Ach, te doniesienia „Newsweeka” z życia Prawa i Sprawiedliwości. Tyleż doniesienia co przełożone na papier notatki, dyktowane przez konkretnych polityków załatwiających tą drogą swoje interesy. Lista dyktujących nie jest długa i obejmuje dwa nazwiska. W kuluarach trwa dyskusja, czy donoszą obaj, czy też tylko jeden, a drugi jest krzywdzony zarzutem niesłusznie.
Wolny kraj, jest sprawą liderów Prawa i Sprawiedliwości, że pozwalają na takie numery. Widocznie ta potrawa, sporządzona z wymysłów, plotek, wyssanych z palca teorii i zwykłych intryg, jest komuś do czegoś potrzebna.
Ale te doniesienia zawsze jakoś przynoszą prawicy pecha. Oznaczają bowiem uaktywnienie się i powrót do gry tych polityków, którzy dobro całego obozu prawicy mają za rzecz śmieszną. Często służy to po prostu zamaskowaniu własnych celów, tak jak przed wielką frondą w strasznym roku 2010-ym, gdy to właśnie w „Newsweeku” dopatrywano się nikczemnych planów i dążenia do rozłamu we wszystkich środowiskach - z wyjątkiem tych grup, które naprawdę takie plany miały, i później je zresztą zrealizowały.
Teraz w „Newsweeku” kolejna operacja i kolejne dyktando. Nie zajmowałbym się nim, gdyby nie próba wplątania i naszej redakcji w tę grę. Michał Krzymowski twierdzi bowiem:
Ziobro, który jest jej [czyli pani premier] głównym sojusznikiem, uruchomił braci Karnowskich. Ich media, czyli portal wPolityce.pl i tygodnik „Sieci Prawdy”, bardzo lobbują za panią premier. Skrupulatnie odnotowują wszystkie głosy w jej obronie, podkreślają zaufanie Polaków, budują atmosferę - zauważa polityki z otoczenia szefa PiS.
Rzecz w sumie zabawna, ponieważ każdy, kto obserwuje nasz portal czy tygodnik, musi przyznać, że ta linia - czyli dostrzeganie sukcesów obozu dobrej zmiany i docenianie roli pani premier dla stabilności i powodzenia całej konstrukcji - jest stała od mniej więcej dwóch lat. Pomijając oczywiście fakt, że nas się nie da „uruchomić”, tak jak - widzimy to i teraz, i przy każdym zakręcie na prawicy - uruchamia się „Newsweek”.
Autor skrupulatnie pomija też fakt, że to na łamach „Sieci” ukazało się pierwsze doniesienie o możliwej wymianie premiera (w rubryce Mazurek/Zalewski), a każdy z naszych autorów pisze to, co uważa za stosowne. Bo media prawicowe - na tle kreślonych wzdłuż ideologicznej linijki mediów lewicowych - są arcypluralistyczne.
Do „Newsweeka” nie mam pretensji, bo wiemy, że zrobią wszystko, by prawicy zaszkodzić. Niepokój budzi przede wszystkim powrót do tego rodzaju komunikacji (a więc i pewnie również stylu uprawiania polityki), który prawicy zawsze przynosił nieszczęścia. Niezależnie od tego, jaką decyzję w sprawie premierostwa podejmie Jarosław Kaczyński (lider PiS ma prawo do przeprowadzenia każdej zmiany, co nie oznacza, że nie będziemy wyrażali swojej opinii), to zły prognostyk. Oznacza bowiem, że bolesna lekcja znów poszła w las. Oznacza także, że znów pisane są złe scenariusze, które poprzedzić ma długi rząd klocków domina.
W każdym razie zapachniało przeszłością. Właśnie rokiem 2010-ym i późniejszymi, tak trudnymi dla prawicy latami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365787-zapachnialo-przeszloscia-konkretnie-rokiem-2010-ym-i-pozniejszymi-tak-trudnymi-dla-prawicy-latami