W Polsce Prawo i Sprawiedliwość podzieliło swoich rodaków na ‘prawdziwych Polaków’ i na ‘gorszy sort’. Trump mówi o ‘prawdziwych’ Amerykanach w przeciwieństwie do ‘elity’. (…) W swoim mrocznym, nihilistycznym wystąpieniu inauguracyjnym (…) prezydent [Trump] oznajmił, że ‘przenosi władzę z Waszyngtonu i zwraca ją wam, ludowi’. Ta nieamerykańska koncepcja ‘ludu’ ma w sobie coś więcej niż przelotne podobieństwo do dyktatury proletariatu, siły, która zgodnie z naukowym marksizmem miała rządzić światem. Bardzo też przypomina to, co Le Pen ma na myśli, kiedy mówi o ‘narodzie’ w przeciwieństwie do ‘globalnej elity’, albo to, co ma na myśli PiS, kiedy mówi o ‘suwerenie’, suwerennym narodzie, w przeciwstawieniu do większości polskich wyborców, którzy w istocie są tej partii przeciwni
— wywodzi żona Sikorskiego.
Applebaum udaje, że nie rozumie albo faktycznie nie rozumie, iż demokratycznie wybrani politycy mają nieporównanie większy mandat do wpływania na społeczeństwa (lud) niż współcześni oligarchowie (przez nikogo nie wybierani) manipulujący setkami milionów ludzi poprzez wpływ na rynki finansowe, poprzez stymulowanie coraz bardziej oderwanej od potrzeb konsumpcji, poprzez wdrukowywanie poglądów umacniających ich niedemokratyczne panowanie (mają wszak do dyspozycji większość mediów), poprzez wykorzenianie z wartości, żeby łatwiej było tymi ludźmi sterować.
Ci ludzie i ich najemnicy oraz część klienteli są ową mityczna elitą. Niemający demokratycznego mandatu współcześni oligarchowie oraz ich ponadnarodowe organizacje nie są dla Applebaum żadnym problemem. Pewnie dlatego, że jest jednym z ich najemników, choć oczywiście swoją rolę uszlachetnia.
Pod koniec swoich wywodów Applebaum oskarża znienawidzonych przez siebie przywódców o militaryzm i dążenie do wojny, o marzenia o „oczyszczających możliwościach przemocy”.
Można usłyszeć odbicie tego pragnienia wojny w schizofrenicznym przemówieniu o ‘zachodniej cywilizacji’, wygłoszonym przez Trumpa w czasie jego lipcowego pobytu w Warszawie; (…) ktoś wprowadził [do przemówienia] fragment opisujący powstanie warszawskie – straszliwą, wyniszczającą bitwę, którą mimo wykazania się wielkim męstwem Armia Krajowa przegrała. Trump oświadczył: ‘Ci bohaterowie przypominają nam, że Zachód uratowała krew patriotów; że każde pokolenie musi powstać i odegrać swoją rolę w jego obronie’. Każde pokolenie? To oznacza także nasze pokolenie. Przygotujcie broń, bo ci ludzie chcą, żebyście wy, wraz z waszymi dziećmi, krwawili i ginęli w imię odnowy cywilizacji.
Poświęcenie dla wspólnej sprawy i wobec śmiertelnego zagrożenia nazywa Applebaum żądzą krwi. Oznacza to, że Zachód powinien się od razu poddać każdemu napastnikowi, bo nic nie jest godne krwi. To przepis na idealnego niewolnika albo kolaboranta, przepis na zagładę Zachodu.
Applebaum uważa, że Zachodowi potrzeba nie odwagi oraz obrony wartości i osiągnięć naszej cywilizacji, lecz makronizacji.
To Francuzi być może zrobili pierwszy krok w dłuższej walce przeciw fałszywym rewolucjom, głosując na Emmanuela Macrona, pierwszego poważniejszego polityka europejskiego, który głosił konieczność zdecydowanego odrodzenia liberalizmu.
