Historia opisana na łamach „Sieci” przez Marka Pyzę i Marcina Wikłę powinna wstrząsnąć polską debatą publiczną. Waldemar Pawlak, były wicepremier i minister gospodarki powinien gęsto tłumaczyć się na konferencji prasowej, a w telewizjach powinni brylować eksperci od spraw energetycznych i negocjacji z Rosją. Po szczegóły odsyłam do tygodnika i publikacji naszego portalu. Sam skupię się na nieco pobocznym wątku tej mrocznej historii; wątku, który jednak podwójnie podważa wiarygodność Pawlaka i ekipy spod znaku zielonej koniczynki.
Chodzi o prosty, ale ciekawy fakt - negatywne zdanie o Pawlaku i jego zapleczu (w kontekście polityki energetycznej) mieli nawet (niektórzy) ludzie Platformy Obywatelskiej. Przykłady można mnożyć, przytoczmy najważniejsze z nich. O tym, jak wyglądają lobbing i brudna gra Rosjan wokół tematów okołoenergetycznych mieliśmy okazję się przekonać wokół zabiegów dotyczących przejęcia Azotów.
To niedługo po tej sprawie stanowisko stracił Mikołaj Budzanowski, minister skarbu, który twardo bronił Azotów przed rosyjskimi mackami i wpływami. W tle była też historia memorandum dot. budowy drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa i krytycznego zdania Budzanowskiego na temat kontraktu jamalskiego. Pytany o przyczyny swojej dymisji Budzanowski mówił portalowi Onet.pl:
Raport, który został opublikowany w tej sprawie, dowodzi bezdyskusyjnie i jasno, że nie zostałem poinformowany o podpisaniu memorandum, a wcześniej dwukrotnie mówiłem, że jestem temu przeciwny. Inny członek rządu wiedział o tym, ale nie poinformował o tym ani premiera, ani mnie.
„Inny członek rządu, który wiedział, ale nie powiedział” to Janusz Piechociński, ówczesny wicepremier, prezes PSL i minister gospodarki. Budzanowski szedł zresztą dalej, niemal jasno wskazując na środowisko, które blokowało dobre projekty energetyczne i grało na Moskwę.
Oddajmy głos jeszcze raz Budzanowskiemu, który tak kreślił kulisy swojego odwołania:
Budzanowski: To już musi pozostać pomiędzy mną a premierem. Ale długo rozmawialiśmy… o zaufaniu. Również wokół osób wówczas związanych z rządem.
Onet: Wówczas? Czyli osoby, których zaufanie podważono, nie są już blisko rządu?
Budzanowski: Część już nie jest.
Onet: Został Janusz Piechociński?
Budzanowski: Więcej nie mogę powiedzieć.
Onet: Ale nie może pan powiedzieć, bo trzyma pana dane słowo czy coś innego?
Budzanowski: Nie. To są rozmowy, które nie były podsłuchiwane (śmiech).
I jeszcze jeden fragment z Budzanowskiego:
Powstało wiele szkodliwych projektów, które nie służą Polsce: gazowy kontrakt jamalski oraz gazociąg jamalski. Kolejnym miała być Pieremyczka, przejęcie Azotów, czy uruchomiona prywatyzacja rafinerii Lotos. Wszystkie trzy projekty zablokowałem za mojej kadencji. Żaden z nich nie służył bezpieczeństwu państwa, stanowił poważne zagrożenie.
Przedziwna historia negocjacji wokół mostu energetycznego opisana przez „Sieci” potwierdzałaby tę intuicję. Oto negocjujący niemal na własną rękę Pawlak robi, co chce i w ostatniej chwili jego intencje blokują Jacek Cichocki i Radosław Sikorski. Mikołaj Budzanowski pytany o sprawę przez „Sieci” odpowiada:
Polska przez wiele lat była obiektem bardzo zmasowanego lobbingu rosyjskiego w pewnych środowiskach politycznych, doktrynalnie związanych – świadomie czy nieświadomie – ze Wschodem. Z pewną łatwością już od lat 90. podejmowało ono wątpliwe decyzje dotyczące naszego bezpieczeństwa energetycznego.
Były minister skarbu nie ukrywa, że PSL „nie pomogło” w otwarciu połączenia norweskiego, a następnie dążyło do oddalenia w czasie budowy terminalu LNG.
W Świnoujściu było to od początku ewidentnie wyczuwalne: zastanówmy się, przemyślmy, zróbmy to później. Gdy się w projektach biznesowych o tak znaczącym kalibrze zaczyna mówić takim językiem, to wiadomo, że intencja jest zupełnie inna. I całe to późniejsze przekonywanie do elektrowni w obwodzie kaliningradzkim, że ona już powstaje, że będziemy mieli tanią energię, zawsze wychodziło z tego samego środowiska
— podkreśla Budzanowski.
Mało? Idźmy dalej. Jak przypominają Pyza i Wikło, gdy Maciej Woźniak (obecnie wiceszef PGNiG), główny doradca premiera ds. bezpieczeństwa energetycznego, przestrzegał, że przy podpisaniu umowy na tak dużą ilość gazu nie będziemy mieli gdzie pomieścić surowca z Norwegii (z planowanego połączenia Baltic Pipe), minister gospodarki mydlił oczy szefowi rządu planami budowy elektrowni gazowych.
