Idźmy dalej. Rozbieżności między Pałacem Prezydenckim a Prawem i Sprawiedliwością dotyczą również pomysłu Andrzeja Dudy ws. skargi nadzwyczajnej przy Sądzie Najwyższym. Przedstawiciele Pałacu narzekają, że poprawki PiS zmierzały do tego, by okroić tę inicjatywę, co nie dałoby szansy głowie państwa na osiągnięcie sukcesu i twardego podkreślenia o ulepszeniu ustaw przygotowanych przez PiS w lipcu. Spory dotyczą też Izby Dyscyplinarnej i udziału „czynnika społecznego”.
No i wreszcie last, but not least - otwartym jest pytanie o głębokość resetu w Sądzie Najwyższym. Ze strony prezydenta Andrzeja Dudy nie ma jednoznacznej deklaracji w sprawie pozostawienia (lub nie) I prezes Małgorzaty Gersdorf, nie wiadomo też, jak wielu sędziów prezydent zdecyduje się pozostawić w składzie SN po ewentualnym odwołaniu po osiągnięciu wieku emerytalnego. Gdy zapytałem o to Pawła Muchę, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi: padły jednie lapidarne słowa o odpowiedzialności, którą Pałac bierze za kształt i skład SN. Zgodnie ze wspomnianą nieufnością, która pojawia się po obu stronach sporu, PiS w takie zapewnienia nie wierzy. I domaga się ich potwierdzenia w ustawowym zapewnieniu rozszerzenia składu SN do takiej liczby osób, która dałaby gwarancję głębokości zmian nawet w przypadku, gdyby prezydent chciał zmniejszyć wymiar personalnego resetu.
Jak państwo widzą, choć do głównych intencji i pomysłów Pałac i PiS mają wspólne zdanie, to wiele szczegółów (czasem fundamentalnych - jak w przypadku KRS) pozostaje kwestią otwartą. Rozmów nie ułatwia brak zaufania i po stronie PiS, i Pałacu. Wreszcie sytuację utrudnia chęć wizerunkowego ogrania drugiej strony, niedotrzymywanie umów (czasem bardzo małych, ale symbolicznych) i prób zagrań poniżej pasa. Wszystko to ciąży na rozmowach i negocjacjach, choć śmiem zaryzykować stwierdzenie, że są to problemy do pokonania: zarówno po stronie PiS, jak i prezydenta. Jeśli dyskusje Piotrowicza i Muchy będą zmierzać ku pozytywnemu finałowi, na spotkanie zostaną umówieni prezydent Duda i prezes Kaczyński, by wspólnie ogłosić zakończenie rozmów i ich finalizację. Wtedy projekt trafi do parlamentu - możliwe, że dojdzie do tego jeszcze w tym roku. No chyba, że kruche porozumienie rozsypie się jak domek z kart. To wciąż scenariusz realny.
Na koniec uwaga natury bardziej ogólnej: te kilka tygodni przeciągania liny w sprawie (niejawnych) poprawek PiS i Pałacu Prezydenckiego spokojnie wystarczyłyby do przeprowadzenia szerokich, pełnych konsultacji społecznych. Mamy ostatnio na stole projekt ustawy dot. jawności życia publicznego. Szkoda, że sprawa tak istotna jak wypracowanie projektów ustaw dot. SN i KRS odbywa się w atmosferze tajemniczości i półcieniu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Idźmy dalej. Rozbieżności między Pałacem Prezydenckim a Prawem i Sprawiedliwością dotyczą również pomysłu Andrzeja Dudy ws. skargi nadzwyczajnej przy Sądzie Najwyższym. Przedstawiciele Pałacu narzekają, że poprawki PiS zmierzały do tego, by okroić tę inicjatywę, co nie dałoby szansy głowie państwa na osiągnięcie sukcesu i twardego podkreślenia o ulepszeniu ustaw przygotowanych przez PiS w lipcu. Spory dotyczą też Izby Dyscyplinarnej i udziału „czynnika społecznego”.
No i wreszcie last, but not least - otwartym jest pytanie o głębokość resetu w Sądzie Najwyższym. Ze strony prezydenta Andrzeja Dudy nie ma jednoznacznej deklaracji w sprawie pozostawienia (lub nie) I prezes Małgorzaty Gersdorf, nie wiadomo też, jak wielu sędziów prezydent zdecyduje się pozostawić w składzie SN po ewentualnym odwołaniu po osiągnięciu wieku emerytalnego. Gdy zapytałem o to Pawła Muchę, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi: padły jednie lapidarne słowa o odpowiedzialności, którą Pałac bierze za kształt i skład SN. Zgodnie ze wspomnianą nieufnością, która pojawia się po obu stronach sporu, PiS w takie zapewnienia nie wierzy. I domaga się ich potwierdzenia w ustawowym zapewnieniu rozszerzenia składu SN do takiej liczby osób, która dałaby gwarancję głębokości zmian nawet w przypadku, gdyby prezydent chciał zmniejszyć wymiar personalnego resetu.
Jak państwo widzą, choć do głównych intencji i pomysłów Pałac i PiS mają wspólne zdanie, to wiele szczegółów (czasem fundamentalnych - jak w przypadku KRS) pozostaje kwestią otwartą. Rozmów nie ułatwia brak zaufania i po stronie PiS, i Pałacu. Wreszcie sytuację utrudnia chęć wizerunkowego ogrania drugiej strony, niedotrzymywanie umów (czasem bardzo małych, ale symbolicznych) i prób zagrań poniżej pasa. Wszystko to ciąży na rozmowach i negocjacjach, choć śmiem zaryzykować stwierdzenie, że są to problemy do pokonania: zarówno po stronie PiS, jak i prezydenta. Jeśli dyskusje Piotrowicza i Muchy będą zmierzać ku pozytywnemu finałowi, na spotkanie zostaną umówieni prezydent Duda i prezes Kaczyński, by wspólnie ogłosić zakończenie rozmów i ich finalizację. Wtedy projekt trafi do parlamentu - możliwe, że dojdzie do tego jeszcze w tym roku. No chyba, że kruche porozumienie rozsypie się jak domek z kart. To wciąż scenariusz realny.
Na koniec uwaga natury bardziej ogólnej: te kilka tygodni przeciągania liny w sprawie (niejawnych) poprawek PiS i Pałacu Prezydenckiego spokojnie wystarczyłyby do przeprowadzenia szerokich, pełnych konsultacji społecznych. Mamy ostatnio na stole projekt ustawy dot. jawności życia publicznego. Szkoda, że sprawa tak istotna jak wypracowanie projektów ustaw dot. SN i KRS odbywa się w atmosferze tajemniczości i półcieniu.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365866-o-co-chodzi-palacowi-ws-reformy-sadow-odslaniamy-kulisy-rozmow-na-czym-polega-klincz-i-czy-na-horyzoncie-jest-porozumienie-z-pis?strona=2