Program zaprezentowany przez Schetynę na konwencji w Łodzi to najniebezpieczniejszy scenariusz dla Polski po roku 1989 – pisze w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” publicysta Stanisław Janecki.
W swoim artykule doświadczony komentator polityczny rozbiera na czynniki pierwsze postulaty zaprezentowane na ostatniej konwencji Platformy Obywatelskiej.
Program Platformy Obywatelskiej zaprezentowany 21 października („Samorządna Polska”) rzeczywiście różni się od poprzednich. I rzeczywiście mało w nim było jałowego pomstowania na Prawo i Sprawiedliwość. Tyle że ta w zamierzeniu optymistyczna wizja rozwoju Polski w rzeczywistości jest chyba najśmielszym w III RP programem demontażu, a wręcz likwidacji polskiego państwa. Czymś w rodzaju oddolnego rozbioru Polski. Piątego z kolei rozbioru (czwartym było rozgrabienie II RP przez Rzeszę Niemiecką i Związek Sowiecki w 1939 r.). Oczywiście ten demontaż jest ubrany w piękne słowa. Grzegorz Schetyna mówił: „Uważamy, że mieszkańcy poszczególnych regionów najlepiej znają swoje lokalne problemy i sami potrafią je rozwiązywać. Uważamy, że będą lepiej zarządzać swoimi małymi ojczyznami niż partyjni urzędnicy. Dlatego opowiadamy się za maksymalnym wzmocnieniem samorządów”. A wszystko dlatego, że „partia, która jest obecnie u władzy […] buduje państwo scentralizowane i etatystyczne, w którym najważniejsze decyzje zapadają w Warszawie”. Realizacja wizji PO i Grzegorza Schetyny sprawiłaby, że najważniejsze decyzje zapadałyby w Brukseli, Berlinie i Paryżu oraz w regionach-landach. A polskie państwo nie byłoby do niczego potrzebne, przynajmniej jednolite państwo polskie. Wystarczyłaby luźna federacja samorządów zorganizowanych regionalnie, czyli landyzacja Polski, ale bez silnej władzy centralnej, jaka jednak istnieje w ojczyźnie landów, czyli w Niemczech. Plan nie jest wcale nowy i nie jest przypadkiem, że przedstawił go akurat Schetyna, który zaproponował reszcie opozycji współpracę w przejęciu władzy, a dalekosiężnie w realizacji zaproponowanej w Łodzi wizji innej Polski. O ile to jeszcze będzie Polska
— odważnie komentuje Janecki.
Publicysta przypomina, że podobne działania do zapowiadanych Schetyna próbował przeprowadzać już wcześniej, kiedy był szefem MSWiA w rządzie Donalda Tuska. Na te próby zwracał uwagę ówczesny lider opozycji Jarosław Kaczyński.
Jarosław Kaczyński ostrzegał (na spotkaniu ze studentami Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy), że Polsce grozi „wprowadzenie landyzacji tylnymi drzwiami”. Jako odpowiedzialny za administrację Schetyna inicjował albo legitymizował wtedy takie zwiększanie kompetencji samorządów, że z czasem zyskałyby one status landów. Kaczyński wymieniał w tym kontekście „przekazanie pełnej dyspozycji służby zdrowia samorządom, w tym także wojewódzkim”. Wymienił „plan przekazania [samorządom] lokalnych telewizji i państwowych rozgłośni radiowych, co […] ogranicza i tak słabą kontrolę społeczną nad władzami samorządowymi”. To wszystko nakładało się na „radykalne zmniejszenie liczebności obsady urzędów wojewódzkich”, które będą tylko atrapą przy silnych samorządach. Kaczyński przestrzegał w 2008 r. przed „planem uniezależnienia prokuratury od władz rządowych, rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego oraz nadania temu urzędowi charakteru niezależnego”. Jak wiadomo, reforma prokuratury weszła wżycie 31 marca 2010 r. (po odrzuceniu weta prezydenta Lecha Kaczyńskiego). Uniezależnienie prokuratury skutkowało jej niemocą i licznymi patologiami, które widać choćby po prowadzeniu sprawy Amber Gold. Skutkowało powiązaniami prokuratur z lokalnymi władzami, co przeradzało się w umacnianie sitw, nieniepokojonych przez zblatowane z nimi organy ścigania. Prezes PiS przestrzegał w 2008 r. przed „siatką nieformalnych powiązań osób pełniących władzę na szczeblu lokalnym […] poza kontrolą, władzy poddanej dużo mocniej niż władza centralna regułom politycznej rozgrywki”. Projekt pełzającej landyzacji miał prowadzić do osłabiania państwa. A w połączeniu z integracją polskich samorządów wojewódzkich na terenach przygranicznych w ramach euroregionów i za duże pieniądze z UE, prowadziłoby to do silniejszego związania tych samorządów z innymi państwami niż z Polską, a przynajmniej prowadziło do ich radykalnego usamodzielnienia się w ramach państwa polskiego. Na Górnym Śląsku otwarcie do tego dąży Ruch Autonomii Śląska, zdecydowany zwolennik landyzacji Polski i bardzo szerokiej autonomii regionów, szczególnie Górnego Śląska. ZRAŚ Platforma rządziła na Śląsku w latach 2010–2013 (szef RAŚ Jerzy Gorzelik wszedł w skład zarządu województwa śląskiego). Wcześniej, w 2001 r., dwóch działaczy RAŚ startowało do Sejmu z listy PO. W czerwcu 2015 r. lokalna Platforma ponownie zawarła porozumienie o współpracy z RAŚ w sejmiku wojewódzkim, nobilitując i wspierając dążenia tej organizacji do autonomizacji Śląska graniczącej z jego oderwaniem od Polski. Skupiam się na Górnym Śląsku dlatego, że w tym regionie najlepiej widać, jak ewoluuje pełzająca landyzacja, szczególnie wtedy gdy silny ruch separatystyczny połączy siły z tymi, którzy rządzą na poziomie województwa. Do czego to prowadzi, widać obecnie w Katalonii. Już za wspólnych rządów Tuska i Schetyny, czyli w latach 2007–2009, istniał pomysł landyzacji Polski, do którego obecny przewodniczący PO wrócił na konwencji krajowej Platformy 21 października 2017 r
— wyjaśnia publicysta.
Więcej o planach demontażu Polski przez PO w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 30 października, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/365224-piaty-rozbior-polski-janecki-w-sieci-o-planach-demontazu-rp-program-po-to-najniebezpieczniejszy-scenariusz-dla-polski-po-roku-1989