Ostatnie dwa lata pokazały, że nie działa na Polaków ta sama narracja co w latach 2005-07. Histeria o końcu demokracji, trójpodziału władzy i utraty zaufania świata jest kontr skuteczna. Paradoksalnie po przystąpieniu do Unii Europejskiej, rosnących problemach z imigracją i terroryzmem prysł mit zachodu i nieomylności zachodnich polityków. O tym napiszę szerzej kiedy indziej. Na masy niezmiennie działa jednak arogancja, buta i nadużywanie przywilejów przez władzę. Mówiąc prosto i dobitnie- dopóki ludzie PiS nie zaczną kraść albo nie będzie katastrofy gospodarczej, nic poparciu dla ekipy rządzącej nie zmieni.
Ja mam kontakt z prostymi, ciężko pracującymi ludźmi z prowincji, którzy wiedzę o polityce czerpią z głównych serwisów informacyjnych. Nie zanurzają się w publicystyczne dywagacje, nie analizują niuansów politycznych decyzji. Nie mają na to czasu, ani chęci. Oni narzekać na PiS zaczęli przez bezczelność tzw. Misiewiczów. Reagują żywo na doniesienia o kosztach podróży samolotowych posłów i zarobkach ludzi władzy w spółkach skarbu państwa.
Ci sami ludzie, którzy machną ręką na kontrowersje związane z Trybunałem Konstytucyjnych, nie wybaczają doniesień o aferach o podłożu finansowym. „A panie drogi ci sędziowie to skorumpowani i tak wszyscy! Dobrze, że Kaczor ich przestraszy i po dupie da im”- słyszałem nie raz od tego samego człowieka, który klął na Kaczyńskiego za „tolerowanie tego gówniarza Misiewicza”. Jednym zdaniem- ośmiorniczki powalą w Polsce każdego. Dopóki wychodzą informacje o skandalicznych nieprawidłowościach reprywatyzacyjnych, dopóty PO nie może marzyć o odbiciu elektoratu PiS-owi. Dlaczego? Bo w grę chodzi czysta kasa. Kradzież jawna i bezczelna. Dotykająca zwykłych Warszawiaków. Okradanych przez elity. Podobnie jest z Amber Gold. Takie afery przykryją każdą narrację o niszczeniu „ustroju” wymyślonego przez Monteskiusza.
Zarówno liberalni jak i konserwatywni intelektualiści zapominają, że dla mas najważniejsze są dobra materialne i dobro ich najbliższych. Dopóki pieniądze są w portfelu, władza nie przeszkadza w prozaicznych życiowych czynnościach i nie irytuje tym, że za dużo kradnie, lud na ulice nie wyjdzie. To jest tak proste właśnie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ostatnie dwa lata pokazały, że nie działa na Polaków ta sama narracja co w latach 2005-07. Histeria o końcu demokracji, trójpodziału władzy i utraty zaufania świata jest kontr skuteczna. Paradoksalnie po przystąpieniu do Unii Europejskiej, rosnących problemach z imigracją i terroryzmem prysł mit zachodu i nieomylności zachodnich polityków. O tym napiszę szerzej kiedy indziej. Na masy niezmiennie działa jednak arogancja, buta i nadużywanie przywilejów przez władzę. Mówiąc prosto i dobitnie- dopóki ludzie PiS nie zaczną kraść albo nie będzie katastrofy gospodarczej, nic poparciu dla ekipy rządzącej nie zmieni.
Ja mam kontakt z prostymi, ciężko pracującymi ludźmi z prowincji, którzy wiedzę o polityce czerpią z głównych serwisów informacyjnych. Nie zanurzają się w publicystyczne dywagacje, nie analizują niuansów politycznych decyzji. Nie mają na to czasu, ani chęci. Oni narzekać na PiS zaczęli przez bezczelność tzw. Misiewiczów. Reagują żywo na doniesienia o kosztach podróży samolotowych posłów i zarobkach ludzi władzy w spółkach skarbu państwa.
Ci sami ludzie, którzy machną ręką na kontrowersje związane z Trybunałem Konstytucyjnych, nie wybaczają doniesień o aferach o podłożu finansowym. „A panie drogi ci sędziowie to skorumpowani i tak wszyscy! Dobrze, że Kaczor ich przestraszy i po dupie da im”- słyszałem nie raz od tego samego człowieka, który klął na Kaczyńskiego za „tolerowanie tego gówniarza Misiewicza”. Jednym zdaniem- ośmiorniczki powalą w Polsce każdego. Dopóki wychodzą informacje o skandalicznych nieprawidłowościach reprywatyzacyjnych, dopóty PO nie może marzyć o odbiciu elektoratu PiS-owi. Dlaczego? Bo w grę chodzi czysta kasa. Kradzież jawna i bezczelna. Dotykająca zwykłych Warszawiaków. Okradanych przez elity. Podobnie jest z Amber Gold. Takie afery przykryją każdą narrację o niszczeniu „ustroju” wymyślonego przez Monteskiusza.
Zarówno liberalni jak i konserwatywni intelektualiści zapominają, że dla mas najważniejsze są dobra materialne i dobro ich najbliższych. Dopóki pieniądze są w portfelu, władza nie przeszkadza w prozaicznych życiowych czynnościach i nie irytuje tym, że za dużo kradnie, lud na ulice nie wyjdzie. To jest tak proste właśnie.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365828-meczennicy-nic-nie-zmienia-lud-na-ulice-nie-wyjdzie-dopoki-ludzie-pis-nie-beda-arogancko-krasc?strona=2