Jak działa mafia, by pozostać bezkarną? Np. „kupuje” sobie ludzi w organach ścigania. Płaci policjantom za przekazywanie informacji ze śledztw, za nicnierobienie, albo pilnowanie podwładnych, by nie zapędzali się zbyt daleko w ściganiu gangsterów.
Czy tak było w przypadku Amber Gold? To jedna z hipotez, którą bada komisja śledcza. Dzisiejsze przesłuchania dwojga byłych policjantów z Gdańska każą tę hipotezę badać jeszcze wnikliwiej.
Bo oto dowiedzieliśmy się, że przez 1,5 roku operacji „Bursztyn” prowadzonej od połowy 2010 r. przez panią Annę Fołtę-Nowicką nie zrobiła ona nic – KOMPLETNIE NIC – by zweryfikować jakiekolwiek informacje o przestępczym charakterze Amber Gold. Nadzorujący ją Maciej Zajda – naczelnik wydziału przestępczości gospodarczej w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gdańsku (!) - ani jej nie pilnował, ani nie zlecał wykonania jakichkolwiek czynności, a gdy po 1,5 roku pani Ania zdecydowała się sprawę zamknąć, przybił swój stempel na końcu wypełnionej niczym teczki.
To nie były nawet działania pozorowane. Trudno bowiem uznać za takowe zerknięcie do KRS, zerknięcie do internetu na strony piramidy finansowej i przejechanie się pod siedzibę firmy. Posłom nie udało się uzyskać odpowiedzi na pytanie: JAKIE działania operacyjne podjęła policjantka. Nic dziwnego, skoro jej nie udało się znaleźć po nich śladu w teczce operacyjnej sprawy „Bursztyn”, którą komisja jej okazała.
To były zdecydowanie najbardziej kompromitujące przesłuchania spośród wszystkich przeprowadzonych dotychczas przez komisję. Nie sposób było wysiedzieć spokojnie słuchając ludzi, którzy podobno zajmowali się pilnowaniem naszego bezpieczeństwa i ściganiem przestępców. Na te ich wszystkie „w tamtym czasie nie miałam informacji” aż krew się gotowała, bo przecież to oni byli od tych informacji zbierania! Nie wystąpili do żadnej instytucji o jakiekolwiek dokumenty, nie zastosowali żadnych środków kontroli operacyjnej, nie ustalili tożsamości poszkodowanych (którzy pisali o swoich krzywdach w internecie), a nawet nie połączyli faktów wielokrotnego skazania Marcina P. z jego prezesowaniem spółce, co przecież jest niezgodne z prawem. Dodajmy: mówimy o doświadczonych policjantach w teorii ścigających przestępców gospodarczych (Fołta-Nowicka doświadczenie zaczęła zdobywać już w latach 80. w SB).
Znajduję na to tylko jedno wytłumaczenie: ktoś powyżej dzisiejszych świadków wyświadczył tę przysługę układowi stojącemu za Amber Gold i przypilnował podległych sobie funkcjonariuszy, by nie kiwnęli palcem na etapie, na którym piramida dopiero się rozkręcała. Do zebrania od Polaków było wszak jeszcze wiele milionów…
Dzisiejsi świadkowie wszystko zrzucili na swoją nieporadność. Trochę im się nie dziwię – ewentualne zarzuty z art. 231 kk, czyli niedopełnienia obowiązków (a usłyszą takowe niemal na pewno) to lepsze wyjście niż narażenie się potężnej grupie, która miała w kieszeni co najmniej kilkanaście centralnych instytucji i jak dotychczas udaje jej się pilnować szczelności swoich żołnierzy.
Przy tej okazji chciałbym zadać kilka pytań ministrowi spraw wewnętrznych i administracji:
— Kto podsuwał mu do podpisu dokumenty będące odpowiedzią na wnioski komisji o policyjne materiały z komendy wojewódzkiej w Gdańsku?
— Dlaczego komisja musiała czekać na nie aż rok?!
— Dlaczego MSWiA początkowo nie wyrażało zgody na ujawnianie nazwisk tych pseudo-funkcjonariuszy?
— Kto w MSWiA bądź KGP kryje ludzi, którzy za swoją anty-działalność w KWP powinni siedzieć w więzieniu zamiast cieszyć się emeryturą bądź prowadzić działalność gospodarczą?
— Gdzie w podległych ministrowi strukturach zadekował się kret, który wciąż osłania patologiczny układ stojący za Amber Gold?
— Niekoniecznie oczekuję odpowiedzi publicznych. Ważne, żeby sam minister je ustalił i wyciągnął konsekwencje.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365951-tak-mafijny-uklad-trzymal-w-garsci-gdanska-policje-himalaje-kompromitacji-przed-komisja-amber-gold