Brzmi to komicznie, gdy zważyć, że Macron okazuje się politykiem na wskroś niepoważnym, żyjącym mitami i infantylnymi wyobrażeniami o funkcjonowaniu państw, narodów i międzynarodowych organizacji. Makronizacja Zachodu to jego pewny upadek, a nie odrodzenie. To wizja miękkiego bolszewizmu, który nie siłami Armii Czerwonej lecz kolejnymi decyzjami sądów i trybunałów, sankcjonujących dyktaturę różnych mniejszości, rozmontowuje zachodnią cywilizację. Przejściowo uczyni to z niej liberalny raj na ziemi (a właściwie libertyński), ale szybko zostanie on podbity przez tych, którzy mają gdzieś wzniosłe hasła i demokratyczne wycie do Księżyca. Kto tu jest więc neobolszewikiem?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W Polsce Prawo i Sprawiedliwość podzieliło swoich rodaków na ‘prawdziwych Polaków’ i na ‘gorszy sort’. Trump mówi o ‘prawdziwych’ Amerykanach w przeciwieństwie do ‘elity’. (…) W swoim mrocznym, nihilistycznym wystąpieniu inauguracyjnym (…) prezydent [Trump] oznajmił, że ‘przenosi władzę z Waszyngtonu i zwraca ją wam, ludowi’. Ta nieamerykańska koncepcja ‘ludu’ ma w sobie coś więcej niż przelotne podobieństwo do dyktatury proletariatu, siły, która zgodnie z naukowym marksizmem miała rządzić światem. Bardzo też przypomina to, co Le Pen ma na myśli, kiedy mówi o ‘narodzie’ w przeciwieństwie do ‘globalnej elity’, albo to, co ma na myśli PiS, kiedy mówi o ‘suwerenie’, suwerennym narodzie, w przeciwstawieniu do większości polskich wyborców, którzy w istocie są tej partii przeciwni
— wywodzi żona Sikorskiego.
Applebaum udaje, że nie rozumie albo faktycznie nie rozumie, iż demokratycznie wybrani politycy mają nieporównanie większy mandat do wpływania na społeczeństwa (lud) niż współcześni oligarchowie (przez nikogo nie wybierani) manipulujący setkami milionów ludzi poprzez wpływ na rynki finansowe, poprzez stymulowanie coraz bardziej oderwanej od potrzeb konsumpcji, poprzez wdrukowywanie poglądów umacniających ich niedemokratyczne panowanie (mają wszak do dyspozycji większość mediów), poprzez wykorzenianie z wartości, żeby łatwiej było tymi ludźmi sterować.
Ci ludzie i ich najemnicy oraz część klienteli są ową mityczna elitą. Niemający demokratycznego mandatu współcześni oligarchowie oraz ich ponadnarodowe organizacje nie są dla Applebaum żadnym problemem. Pewnie dlatego, że jest jednym z ich najemników, choć oczywiście swoją rolę uszlachetnia.
Pod koniec swoich wywodów Applebaum oskarża znienawidzonych przez siebie przywódców o militaryzm i dążenie do wojny, o marzenia o „oczyszczających możliwościach przemocy”.
Można usłyszeć odbicie tego pragnienia wojny w schizofrenicznym przemówieniu o ‘zachodniej cywilizacji’, wygłoszonym przez Trumpa w czasie jego lipcowego pobytu w Warszawie; (…) ktoś wprowadził [do przemówienia] fragment opisujący powstanie warszawskie – straszliwą, wyniszczającą bitwę, którą mimo wykazania się wielkim męstwem Armia Krajowa przegrała. Trump oświadczył: ‘Ci bohaterowie przypominają nam, że Zachód uratowała krew patriotów; że każde pokolenie musi powstać i odegrać swoją rolę w jego obronie’. Każde pokolenie? To oznacza także nasze pokolenie. Przygotujcie broń, bo ci ludzie chcą, żebyście wy, wraz z waszymi dziećmi, krwawili i ginęli w imię odnowy cywilizacji.
Poświęcenie dla wspólnej sprawy i wobec śmiertelnego zagrożenia nazywa Applebaum żądzą krwi. Oznacza to, że Zachód powinien się od razu poddać każdemu napastnikowi, bo nic nie jest godne krwi. To przepis na idealnego niewolnika albo kolaboranta, przepis na zagładę Zachodu.
Applebaum uważa, że Zachodowi potrzeba nie odwagi oraz obrony wartości i osiągnięć naszej cywilizacji, lecz makronizacji.
To Francuzi być może zrobili pierwszy krok w dłuższej walce przeciw fałszywym rewolucjom, głosując na Emmanuela Macrona, pierwszego poważniejszego polityka europejskiego, który głosił konieczność zdecydowanego odrodzenia liberalizmu.
Brzmi to komicznie, gdy zważyć, że Macron okazuje się politykiem na wskroś niepoważnym, żyjącym mitami i infantylnymi wyobrażeniami o funkcjonowaniu państw, narodów i międzynarodowych organizacji. Makronizacja Zachodu to jego pewny upadek, a nie odrodzenie. To wizja miękkiego bolszewizmu, który nie siłami Armii Czerwonej lecz kolejnymi decyzjami sądów i trybunałów, sankcjonujących dyktaturę różnych mniejszości, rozmontowuje zachodnią cywilizację. Przejściowo uczyni to z niej liberalny raj na ziemi (a właściwie libertyński), ale szybko zostanie on podbity przez tych, którzy mają gdzieś wzniosłe hasła i demokratyczne wycie do Księżyca. Kto tu jest więc neobolszewikiem?
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/366396-zona-sikorskiego-tropi-neobolszewikow-w-osobach-trumpa-orbana-i-kaczynskiego-bolszewickimi-metodami?strona=2