: W USA też mieli wygrać ci co trzeba, czyli ci co zwykle, a wyszło zupełnie inaczej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366412-parlament-europejski-szykuje-kampanie-propagandowa-przeciwko-eurosceptykom-czyli-demokracja-wedlug-eurokratow