Ten scenariusz dobrze znamy. Mocne zarzuty - oparte na wielu dokumentach – i doniesienia o prokuratorskim śledztwie z najpoważniejszego dla polityka artykułu kodeksu karnego. W odpowiedzi – odwracanie kota ogonem i kuriozalne zrzucanie winy na poprzedników. Reakcja Waldemara Pawlaka i jego kolegów z PSL jest marniutka. Ale jaka może być, skoro na stole leżą materiały takiego kalibru?
Artykuł w tygodniku „Sieci”, który napisaliśmy z Marcinem Wikłą to publikacja wyjątkowo problematyczna dla byłego wicepremiera.
1) Ujawniliśmy kolejne dokumenty dowodzące, że w gazowych „negocjacjach” z Rosją Waldemar Pawlak był skłonny iść na wszelkie ustępstwa, kosztem polskich interesów:
Były wicepremier chciał przedłużenia kontraktu jamalskiego aż do 2037 r. Trudno w to uwierzyć, ale dbał o interes rosyjski w tej kwestii lepiej niż sami Rosjanie. „Odnosząc się do propozycji W. Pawlaka na temat przedłużenia kontraktu do 2037 r., zarówno A. Sheykin i S. Szmatko wyrazili wątpliwości co do potrzeby konstrukcji takich zapisów” – to szokujący cytat z oficjalnego „Sprawozdania ze spotkania w rosyjskim Ministerstwie Energetyki w dniu 07.10.2009”. W dalszej części czytamy, że Pawlak przekonał Rosjan swoją „jednoznaczną postawą”.
Dotarliśmy także do roboczej wersji tego dokumentu. Dowiadujemy się z niego nieco więcej. Do ostatecznej wersji nie wpisano np. rozmowy o tym, że skoro Pawlak tak bardzo prze do podpisania niedorzecznie długiej umowy, to Rosjanie będą chcieli zapewnić mu piarową osłonę. Minister Szmatko „w ramach budowy nowych pozytywnych relacji zasugerował możliwość pomocy w takim przedstawieniu nowego kontraktu, aby polska strona została uznana przez media jako wyraźny zwycięzca”. Każdy z rozmówców czuł, że to, co proponuje polski wicepremier, będzie wymagało karkołomnego tłumaczenia.
2) Pojawia się nowy wątek – chęci wejścia z Rosją w projekt budowy elektrowni atomowej w Obwodzie Kaliningradzkim, wbrew podstawowym założeniom bezpieczeństwa energetycznego Polski i państw bałtyckich.
”Po obradach wziął go na bok postawny mężczyzna, Dangiras Mikalajunas, i zapytał: >>Czy ty jesteś od Waldemara?<<. Chłopak pomyślał, że skoro reprezentuje resort gospodarki, to wypada potwierdzić. >>No to chodź<< – padła nie tyle zaproszenie, ile polecenie. Nasz człowiek się spocił, ale nie wypadało odmówić – w końcu był na oficjalnych rozmowach międzyrządowych. Wyszli z budynku i wsiedli do czekającej limuzyny. Pojechali do restauracji naprzeciwko polskiej ambasady. Mikalajunas zaprowadził go do VIP roomu z kominkiem, w którym czekały dwa fotele. Zapytał, czy pali, poczęstował cygarem i whisky. Od razu przeszedł do rzeczy: >>Wiem, że nie masz w tej sprawie zupełnie nic do powiedzenia, więc weź kartkę, notuj, dasz to Waldemarowi<<. Nie traktował go jak partnera, raczej jak gońca. Urzędnik sporządził więc niejawny dokument i przekazał wicepremierowi Pawlakowi. Notatka dotyczyła zainteresowania Rosjan budową połączenia elektroenergetycznego z Polską i projektem elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim”
— tak się zaczyna ten długi i kręty wątek – po jego szczegóły odsyłam do „Sieci”.
3) Pojawia się wreszcie informacja, że prokuratura wszczęła śledztwo „w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w 2010 r., w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez ówczesnego wicepremiera i ministra gospodarki oraz innych funkcjonariuszy publicznych w związku z negocjowaniem i podpisaniem niekorzystnej dla Polski oraz sprzecznej z prawem Unii Europejskiej umowy międzynarodowej o dostawach rosyjskiego gazu do Polski i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego”
– a zatem sprawa łapówki.
Jak reaguje na to Waldemar Pawlak? Według niego w latach 2008-2010 dla polskiej energetyki za jego sprawą wydarzyło się samo dobro. A w ramach obrony atakuje rząd Prawa i Sprawiedliwości za decyzje energetyczne podjęte w 2006 r. To argument obłudny, bo – poza politykami PSL – każdy człowiek orientujący się w sprawach gazowych wie, na czym polegały różnice w rozmowach z Rosjanami w 2006 i 2009 r. A jeśli ktoś nie wie, odsyłam do tekstu Janusza Kowalskiego:
Pawlak ani słowem nie odnosi się do tego, co napisaliśmy. Na Facebooku pisze o „szeroko zakrojonej akcji reklamowej jednego z tygodników”, która ma „ma zakłamać fakty i odwrócić uwagę od odpowiedzialnych za decyzje i zaniedbania w 2006 roku”. Tyle że to sam Pawlak zakłamuje fakty i odwraca uwagę od własnych grzechów.
Stojący dziś na czele PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, jeszcze zanim miał okazję przeczytać nasz artykuł (!), postanowił nas opluć następującymi słowy:
Kłamców i oszczerców nie brakuje. Spotykał się z tym kłamstwem Wincenty Witos przez lata swojej działalności. Taka jest rzeczywistość, że łatwiej czasem uwierzyć tym, którzy potrafią głośno krzyczeć, ale nie mają żadnych dowodów na to. (…) Naprawdę Waldemar Pawlak odegrał bardzo ważną rolę w przyłączeniu Polski do UE. Jest patriotą i między bajki można włożyć takie publikacje.
Szanowny Panie Kosiniaku-Kamyszu, Witosem proszę Pawlaka nie zasłaniać, bo szarga Pan jego pamięć. Między bajki można zaś włożyć tezy o patriotyzmie Pańskiego kolegi, byłego szefa PSL. A dowody, owszem, mamy. Pisaliśmy o nich w sierpniu, piszemy i w tym tygodniu. To lekko licząc kilkanaście dokumentów, wytworzonych w dużej mierze przez kierowany przez Pawlaka resort. Każdy z nich jest dla Pawlaka potwornie niewygodny. Znamy też relacje świadków tych wszystkich wydarzeń, gotowych do zeznań w prokuraturze.
Prawda jest bardzo bolesna – wicepremier polskiego rządu chciał dla Rosji więcej niż ona sama chciała dla siebie. Był gotowy poświęcić nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo naszych sojuszników z regionu. Za jaką cenę? To już ustali prokuratura.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365678-czlowiek-moskwy-odwraca-kota-ogonem-ale-prawda-jest-bolesna-wicepremier-rzadu-rp-chcial-dla-rosji-wiecej-niz-ona-sama-chciala-dla-siebie