Również Woźniak w listopadzie 2009 r. ostro zareagował na entuzjastyczne oświadczenie Jolanty Strzelec-Łobodzińskiej, przewodniczącej delegacji negocjacyjnej, gdy ta blisko rok przed podpisaniem stwierdziła, że „mamy wynegocjowaną umowę”. Zorganizował spotkanie z przedstawicielami PGNiG, Ministerstwa Gospodarki i wiceministrem skarbu Mikołajem Budzanowskim. Ten ostatni ostro zakwestionował fakt jakichkolwiek negocjacji z Rosjanami, wskazując, że nigdy nawet nie podjęto rozmów o formule cenowej. Notatka Woźniaka z tego spotkania trafiła do Waldemara Pawlaka, Aleksandra Grada (ministra skarbu) i Donalda Tuska. To wtedy Pawlak w jednym z wywiadów nazwał Woźniaka sabotażystą. Wicepremierowi włos z głowy nie spadł, a doradca został odsunięty od negocjacji. Miał usłyszeć od wysokiego rangą urzędnika KPRM, by „zszedł Waldemarowi z drogi”.
Ekipa rządząca tworzona przez Platformę Obywatelską była bardzo często dziurawa, niekompetentna, naszpikowana ludźmi nieprzygotowanymi lub wprost o złej woli. Ale w jej ramach funkcjonowały także osoby o intuicji propaństwowej, na przynajmniej elementarnym, fundamentalnym poziomie. Tak było z Budzanowskim, tak w pewnej mierze było z Jackiem Cichockim, o Macieju Woźniaku nawet nie wspominając, bo to bardzo pozytywna postać, na szczęście zaadaptowana również przez dzisiejszą ekipę rządzącą. Jeszcze kilka nazwisk by się znalazło. Żadna z tych osób nie ma złudzeń co do intencji i polityki prowadzonej przez działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Oczywiście, można i trzeba pytać - dlaczego wszyscy ci politycy milczeli (oficjalnie, publicznie), jeśli chodzi o trudność koalicji z PSL. Dlaczego Donald Tusk i ekipa PO wybrała wygodny romans z ludowcami zamiast prawdy o tym, jak wygląda polityka przez wielkie P. O to, dlaczego nie rzucili papierami, tylko wspierali - choćby milczeniem - taką, a nie inną strategię rządu PO. Niezależnie od tego, jaka padłaby odpowiedź na te pytania, Pawlak i jego zieloni przyjaciele nie prezentują się przesadnie pozytywnie. Delikatnie mówiąc.
Waldemar Pawlak pojawia się często w programach publicystycznych, analizując dzisiejszą politykę z perspektywy kogoś z zewnątrz, chłodnego komentatora, który rzuca barwnymi opiniami. Czas z tym skończyć. Czas, by Pawlak zapraszany do telewizyjnego studia musiał tłumaczyć się ze swoich ruchów w ramach umowy jamalskiej czy mostu energetycznego. By musiał opowiedzieć o konkretach swoich kontaktów z Rosjanami i tego, jak informował o tych relacjach swoich przełożonych i kolegów z rządu. Czas przestać patrzeć na Waldemara Pawlaka jako sympatycznego strażaka, znanego z piosenki Kazika „Panie Waldku”. Nieczyste gry z Moskwą wokół polityki energetycznej, jednej z kluczowych działek polskiej racji stanu, to sprawa, której wyjaśnienie będzie jednym z kluczowych przykładów na skuteczność działań obecnej prokuratury. A dzisiejsza ponadpartyjna zgoda co do dywersyfikacji źródeł energii powinna być czymś, na co trzeba chuchać i dmuchać; tak jak i trzymać kciuki za ekipę Piotra Naimskiego czy Piotra Woźniaka. Nigdy więcej powrotu do wesołej polityki oddawania energetyki ludziom, którzy mieli przynajmniej zastanawiające motywacje swojej aktywności. Motywacje, z których powinni gęsto się dziś tłumaczyć.
PS. Fragment artykułu „Sieci”:
Dotarliśmy także do roboczej wersji tego dokumentu. Dowiadujemy się z niego nieco więcej. Do ostatecznej wersji nie wpisano np. rozmowy o tym, że skoro Pawlak tak bardzo prze do podpisania niedorzecznie długiej umowy, to Rosjanie będą chcieli zapewnić mu piarową osłonę. Minister Szmatko „w ramach budowy nowych pozytywnych relacji zasugerował możliwość pomocy w takim przedstawieniu nowego kontraktu, aby polska strona została uznana przez media jako wyraźny zwycięzca”. Każdy z rozmówców czuł, że to, co proponuje polski wicepremier, będzie wymagało karkołomnego tłumaczenia.
Piarowa, medialna osłona? Od Rosjan? Przedstawiająca rząd Tuska i Pawlaka jako zwycięzcę negocjacji i kontraktów? Czy czegoś Państwu to nie przypomina…?
-
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać najnowszy numer tygodnika „Sieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365689-nawet-niektorzy-ludzie-po-nie-mieli-zludzen-co-do-pawlaka-i-jego-zielonych-ludzikow-ws-energetyki-przyklad-budzanowskiego-pokazuje-to-dobitnie