Prawo i Sprawiedliwość musi na serio zawalczyć o Warszawę
— pisze w swoim tekście na łamach tygodnika „Sieci” Piotr Skwieciński.
Zastępca redaktora naczelnego „Sieci” pisze o specyfice wyborców w Warszawie w kontekście przyszłorocznej walki o prezydenturę w stolicy.
Dominacja antypisowskich liberałów w stolicy była (i w jakimś zakresie nadal jest) na tyle silna, że nawet wytrawni obserwatorzy polityki mają trudność z przypomnieniem sobie, że zarazem trwa ona relatywnie krótko. W zasadzie tyle, co w całym kraju. Bo przecież w 2002 r. Lech Kaczyński jako kandydat PiS zdobył ratusz bardzo pewnie. Było to oczywiście PiS inne niż dzisiaj, z perspektywy czasu aż dziwnie przypomnieć, że po pierwszych wyborach, w których uczestniczyło – 2001 r. – zostało uznane przez analityków za partię przede wszystkim wielkomiejską. Niemniej jednak już wtedy było ono przedmiotem agresji mainstreamu, ugrupowaniem traktowanym nieżyczliwie w dominujących mediach. Agresja ta nasilała się, mimo to przegrana kandydata PiS w 2006 r. nastąpiła jeszcze w dość wyrównanym stylu. Była jednak – w skali kraju – jaskółką antypisowskiej zmiany. Zmiany, która rykoszetem pogłębiła również dominację Platformy Obywatelskiej w polityce warszawskiej, bo w 2010 r. PiS poniosło w stolicy jednoznaczną klęskę, a w roku 2014 porażkę mniej jednoznaczną, ale wciąż dotkliwą
— czytamy.
Skwieciński twierdzi jednak, że Prawo i Sprawiedliwość ma szansę w Warszawie wygrać.
Wszystko to razem dowodzi jednak, że Warszawa przy całej swej specyficzności nie jest odrębnym od reszty Polski światem. Nie jest wyjęta z krajowej polityki, nie tylko oddziałuje na nią (bo również zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego możemy z perspektywy uznać za początek – i wzmocnienie – trendu, który po trzech latach doprowadził do tzw. pierwszego PiS), lecz i odwrotnie. Reszta Polski też wpływa na Warszawę. I to jest pierwsza przyczyna, dla której partia Kaczyńskiego może mieć realną możliwość przechwycenia stolicy.
Publicysta pisze o dylemacie, przed którym stoi Kaczyński. Jest dwóch kandydatów na kandydatów – marszałek Stanisław Karczewski i wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Skwieciński wylicza wady i zalety obu kandydatów w ewentualnej walce o fotel prezydenta Warszawy. Zwraca uwagę na „rys umiarkowania”, który charakteryzuje Karczewskiego i na „dynamiczność” Patryka Jakiego. Wspomina też o wewnątrzpartyjnym sondażu, który w drugiej turze wyborów daje lepszy wynik Karczewskiemu. Skwieciński zauważa jednak, że do wyborów został jeszcze rok, co daje szansę Patrykowi Jakiemu, który jest twarzą walki ze złodziejską reprywatyzacją.
Najważniejsze, że po raz pierwszy od dawna formacja IV RP stoi przed realną szansą zdobycia Warszawy. A roli opanowania stolicy, jeśli chodzi nie tylko o przedłużenie władzy nad krajem, lecz przede wszystkim o poczucie sprawczości w kształtowaniu jego przyszłości – a takie poczucie pociąga za sobą faktyczną sprawczość – nie sposób przecenić. To szansa na miarę tej z 2015 r
— podsumowuje Skwieciński.
Cały artykuł autorstwa Piotr Skwiecińskiego do przeczytana w nowym numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364954-warszawa-czyli-przyszlosc-skwiecinski-w-sieci-prawo-i-sprawiedliwosc-musi-na-serio-zawalczyc-o-stolice