Dobra zmiana nie może dać się wciągać w piarowską grę o gwałtownej potrzebie rekonstrukcji rządu.
Tak po prawdzie, to żadne większe zmiany w rządzie, który działa dobrze nie są wskazane. O potrzebie wymiany ministrów gremia nieprzychylne obecnej władzy trąbią praktycznie od pierwszych dni dobrej zmiany. Cel jest jasny. Należy stwarzać „atmosferkę”, że to jest słaby gabinet, pełen słabych ministrów. Przede wszystkim na celowniku znaleźli się Antoni Macierewicz, Zbigniew Ziobro i Witold Waszczykowski. Powód medialnego polowania na nich jest także oczywisty. To oni najbardziej naruszają interesy beneficjentów III RP i nazwijmy to oględnie, czynników zewnętrznych. Poza tym w tych dwóch pierwszych włożono przez lata tyle pracy agitatorskiej, żeby ich wykreować na okropne postacie, że szkoda by było ten dorobek zmarnować. Zaś minister Waszczykowski narusza newralgiczne przyczółki salonu III RP czyli placówki dyplomatyczne na całym świecie.
Jest takie znane powiedzenie: lepsze jest wrogiem dobrego. Trudno chyba znaleźć bardziej adekwatne zastosowanie tej makatkowej sentencji niż obecna sytuacja w polskiej polityce. Wiadomo, że mając w gestii samodzielne nadzorowanie całego państwa jedne dziedziny stoją lepiej, a inne gorzej. Taka jest natura rzeczy. I jeśli są ministerstwa, gdzie mogłoby się dziać lepiej, to z pewnością warto się nad tym pochylić. Jednak generalnie rząd Beaty Szydło nie dość, że się sprawdził, to odnosi ogromne sukcesy. A najważniejsze jest to, że sama premier Szydło daje sobie świetnie radę. Jej wypowiedzi tchną mądrością, celnością i powagą. To w dużej mierze dzięki jej sile spokoju próby rozhuśtania naszej rzeczywistości z pomocą „ulicy i zagranicy” zakończyły się sromotną przegraną. Najwięksi przeciwnicy rządu, nie są w stanie sformułować wiarygodnych zarzutów pod adresem pani premier. Nieustannie emanuje niezłomną determinacją by służyć Polsce. Kierowanie grupą wyrazistych postaci, z której każda ma swoje ambicje, swoją potrzebę brylowania czy wreszcie swój charakter z jego plusami i minusami, z pewnością wymaga olbrzymiej odporności i cierpliwości. Reasumując, Beata Szydło wzbudza wyraźny szacunek nawet wśród politycznych oponentów.
Swoistym samograjem jest teza, że to Jarosław Kaczyński jako prezes PiS powinien być premierem. Paliwa tej wrzutce dodaje zamieszanie z ustawą o sądownictwie. Zamiast premier Beaty Szydło pertraktacje z panem prezydentem prowadzi tzw. zwykły poseł, Jarosław Kaczyński. Nie ma co ukrywać, że jeśli chodzi o etatystczne podejście do państwa jest to sytuacja mogąca budzić wątpliwości. Jednak przykładając miarę praktyczną, nie ma powodów do bicia w dzwony. Wiadomo, że głównym animatorem, kapitanem drużyny jest Jarosław Kaczyński i dopóki nie było niedomówień na linii pan prezydent – PiS ta formuła się sprawdzała. Dodajmy, sprawdzała i w zasadzie sprawdza się, w trudnych warunkach sztucznie napędzanej presji wewnętrznej z wykorzystaniem mediów i instytucji światowych.
Objęcie przez Jarosława Kaczyńskiego stanowiska premiera byłoby obarczone zbyt wieloma mankamentami:
Wyglądałoby to nieelegancko w stosunku do premier Beaty Szydło, która wypełniła powierzone jej zadanie wręcz perfekcyjnie.
Byłoby trudne do zrozumienia i zaakceptowania przez elektorat PiS.
Rozpętałoby kolejne ataki opozycji, że ten rząd działa źle, jeśli trzeba było dokonać zmiany na najwyższym szczeblu.
Jarosław Kaczyński, podobnie jak wyżej wymienieni Antoni Macierewicz i Zbigniew Ziobro, należy do najbardziej zaopiekowanych przez przemysł pogardy, szczucie na niego ma ogromną tradycję i to mogłoby się przekładać na postrzeganie rządu.
Rola premiera wymaga zagłębienia się w wiele spraw szczegółowych i jest z pewnością czasochłonna. Łączenie jej z przywództwem w partii, gdy zbliżają się okresy wyborcze z pewnością byłoby trudne.
Pozycja koordynatora jest dla Jarosława Kaczyńskiego zdecydowanie najbardziej korzystna, tym bardziej, że większość sejmowa jest oparta na trzech ugrupowaniach.
Fundamentalne zmiany w rządzie są zupełnie niewskazane. Półmetek jest co prawda momentem dobrym do podsumowania i dokonania ruchów personalnych, ale należy pamiętać, że rząd jest odbierany całościowo i ta ocena jest dobra. A co najważniejsze nie należy dawać satysfakcji zawodowym mącicielom i spełniać ich wytycznych. Oni robią wszystko, by uniemożliwić naprawę Polski. Dobrze by było, żeby pozostali nadal bezradni wobec tryumfów rządu Beaty Szydło, tak jak są do tej pory.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364715-roszada-na-stanowisku-premiera-bylaby-niepotrzebnym-ukoronowaniem-knowan-opozycji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.